Tak blisko – sprawa Tanji Gräff

Przypadek Tanji Gräff jest szczególny, gdyż po dziś dzień niewyjaśnione są okoliczności jej zaginięcia i śmierci; sprawa ta jest charakterystyczna także ze względu na miejsce znalezienia szczątków zaginionej, a w tym również i fakt, że odkryto je zupełnie przypadkowo, i to w miejscu, które przed laty, po zaginięciu Tanji, było już przeszukiwane…

Impreza na uczelni

Jest wczesny letni wieczór 6 czerwca 2007 roku. Mieszkająca w Trewirze 21-letnia studentka Tanja Gräff wybiera się na całonocną imprezę zorganizowaną na terenie Wyższej Szkoły Zawodowej w Trewirze. Na tej imprezie, prócz wielu znajomych ze studiów, ma być także Alex, aktualna miłość Tanji (jednocześnie gitarzysta grupy death metal).

Przed wyjściem dziewczyna żegna się jeszcze z ojcem, który siedzi na tarasie domu. Tanja pokazuje mu, jak jest ubrana na imprezę: brązowy podkoszulek, dżinsy i białe buty na obcasach. Ojcu w tamtym momencie nigdy nie przyszłoby do głowy, że widzi swoją córkę po raz ostatni, a jej obraz, wraz ze wszystkimi szczegółami ubioru, zapadnie mu w pamięć na zawsze.

Zgodnie z tym, jak wcześniej było uzgodnione, mama podwozi Tanję autem do budynku uczelni. Żegnając się z córką, życzy jej udanego wieczoru i dodaje jeszcze, żeby na siebie uważała. „No to do zobaczenia jutro rano” – rzuca Tanja odchodząc; potem odwraca się jeszcze, macha mamie i przesyła pocałunek ręką.

Oczekiwanie i rosnący niepokój

Następnego dnia rodzice czekają na powrót córki do domu. Gdy nadchodzi popołudnie, a jej wciąż nie ma, zaczynają się niepokoić. Mama dzwoni do Aleksa. Chłopak jest bardzo zaskoczony faktem nieobecności dziewczyny w domu. Zapytany, kiedy miał z nią ostatni raz styczność, odpowiada, że on i Tanja „zgubili się” podczas imprezy; dodaje, że chwilami nie było zasięgu telefonii komórkowej. Wraz z grupą osób pojechał do miasta. Na pytanie mamy, czy oznacza to zatem, że Tanja została sama tam na górze, Aleks odpowiada, że nie wie. Mama Tanji przypomina sobie, że powiedziała wtedy do męża: „Coś się na pewno stało. Tanja już nie wróci do domu”.Rodzice zgłaszają zaginięcie na policji. Śledczy zaczynają przesłuchiwać znajomych Tanji.

Co na razie ustalono

Po dwóch dniach od zniknięcia zostaje utworzona komisja specjalna, składająca się z kilkudziesięciu osób. Wciąż przesłuchiwani są liczni świadkowie i powstał już pewien obraz tego, co owej nocy robiła Tanja.

Wiadomo zatem na pewno, że ok. 1 w nocy krótko rozmawiała z kolegą Christianem. Inni świadkowie niezależnie od siebie zeznali, że ok. 3:50 widzieli ją niedaleko budy z piwem stojącej przy scenie. Jedną z takich osób jest jej kolega Tim, który dostrzegł, jak Tanja, stojąc właśnie w tym miejscu, rozmawia przez telefon. Ponieważ chciał się z nią przywitać, poczekał chwilę, aż rozmowa się skończy, po czym podszedł i wymienił z nią parę zdań. Tanja powiedziała, że teraz wybiera się do miasta i zaraz udaje się do autobusu.

W tym momencie na imprezie bawi się jeszcze ok. 5 tys. osób. Czy Tanja w końcu udaje się do autobusu, tak jak zapowiedziała koledze, nikt nie może potwierdzić, jednak do miasta nigdy nie dociera.

Inni świadkowie mniej więcej o tej porze widzieli Tanję w towarzystwie dwóch mężczyzn. Jeszcze inni zeznają, że zaobserwowali scenę kłótni między mężczyzną a młodą kobietą z rudymi włosami. Kobieta krzyczała: „Zostaw mnie, ja chcę do domu!”. Czy może była to Tanja? Policji nie udaje się tego ustalić.

Dalsze poszukiwania

Komisja specjalna pracuje przy użyciu najnowocześniejszego sprzętu. Helikoptery skanują skały kamerą z termowizorem. Całe oddziały osób przeszukują teren wokół uczelni oraz okoliczny las.

Przeszukane zostają także rozmaite budynki, garaże itp., a nawet znajdujące się w okolicy bunkry z II wojny światowej.

Rodzice Tanji żyją w ogromnym napięciu między sprzecznymi uczuciami – z jednej strony to nadzieja, że policja odkryje w końcu ważny trop, z drugiej strach, że ów trop doprowadzi do jakiegoś strasznego odkrycia.

Jednak mijają miesiące, a potem lata, a Tanja się nie odnajduje.

Po ośmiu latach

Trewir, 11 maja 2015 roku: podczas karczowania drzew i krzewów robotnicy przypadkowo natykają się na szczątki ludzkie, buty, odzież i przedmioty osobiste na skalistej skarpie tuż za wielorodzinnym budynkiem mieszkalnym. Jak się szybko okazuje, są to szczątki zaginionej przed ośmiu laty Tanji Gräff. Policja powiadamia Waltraud Gräff, tj. matkę Tanji (ojciec zmarł dwa lata wcześniej).

Miejsce, w którym znaleziono szczątki Tanji, leży w odległości niecałego kilometra od miejsca, w którym dziewczyna zaginęła – powyżej, na samej górze tego skalistego zbocza, rozciąga się teren uczelni, gdzie Tanja widziana była po raz ostatni.

Niekończąca się udręka

Dla matki dziewczyny informacja ta jest szokiem: przez te lata, gdy córka pozostawała zaginiona, mama Tanji spacerowała drogą leżącą na górze oraz często przejeżdżała ulicą, która na dole ciągnie się wzdłuż tej skały – i nie wiedziała, że jej córka leży tak blisko! I podstawowa sprawa: dlaczego, mimo tak szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej, Tanja nie została odnaleziona zaraz po zaginięciu?!

Dla rodziców Tanji okres od jej zniknięcia był pasmem udręki. Nie wiedzieli, co się z nią stało, czy padła ofiarą przestępstwa, czy przydarzył się jej nieszczęśliwy wypadek. Nie wiedzieli nawet, czy ich córka żyje. Dlatego mimo wszystko po odnalezieniu Tanji matka odczuwa ulgę, ponieważ, jak to ujął jej adwokat, możliwość godnego pochowania córki jest dla niej sprawą zasadniczą. Matka czeka zatem na wyniki sekcji zwłok.

Jednak ze względu na stan szczątków po takim upływie czasu wynik autopsji nie mówi zbyt wiele na temat okoliczności śmierci dziewczyny: przeprowadzone badania wykazują, że śmierć nastąpiła w wyniku obrażeń odniesionych w następstwie upadku z wysokości 50 metrów. Ponieważ na kościach nie stwierdza się żadnych śladów przemocy, pozostaje do dziś kwestią otwartą, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy było to przestępstwo.

Ogromne wątpliwości

Do dziś pozostaje niejasne, dlaczego prowadzona na szeroką skalę akcja poszukiwawcza z 2007 roku nie przyniosła rezultatów. W przeszukiwaniu zalesionych terenów w pobliżu uczelni uczestniczyło kilkaset osób z psami, wykorzystano śmigłowce z czujnikami ciepła, nurkowie przeszukiwali Mozelę i pobliskie zbiorniki wodne w Niemczech i sąsiednim Luksemburgu. W marcu 2011 roku do poszukiwań włączono drony.

Najbardziej zdumiewające jest to, że jak poinformował zastępca komendanta policji w Trewirze, miejsce odnalezienia Tanji było w przeszłości kilkakrotnie przeszukiwane. Podczas konferencji prasowej pokazano nawet zdjęcia terenu, aby uzmysłowić obecnym trudności związane z prowadzeniem poszukiwań w tym trudno dostępnym i gęsto zarośniętym miejscu, do którego funkcjonariusze różnych służb docierali z ogromnym trudem spuszczani na linach.

Niejasne wątki śledztwa

Zarzuty w stosunku do prowadzących śledztwo wysunęła pod koniec 2014 roku matka Tanji Waltraud Gräff, której zdaniem w śledztwie nie wyjaśniono w zadowalający sposób pewnych wątków. W podobnym tonie wypowiedział się Günter D., były członek komisji specjalnej powołanej do wyjaśnienia sprawy Tanji Gräff. W liście otwartym opublikowanym przez „Trierischer Volksfreund” zakwestionował on słuszność wypowiedzi szefa trewirskiej prokuratury (a także jego poprzednika), których zdaniem nie pozostawiono żadnych niesprawdzonych wątków mogących doprowadzić do wyjaśnienia sprawy. Autor listu nie zgadza się z tym i wskazuje między innymi na niewyjaśniony wątek związany z mężczyzną określanym w śledztwie jako „szpicbródka” („Spitzbart”), który jego zdaniem może być ogniwem prowadzącym do nieznanego mężczyzny, z którym Tanja była widziana o godzinie 3:50 w noc swojego zaginięcia. Mężczyzna ten miał się zwrócić agresywnym tonem do znajomego Tanji pytającego ją, czy pojedzie z nim do miasta, słowami: „Ej, zostaw Tanję w spokoju”. Zakłada się, że dziewczyna znała go osobiście. Policja ustaliła osobę, która mogła być „szpicbródką”. Bliższe dane na jej temat pochodzą z gazety „Bonner Generalanzeiger”, o której jednak nie wiadomo, skąd czerpała stosowne informacje. Zeznania „szpicbródki” miały być wzajemnie sprzeczne, a jego alibi wątpliwe.

W 2013 roku Detlef B., adwokat matki Tanji stwierdził na podstawie akt, że wątek „szpicbródki” nie został wystarczająco wyjaśniony, podobnie jak nie zostały wyjaśnione wątki związane ze środowiskiem death metal czy ze śladem z kolejki linowej.

Członkowie lokalnego środowiska zainteresowanego muzyką death metal spotykali się po drugiej stronie Mozeli w centrum młodzieży i kultury. Death metal jest podgatunkiem muzyki metalowej. W tekstach pojawiają się wątki związane ze strachem, torturami i śmiercią. Na miesiąc przed swoim zniknięciem Tanja poznała Aleksa, który grał wówczas w zespole death metalowym. Do tego środowiska miał też należeć wspomniany „szpicbródka”.

Wątek ze śladem z kolejki linowej związany jest z zeznaniami jednego ze świadków, który twierdzi, że 7 czerwca 2007 roku, a więc w noc zaginięcia dziewczyny, słyszał krzyk kobiety dochodzący jego zdaniem z miejsca, w którym znajduje się kolejka linowa na brzegu Mozeli. W celu wyjaśnienia tej kwestii zlecono instytutowi fonetyki przeprowadzenie stosownej ekspertyzy; jej wyniki nie zostały dotychczas opublikowane.

Policja odpiera te zarzuty, twierdząc, że są one jedynie kilkoma z ponad ośmiuset śladów sprawdzonych w trakcie śledztwa. Mimo to po odnalezieniu zwłok pojawiła się zapowiedź, że wszystkie te ślady będą ponownie rozpatrzone na podstawie nowych ustaleń.

Po dziś dzień w sprawie Tanji nie ma jednak żadnych nowych istotnych ustaleń.

Copyright sprawykryminalne.pl

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. Uwielbiam, kiedy w takich sprawach z wątkiem metalowców ta subkultura zawsze jest podejrzewana o największe zło tego świata xDD

%d bloggers like this: