Krzyżówkowe morderstwo

Jest to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych w historii byłego NRD. Znana jest w Niemczech pod nazwą „Krzyżówkowe morderstwo”, gdyż sprawca zbrodni wykryty został dzięki kilku gazetowym krzyżówkom, po których znalezieniu przeprowadzono badanie pisma na niespotykaną skalę. Próbkę pisma stanowiły litery wpisane do owych kilku krzyżówek – z tego też powodu „Krzyżówkowe morderstwo” jest najprawdopodobniej precedensem na skalę światową.

Halle-Neustadt – socjalistyczne marzenie

Miasto Halle-Neustadt zbudowane zostało w połowie lat 60. ubiegłego wieku specjalnie dla pracowników przemysłu chemicznego. Halle-Neustadt, promowane jako socjalistyczne marzenie szczęśliwego człowieka, to właściwie jedno wielkie osiedle bloków przeznaczonych dla około stu tysięcy mieszkańców. Lars Bense urodzony w roku 1973 był typowym dzieckiem tego socjalistycznego miasta.

Wyjście do kina

Jest 15 stycznia 1981 roku. Lars, uczeń pierwszej klasy szkoły podstawowej, wybiera się w tym dniu do kina. Na dworze pada śnieg.

Po seansie chłopiec nie pojawia się w domu. Rodzice zaczynają się niepokoić. Około godziny 18 zawiadamiają policję o jego zaginięciu (enerdowska policja to Volkspolizei – tzw. „Policja Ludowa”, czyli odpowiednik Milicji Obywatelskiej). Jeszcze tego samego dnia o godz. 20 rozpoczynają się poszukiwania chłopca. Są znacznie utrudnione za sprawą śnieżnej pogody, jednak akcja prowadzona jest także i w nocy, a funkcjonariuszom pomagają wolontariusze Policji Ludowej, tj. zorganizowana grupa zaangażowanych obywateli. Przeszukiwane są wszystkie potencjalnie „podejrzane” miejsca, a w szczególności pomieszczenia piwniczne w budynkach stojących w okolicy, w której mieszka rodzina Bense. Akcja nie przynosi jednak żadnych rezultatów.

Żadnego śladu

Dwa dni po zaginięciu chłopca w prasie ukazuje się oficjalny komunikat na ten temat wraz ze zdjęciem Larsa. Mieszkańcy Halle-Neustadt proszeni są o pomoc w odnalezieniu dziecka.

Ówczesny rejonowy komisariat policji mieści się w budynku komendy straży pożarnej. Cztery pomieszczenia leżące na czwartym piętrze budynku przeznaczone zostają dla funkcjonariuszy specjalizujących się w sprawach morderstw. Pierwotne plany są takie, że policja ma tu odbywać narady i koordynować poszukiwania chłopca. Prócz wersji porwania śledczy biorą pod uwagę, że chłopiec mógł wpaść do rzeki i utonąć; za nieprawdopodobną – po uwzględnieniu sytuacji rodzinnej w domu Larsa – uznają jego ucieczkę z domu. Po sprawdzeniu wszystkich, jak się zdaje, wchodzących w grę miejsc, poszukiwania prowadzone są także w kanałach biegnących pod ziemią, jednak nikt nie trafia na żaden ślad Larsa Bense.

Tak się składa, że blok, w którym mieszka rodzina Larsa, stoi dokładnie naprzeciwko komendy, po drugiej stronie ulicy. Kapitan Siegfried Schwarz, szef ówczesnego Wydziału zabójstw okręgu  Halle, jeszcze po latach wspomina, jak w ówczesnym czasie, siedząc w pracy, stawał przy oknie swojego gabinetu i spoglądał w okna mieszkania rodziny Larsa, zastanawiając się, co mogło stać się z chłopcem.

Walizka na torach

14 dni po zaginięciu Larsa na trasie Halle-Lipsk dróżnik wykonuje rutynowy obchód torów. Na odcinku 107, 4 km zauważa leżącą niedaleko torów walizkę. Z ciekawości otwiera ją – i dostrzega owinięte w folię ciało dziecka. Dróżnik, przerażony, odskakuje na bok.

Wkrótce na miejscu jest już policja. Funkcjonariusze podejrzewają, że może chodzić o zaginionego od dwóch tygodni Larsa Bense. Już w południe walizka wraz z zawartością zostaje dostarczona do Instytutu medycyny sądowej w Lipsku. Dopiero po obfotografowaniu walizka zostaje otwarta. Zwłoki dziecka zapakowane są w plastikowy worek; obok znajduje się kilka zgniecionych, przemoczonych gazet.

W wyniku obdukcji lekarze stwierdzają, że chłopiec został wykorzystany seksualnie, a jego śmierć nastąpiła w wyniku uderzeń tępym narzędziem w głowę. Na ciele dziecka znaleziono wiele ran kłutych.

Krzyżówki w gazetach

Sama walizka wraz ze znajdującymi się w niej gazetami zostaje zabezpieczona i przewieziona do Halle w celu dalszych badań. Jak się okazuje, w każdej z kilku gazet są częściowo rozwiązane przez kogoś krzyżówki.

Od początku jest oczywiste, że dotarcie do sprawcy morderstwa nie będzie łatwe. Kapitan Siegfried Schwarz wspomina po latach, że od początku miał wtedy przeczucie, iż to właśnie krzyżówki okażą się jedyną możliwą do wykorzystania wskazówką.

Niespotykana akcja

Zespół powołany do rozwiązania tej sprawy postanawia przeprowadzić akcję niespotykaną dotychczas w historii kryminalistyki NRD, tj. zebrać próbki pisma od wszystkich mieszkańców Halle-Neustadt. Jest to przedsięwzięcie o ogromnym zasięgu, ale policja jest pewna jednego: jeśli nie uda się dotrzeć do sprawcy przez pismo, to wkrótce będzie kolejna ofiara.

Funkcjonariusze obchodzą zatem wszystkie mieszkania, klatka po klatce, blok po bloku, i proszą wszystkie osoby z każdego lokalu o napisanie krótkiego (wcześniej ustalonego) tekstu. Akcja ta jest bardzo żmudna – wprawdzie zdarza się, że przy jednej wizycie udaje się jednocześnie zebrać próbki pisma od kilku osób, jednak często nie wszyscy są obecni – i wtedy trzeba się umawiać na inny termin.

Czynności te przeprowadza się systematycznie i niezwykle starannie, nikt nie jest pomijany, nawet te osoby, które w owym czasie zmarły lub się wyprowadziły (w takich sytuacjach próbki pisma dostarczane są z dokumentacji meldunkowej lub ubezpieczeniowej). Trzeba też bardzo dokładnie wypytywać o to, czy i kiedy w danym mieszkaniu przebywały jakieś osoby odwiedzające. Konieczne jest również dowiadywanie się (co z zasady wymaga dużej subtelności), kto i gdzie mieszka bez obowiązującego meldunku.

Akcja ta wymaga ogromnych nakładów osobowych, a przy tym wiadomo, że będzie wymagać ich jeszcze przez długi czas – Halle-Neustadt liczy wówczas sto tysięcy mieszkańców. Po domach chodzą więc (zarówno w mundurach, jak i w cywilu) funkcjonariusze wszelkiego rodzaju: z policji kryminalnej, drogowej, oddziałów prewencyjnych, także strażacy.

Działania te są jak szukanie igły w stogu siana i wszyscy biorący w niej udział zdają sobie z tego sprawę. Motywację stanowi jednak myśl: to najważniejszy ślad, jaki jest w tej sprawie..

Czyja jest ta walizka?

Policjanci prócz tego działają na inne sposoby. Kapitan Schwarz, licząc się z możliwością dojścia do sprawcy dzięki odnalezieniu właściciela walizki, wpada na pomysł wystawienia jej na widok publiczny, i to konkretnie w sklepie znajdującym się dokładnie naprzeciwko miejsca, w którym Lars widziany był ostatni raz. Kierownictwo sklepu wprawdzie dość mocno protestuje, ale kapitan w końcu stawia na swoim.

Przy walizce zostaje umieszczona informacja, że przedmiot ten jest prezentowany w celu wyjaśnienia sprawy ciężkiego przestępstwa; nie ma żadnych wskazówek, że może chodzić o sprawę Larsa Bense. Przez dwa dni po wystawieniu sklep jest non stop obserwowany.

Działania te nie przynoszą jednak żadnych rezultatów, być może dlatego, że walizka jest produktem masowym. Na trop przestępcy nie naprowadza także plastikowy worek, w który owinięte były zwłoki dziecka: okazuje się, że jest to opakowanie kołder, także produkowanych na masową skalę.

Wciąż jedyna droga

W tym momencie już wyraźnie widać, że pismo rzeczywiście jest jedynym pozostałym w sprawie tropem. Akcja zbierania próbek cały czas trwa. Wydział zabójstw zostaje poszerzony o specjalną komórkę, której zadaniem jest analiza pisma: jest to 6-7 osób; siedzą w specjalnie do tego przeznaczonym pomieszczeniu i zajmują się wyłącznie porównywaniem próbek z oryginałami.

Równolegle z tymi działaniami przeprowadzane są systematyczne akcje zbierania starych gazet. Młodzi ludzie, a konkretnie tzw. pionierzy, w wyznaczonych częściach osiedli, zbierają makulaturę. Gazety są sortowane, a następnie przeszukiwane przez funkcjonariuszy policji pod kątem wypełnionych w nich krzyżówek. Cel tej akcji jest taki, żeby w razie stwierdzonego podobieństwa móc zawęzić geograficznie krąg poszukiwań autora pisma.

Jednocześnie policja czeka na opinię biegłych, którzy – na podstawie posiadanych oryginalnych próbek – będą mogli powiedzieć coś o autorze pisma z krzyżówek w walizce. W końcu opinia jest gotowa: według biegłych krzyżówki wypełnione zostały przez kobietę w średnim wieku.

W opinii śledczych informacja ta oznacza jedno: że autor pisma i sprawca to dwie różne osoby. Odnalezienie tej pierwszej daje jednak możliwość dotarcia do sprawcy, tak więc dalsze poszukiwania nie tracą przez to sensu.

Poszerzenie działań

Środowisko karanych wcześniej homoseksualistów i pedofilów jest bardzo dokładnie prześwietlane, policjanci nie natrafiają jednak na żadną informację mogącą mieć związek z zaginięciem Larsa.

Pod koniec marca, po 2 miesiącach pracy nad porównywaniem próbek pisma i przeprowadzeniu blisko tysiąca ośmiuset przesłuchań i rozpytań, wciąż nie ma żadnego efektu. Odbywa się narada, na której policja podsumowuje dotychczasowe działania i podejmuje decyzję o poszerzeniu ich zakresu. Badaniem objęte zostają dodatkowe dokumenty, tj. 95 tysięcy formularzy do nadawania telegramów, 40 tysięcy wniosków o zarejestrowanie samochodu, 250 tysięcy wniosków o wystawienie dowodu osobistego, prócz tego około 100 tysięcy akt kadrowych zakładów chemicznych. Adolf Döling, szef komórki zajmującej się analizą pisma, coraz bardziej obawia się tego, żeby – za sprawą nieprawidłowej pracy osoby sprawdzającej – nie umknęła jakaś próbka.

Kryzys

Nadchodzi lato. Wielomiesięczna praca, która nie przyniosła efektu, oraz zmęczenie spowodowane mnóstwem nadgodzin wywołują kryzys u wszystkich osób zajmujących się tą sprawą. Przejawia się ono tym, że spada motywacja uczestników oraz wiara w powodzenie przedsięwzięcia. Mija wrzesień, październik, poczucie beznadziejności w zespole wzrasta.

Ten spadek wiary jest, jak się zdaje, uzasadniony, bo dotychczasowe nakłady pracy były przeogromne i pozostają bez efektów, a przy tym próbki pisma pobrano dopiero od 20 tysięcy mieszkańców Halle-Neustadt. Przy takim tempie i nakładzie sił potrzeba jeszcze co najmniej dwóch i pół roku, żeby pobrać próbki pisma od wszystkich mieszkańców miasta.

Śledczy postanawiają uprościć metodę pobierania próbek: osobie badanej podsuwa się wyłącznie schemat krzyżówki do uzupełnienia.

Niespodziewany przełom

10 listopada, zgodnie z wyznaczoną kolejnością, próbki pisma mają być pobierane od mieszkańców bloku nr 398. W jednym z lokali mieszka czterdziestoparoletnia pani G., jednakże niestety nie ma jej obecnie w domu. Jak dowiaduje się funkcjonariusz pobierający próbki, pani G. przebywa nad morzem, gdzie pracuje jako pomoc sezonowa w kurorcie nadbałtyckim Wustrow.

Tak jak to jest przyjęte, próbkę pisma od takiej osoby pobiera miejscowa policja. Tak też się dzieje: ponieważ p. G. jest kelnerką w kawiarni przy plaży, tam właśnie zostaje pobrana od niej próbka pisma. Próbka ta zostaje następnie przekazana do Halle, gdzie dociera dokładnie w piątek 13 listopada, a kilka dni później trafia do rąk śledczego analizującego pismo.

„To ona!”

Już po pierwszym spojrzeniu na pismo pani G. policjant ma niemal pewność, że jest ono zgodne z tym, które znaleziono na krzyżówkach w walizce. Biegnie do przełożonych, ci zaś natychmiast kontaktują się z policją w Wustrow. Wkrótce śledczy w Halle otrzymują informację zwrotną, według której pani G. nie ma obecnie w pracy – jest w drodze do Werder (Havel) w powiecie poczdamskim, gdzie jest umówiona ze swoją 20-letnią córką. Stamtąd obydwie kobiety mają razem udać się na urlop.

Czterech funkcjonariuszy policji kryminalnej (wśród nich Adolf Döling) jedzie jeszcze tej samej nocy dwoma autami z Halle do Werder. Między piątą a wpół do szóstej nad ranem docierają na miejsce. Dwóch funkcjonariuszy wchodzi do domu, w którym przebywa matka wraz z córką. Obydwie kobiety są kompletnie zaskoczone wizytą. Gdy padają pierwsze pytania, od razu widać, że nie mają o niczym pojęcia, a sprawcy należy raczej szukać wśród osób będących z nimi w kontakcie.

Sprawca

Zarówno pani G., jak i jej córka, zostają poproszone o udanie się wraz z funkcjonariuszami do auta. Jeszcze w drodze do Halle w trakcie rozmowy policjanci uzyskują informację, że jakiś czas temu córka pani G. miała chłopaka (który przez pewien czas był w posiadaniu kluczy do ich mieszkania). Imię i nazwisko chłopaka przekazane zostaje drogą radiową do Halle.

Jest nim dziewiętnastolatek Matthias S., mieszkaniec Halle. Obecnie, jak dowiadują się policjanci, Matthias S. przebywa w Turyngii w mieście Friedrichroda. Pracuje tam w otwartym rok wcześniej domu wczasowym Związków Zawodowych – jest pracownikiem działu technicznego.

Tego samego dnia Matthias S. zostaje aresztowany w miejscu pracy. Wiadomość o tym lotem błyskawicy roznosi się po ośrodku. Koledzy Matthiasa S. oraz inni pracownicy domu wczasowego nie mają pojęcia, o co chodzi. Podejrzewają, że aresztowanie ma jakiś związek z kradzieżą, która miała tu miejsce jakiś czas temu, a dotychczas nie została wyjaśniona.

Zeznanie

Matthias S. zostaje przewieziony do Halle. Jego przesłuchanie trwa wiele godzin, aż do nocy. W końcu przyznaje się do swojego czynu. Opowiada, że nieznajomego mu chłopca spotkał i zagadnął pod kinem. Kusząc go tym, że pokaże mu samochodziki, zaprowadził go do mieszkania pani G., wiedząc, że w tym czasie nikogo w nim nie będzie. W mieszkaniu wykorzystał chłopca seksualnie, a następnie, ze strachu przed zdemaskowaniem, zabił go, uderzając go wielokrotnie młotkiem w głowę. Ponieważ chłopiec wciąż żył, Matthias S. dźgnął go jeszcze kilka razy nożem w okolice serca. Potem włożył ciało do walizki (należącej do pani G.), a leżące w pokoju gazety wykorzystał jako materiał do wypełnienia pustych miejsc. Następnie wraz z walizką udał się do pociągu jadącego do Lipska. Walizkę z ciałem wyrzucił przez okno na trasie w trakcie jazdy pociągu.

Rodzice sprawcy

Po aresztowaniu Matthiasa S. do prokuratury zgłasza się jego ojciec z zapytaniem, z jakiego powodu jego syn został zatrzymany. Gdy dowiaduje się, że Matthias S. jest mordercą siedmioletniego Larsa Bense, doznaje szoku.

Od tamtego momentu rodzice Matthiasa S. nie ważą się wyjść na ulicę ani nie pojawiają się w pracy. Władze znajdują dla nich nową tożsamość, zupełnie nowe miejsce zamieszkania i nowe miejsca pracy.

21 listopada miejscowa gazeta podaje jedynie krótki komunikat o schwytaniu sprawcy, i to na drugiej stronie.

Proces

W lecie roku 1982 rozpoczyna się proces Matthiasa S. Za sprawą zeznań jego dziewczyny w trakcie procesu wychodzi na jaw zaburzona seksualność Matthiasa S., manifestująca się m.in. w tym, że przed stosunkiem zmuszał swoją dziewczynę do opowiadania mu w kontekście seksualnym o małych chłopcach.

Matthias S. zostaje skazany na dożywocie i pozbawienie praw publicznych.

Nowy wyrok

Po przełomie wyroki z czasów NRD zostają poddane weryfikacji. W rozumieniu prawa Republiki Federalnej Niemiec Matthias S. był w momencie popełnienia zbrodni przestępcą młodocianym, tak więc zgodnie z tym postępowanie przeciwko niemu zostaje podjęte ponownie.

W nowym procesie Matthias S. również otrzymuje wyrok dożywocia, jednakże orzeka się skrócenie kary do (pozostających jeszcze) lat dziesięciu z jednoczesnym nakazem pobytu skazanego w Ośrodku Psychiatrii Sądowej w Uchtspringe. Ma to stworzyć szanse wyleczenia Matthiasa S. z jego chorobliwych fantazji seksualnych i tym samym dać przynajmniej częściową gwarancję, że nie powróci on na drogę przestępstwa.

Nie-prawdziwa historia po 30 latach

W 2013 roku zapomniana już nieco sprawa „krzyżówkowego morderstwa” niespodziewanie trafia na pierwsze strony gazet. Dzieje się tak dlatego, że ukazuje się książka „Der Kreuzworträtselmord. Die wahre Geschichte” („Krzyżówkowe morderstwo. Prawdziwa historia”), napisana przez Kerstin Apel, byłą dziewczynę Matthiasa S.

W książce autorka podaje zupełnie inną wersję wydarzeń z 1981 roku: twierdzi, że wiedziała o zbrodni i nawet pomogła swojemu chłopakowi w pozbyciu się ciała dziecka. W mediach robi się zamieszanie, a sprawa trafia do prokuratury ze względu na konieczność rozpatrzenia ewentualnego współudziału autorki w przestępstwie. Wydawnictwo wydaje publiczne oświadczenie, w którym stwierdza, że książka jest absolutną fikcją, i podkreśla, że uwaga ta zamieszczona została również na początku książki. Wydawnictwo dodaje, że autorka, mimo że jej opowieść bazuje na wydarzeniach autentycznych, miała prawo do ich artystycznego przetworzenia.

Sprawa rok później zostaje umorzona, a sama autorka przyznaje, że dodała i „ubarwiła” niektóre fakty w celu udramatyzowania zaprezentowanych wydarzeń.

Copyright sprawykryminalne.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: