Morderca z butelką kakao

Opisaną poniżej zbrodnię z pewnością można określić jako popełnioną ze szczególnym okrucieństwem. Jak się jednak wydaje, nazwa ta nie jest adekwatna, gdyż to, co zrobił sprawca, charakteryzuje się wprost niewyobrażalnym bestialstwem. Warto przy tym dodać, że działał z zimną krwią i z wyjątkowo niskich pobudek; jeśli uwzględni się przy tym funkcję, jaką pełnił w społeczeństwie, staje się zrozumiałe, dlaczego sprawa „mordercy z butelką kakao” zasługuje na miano jednej z najokrutniejszych współczesnych zbrodni. Ponieważ wydarzyła się w Niemczech, a w Polsce jest zupełnie nieznana, opisuję ją tutaj – zresztą zgodnie z celem, jaki przyświeca mojemu portalowi.

Zaginięcie pary dorosłych

W upalny czerwcowy dzień 1996 roku na jednym z posterunków policji w Monachium zjawiają się jednocześnie państwo L. oraz państwo K. Chcą zgłosić zaginięcie swoich dorosłych dzieci: 42-letniej córki Gabriele L. (państwo L.) oraz 28-letniego syna Thila K. (państwo T.). Zaginieni Gabriele i Thilo są parą, tak więc rodzice porozumieli się ze sobą i dlatego pojawiają się jednocześnie. I jedni, i drudzy przyjechali z daleka; są bardzo zdenerwowani, gdyż od 12 czerwca, tj. od prawie tygodnia, nie mają znaku życia ani od Gabriele, ani od Thila.

Policjant, który wysłuchuje ich wyjaśnień, nie widzi podstaw do przyjęcia zgłoszenia zaginięcia, ponieważ osoby, o których jest mowa, są dorosłe, a poza tym nic nie wskazuje na zaistnienie przestępstwa lub na grożące im niebezpieczeństwo.

Rodzice jednak się upierają, że coś musiało się stać. Gabriele od tamtego czasu nie pojawiła się w pracy, a kwiaty w jej mieszkaniu niepodlewane są już od wielu dni i zupełnie zwiędły, co sami widzieli, gdyż tam byli. Wyjaśniają, że sąsiadka, a jednocześnie przyjaciółka Gabriele, ma zawsze zapasowy komplet kluczy.

Jednocześnie rodzice Thila podają argumenty przemawiające za tym, że coś się stało: przede wszystkim to, że mieszkanie ich syna wygląda na opuszczone w pośpiechu, wciąż włączony jest jego komputer, a Thilo od wielu dni nie pojawił się w pracy.

Argumenty te przekonują dyżurującego funkcjonariusza, który decyduje się przyjąć zgłoszenie. Wkrótce wpływa ono do jednostki zajmującej się poszukiwaniem osób zaginionych.

W mieszkaniu Gabriele

Policjanci przyglądają się szczegółom sprawy i kontaktują z bliskimi i znajomymi zaginionych. Na podstawie uzyskanych informacji wykluczają takie wersje jak uprowadzenie Gabriele i Thila albo ich wspólne samobójstwo, za prawdopodobne natomiast uznają, że zaginionych spotkało coś złego. Policjant przydzielony do sprawy decyduje się obejrzeć mieszkanie Gabriele.

Umówiona z policjantem przyjaciółka Gabriele otwiera wraz z nim drzwi do mieszkania. W środku wszystko wygląda zupełnie normalnie, nie ma żadnych śladów walki ani też niczego, co mogłoby budzić zaniepokojenie – jedynie poza faktem, że wszystkie kwiaty są zwiędnięte.

Przyjaciółka informuje, że gdy pojawiła się tu z rodzicami Gabriele, to mieszkanie było normalnie zamknięte. Kobieta podkreśla także, że jest absolutnie niemożliwe, by Gabriele wyjechała, nie prosząc jej – jak zwykle – o podlewanie kwiatów. Jest pewna, że z mieszkania zniknął sprzęt wideo, odtwarzacz CD i aparat fotograficzny; są to przedmioty, które Gabriele dostała od Thila.

W czasie gdy policjant rozgląda się po pokoju, przyjaciółka nagle sobie coś przypomina: Gabriele ostatnio jej nadmieniła, że były partner obiecał jej znaleźć osobę, przy pomocy której będzie mogła niezwykle korzystnie ulokować swoje oszczędności. Przyjaciółce wydaje się, że Gabriele miała się z nim w tym celu spotkać, lecz nie pamięta, kiedy. Może jednak podać imię i nazwisko owego byłego partnera: Peter R.; jest to zresztą policjant i również mieszka i pracuje w Monachium. Kobieta dodaje jeszcze, że był on wielką miłością Gabriele.

Ślady

Po obejrzeniu mieszkania śledczy schodzi do garażu podziemnego i ogląda auto Gabriele. Jest ono bardzo brudne, pokryte błotem. Po bliższym przyjrzeniu się widać drobne ślady wyglądające jak krew, rozproszone na całej przedniej masce. Podobne ślady widoczne są także w różnych miejscach we wnętrzu auta, a szczególnie dużo ich jest w bagażniku.

Śledczy zarządza oględziny mieszkania oraz samochodu.

W mieszkaniu Gabriele ekipa poszukiwawcza nie znajduje żadnych istotnych śladów. Jeśli chodzi o podejrzane plamy w samochodzie, to wstępnie przeprowadzony szybki test wykazuje, że na pewno są to ślady ludzkiej krwi.

Rozmowy ze znajomymi zaginionych

Funkcjonariusz zajmujący się sprawą postanawia porozmawiać z owym Peterem R., byłym partnerem Gabriele. Ze względu na to, że Peter R. jest również policjantem, błyskawicznie znajduje jego numer służbowy.

W trakcie rozmowy Peter R. potwierdza, że Gabriele to jego była partnerka. Mówi, że zna też Thila, nawet czasem spotykali się we trójkę; nic jednak nie wie o ich zaginięciu. Dodaje, że jakiś czas temu Gabriele prosiła go telefonicznie o to, by towarzyszył jej w spotkaniu z doradcą bankowym, który obiecał, że przedstawi jej możliwość korzystnego ulokowania pieniędzy. Peter pojechał z nią nawet na to spotkanie, ale ze sprawy nic nie wyszło, gdyż ów doradca się nie pojawił. Było to około 3-4 tygodnie temu, a od tamtego czasu nie miał z Gabriele kontaktu.

Inne osoby z kręgu bliskich i znajomych zaginionych również nie wnoszą nic konkretnego do sprawy, a ponieważ prowadzący ją policjant ma poważne podejrzenia, że miało miejsce przestępstwo (co jest uzasadnione choćby ze względu na ślady krwi znalezione w aucie zaginionej), decyduje się na włączenie w nią wydziału zabójstw.

Tymczasem z laboratorium przychodzą wyniki badań, potwierdzające, że ślady krwi w aucie zaginionej należą bez wątpienia do jego właścicielki. Prócz tego część śladów w bagażniku auta to ślady krwi należącej do Thila. Funkcjonariusze nie mają pewności, czy Thilo jest sprawcą, czy również ofiarą. To, że zbrodnię popełniła inna osoba, uznają na razie za mało prawdopodobne, zwłaszcza że z przeprowadzonych rozpytań wynika, że ani Gabriele, ani Thilo nie mieli żadnych wrogów – nie wiadomo więc zupełnie, jaki miałby być ewentualny motyw działania sprawcy lub też sprawców.

Śledztwo nabiera tempa

W końcu policjanci znajdują coś, co mogłoby wskazywać na motyw – pieniądze. Wiadomo, że Gabriele posiadała 130 tys. marek, jednakże tych pieniędzy nigdzie nie ma: ani na jej koncie, ani na koncie Thila, ani w mieszkaniu żadnego z nich. Nikt również nie wie o tym, że w ostatnim czasie zostały gdzieś ulokowane.

Śledztwo nabiera tempa po tym, jak przyjaciółka, która wcześniej nie była w stanie określić, kiedy dokładnie Gabriele miała się spotkać z byłym partnerem w sprawie ulokowania pieniędzy, kojarzy nagle kilka faktów i jest w stanie podać datę: wtorek, 11 czerwca. Jest tego absolutnie pewna.

Zaskoczenie i dziwne przeczucie

Prowadzący śledztwo policjanci są kompletnie zaskoczeni – z tej informacji wynika, i to praktycznie ze stuprocentową pewnością, że w ów wtorek, 11 czerwca, Gabriele miała się spotkać z byłym partnerem Peterem R., policjantem. Ale dlaczego w takim razie on nic o tym nie wspomniał?!

Czyżby po prostu pomylił terminy? Czy można pomylić daty wydarzenia sprzed dwóch tygodni z wydarzeniami sprzed trzech lub czterech tygodni?

Policjanci dochodzą do wniosku, że można, jednak w ich głowach zapala się czerwone światło.

Jednocześnie ogarnia ich uczucie, które nawet trudno im nazwać – w końcu Peter R. jest policjantem! Przesłuchujący go funkcjonariusz tak wspomina ten moment w swojej książce:

[…] wzbudziło to moją nieufność, mimo że jakaś wewnętrzna blokada tłumiła mój dobrze wyostrzony zmysł zwykle podpowiadający mi właściwy trop. Czy dlatego, że osoba, o którą chodziło, była policjantem? Nie, żebym był naiwny i sądził, że policjanci nie mogą zostać mordercami. Wręcz przeciwnie – każdy człowiek może stać się mordercą. Bez wyjątku! W tym poglądzie utwierdzałem się tym bardziej, im dłużej pracowałem w wydziale zabójstw. Mimo to coś się we mnie burzyło. Brało się to chyba z tego, że chodziło tu o „członka rodziny”. Ja w każdym razie traktowałem policję monachijską jako swego rodzaju wielką rodzinę. (1)

Szef wydziału zabójstw postanawia natychmiast ściągnąć Petera R. na komendę i porozmawiać z nim osobiście.

Co mówi Peter R.

Podczas rozmowy Peter R. upiera się przy tym, że jego ostatni kontakt z Gabriele miał miejsce trzy lub cztery tygodnie temu, a może nawet jeszcze wcześniej. Na pytanie, czy może jednak miał on miejsce w miniony wtorek, 11 czerwca, reaguje stanowczym protestem. Mówi, że to niemożliwe, bo w minioną środę, 12 czerwca, już o 8 rano poszedł na umówione spotkanie, które rozpoczynało wycieczkę zakładową, tak więc pamiętałby na pewno, że dzień wcześniej spotkał się z Gabriele.

Rozmowa przeciąga się. Jej głównym tematem staje się owo spotkanie Petera R. i Gabriele z doradcą bankowym. Peter R. nie potrafi podać żadnych szczegółów, które pozwoliłyby zidentyfikować owego doradcę. Nie potrafi też podać żadnych bliższych informacji na temat potencjalnej inwestycji, mimo że powinien wiedzieć coś więcej, skoro Gabriele prosiła go o pomoc – dlatego też przesłuchujący go policjant nabiera coraz większych podejrzeń.

Wreszcie przesłuchujący pyta Petera R. wprost, gdzie był w nocy z wtorku 11 czerwca na środę 12 czerwca. Reakcja Petera R. jest następująca: najpierw jakoby nie może sobie tego przypomnieć, a potem mówi, że spędził tę noc w różnych knajpach, bo zawsze ma w zwyczaju spędzać poza domem noc przed wycieczką zakładową.

Na potwierdzenie tego, że był w wymienionych lokalach, nie może jednak podać żadnych świadków. Na dodatek twierdzi, że przemieszczał się własnym samochodem i nie pił alkoholu.

Świadek staje się podejrzanym

Przesłuchujący komisarz jest już właściwie pewny, że ma do czynienia ze sprawcą. Ze względów formalnych konieczna jest teraz zmiana statusu przesłuchiwanego ze świadka na podejrzanego.

W międzyczasie komisarz otrzymuje informację o tym, że w dziale, w którym pracuje Peter R., miało miejsce niepokojące zdarzenie: z szafki jednego z policjantów skradziono broń służbową. Było to na początku miesiąca, natomiast po tygodniu, a konkretnie 12 czerwca, broń niespodziewanie z powrotem znalazła się na swoim miejscu.

Policjanci uważają, że nie może być dziełem przypadku to, iż kradzieży broni dokonano w tym samym dziale, w którym pracuje podejrzany, i to akurat w czasie, kiedy zgłoszono zaginięcie. Niewykluczone jest przy tym, że broń była narzędziem zbrodni.

Coraz trudniejsze przesłuchanie

Rozmowa z Peterem R. trwa już od wielu godzin. Zgodnie z procedurami trzeba go już teraz oficjalnie poinformować, że jest podejrzany o zamordowanie dwóch osób i jako taki właśnie przesłuchiwany.

Gdy Peter R. dowiaduje się o tym, reaguje oburzeniem; krzyczy, że ten bezpodstawny zarzut zniszczy mu życie.

Dla przesłuchującego go komisarza są to również bardzo trudne chwile, także i dlatego, że ma resztki wątpliwości co do winy Petera R. i zdaje sobie sprawę z dramatycznych konsekwencji ewentualnej pomyłki – a taka możliwość pozostaje zawsze, dopóki dana sprawa nie jest ostatecznie wyjaśniona. Oczywiste jest przy tym, jaka będzie reakcja mediów na wieść o tym, że policjant podejrzewany jest o zamordowanie dwóch osób…

Nowa wersja wydarzeń

W międzyczasie Peter R. odbywa spotkanie ze swoim adwokatem i zmienia taktykę składania zeznań. Przyznaje się do tego, że na przestrzeni tygodnia dwa razy spotkał się z Gabriele w sprawie lokaty pieniędzy – twierdzi, że także własnych (gdyż przechowuje w domu w gotówce otrzymane w spadku 100 tys. marek). Pierwsze spotkanie miało miejsce we wtorek, 2 czerwca, drugie zaś, owszem, w ów wtorek, 11 czerwca. Na żadnym z nich doradca bankowy się nie pojawił. Po każdym z tych spotkań Peter R. pojechał wraz z Gabriele do restauracji w Bad Reichenhall, po czym wrócili do Monachium.

Peter R. dodaje, że podczas spotkania we wtorek, 11 czerwca, Gabriele poprosiła go o przechowanie swoich pieniędzy – te pieniądze znajdują się teraz u niego w domu, wraz z kwotą, którą otrzymał w spadku; razem jest to 230 tysięcy marek. Po tym spotkaniu zgodnie z jej życzeniem podwiózł ją pod dom, w którym mieszkał Thilo, i więcej jej nie widział. W kolejnych dniach oczywiście próbował się z nią skontaktować, ale to się nie udało. Potem zaś usłyszał o jej zaginięciu – naturalnie on również miał od razu złe przeczucia.

Peter R. wyjaśnia, że nie powiedział tego wszystkiego wcześniej, ponieważ obawiał się, że nikt nie uwierzy mu w to, iż Gabriele dobrowolnie powierzyła mu swoje pieniądze. Przypuszczał również, że policja od razu zacznie go podejrzewać o to, że miał coś wspólnego z jej zniknięciem.

Apel w mediach

Historia opowiedziana przez Petera R. jest nieprawdopodobna, ale komisarz zdaje sobie sprawę, że w sądzie może być trudno ją obalić, zwłaszcza jeśli się okaże, że Gabriele w ostatnim czasie rzeczywiście przechowywała te pieniądze w domu. Dla wszystkich jest jasne, że dopiero znalezienie zwłok Gabriele oraz Thila będzie mogło stanowić ostateczny dowód tego, że zbrodnia w ogóle miała miejsce.

Ponieważ wciąż nie udało się zdobyć żadnych wskazówek dotyczących miejsca ukrycia zwłok, policja decyduje się na apel w mediach; o zgłoszenie się z informacjami proszone są osoby, które po 11 czerwca widziały Gabriele L. oraz Thila K. lub też samochód Gabriele (załączone są jego zdjęcia oraz numery rejestracyjne). W apelu dodano informację, że w tej sprawie aresztowany został policjant, którego podejrzewa się o zamordowanie poszukiwanych osób; pozwoliło to na podkreślenie, jak ważna jest pomoc obywateli w tej sprawie.

Samochód na leśnej ścieżce

Jak można się było spodziewać, aresztowanie policjanta było dla wszystkich szokiem i odbiło się w mediach szerokim echem. Wzmogło to jednak zainteresowanie sprawą – na policję codziennie wpływała ogromna liczba wskazówek, z których wszystkie trzeba było starannie sprawdzić.

Zadanie to było udziałem członków komisji specjalnej powołanej do sprawy zaginięcia Gabriele i Thila. Szczególnie warta uwagi wydawała się zwłaszcza jedna informacja: auto o wyglądzie podobnym do tego ze zdjęć widziane było w lesie w miejscowości Hebertshausen.

Hebertshausen leży w odległości około pół godziny drogi od Monachium, a informacja o aucie podana jest niezależnie od siebie przez dwóch różnych świadków. Dodatkowo jeden z nich widział, jak taki właśnie samochód w szybkim tempie wyjeżdżało z leśnej ścieżki.

Akcja poszukiwawcza

W związku z uzyskanymi wskazówkami policja właśnie w tym rejonie zarządza akcję poszukiwawczą, o czym zresztą poinformowany zostaje Peter R.

Poszukiwania się rozpoczynają. Już na początku znalezione zostają wiszące na drzewie zwłoki, niemal od razu jasne jest jednak, że nie może chodzić ani o Gebriele, ani o Thila, gdyż stan rozkładu zwłok jest zbyt zaawansowany. Po kilku dniach okazuje się zresztą, że należą one do młodej pielęgniarki, która zaginęła przed dwoma laty; wszystko wskazuje zresztą na to, że kobieta popełniła samobójstwo.

Akcja poszukiwawcza nie jest łatwa, las jest bardzo gęsty, a na dworze panują upały. Mijają kolejne dni, a ciał Gabriele L. i Thila K. wciąż nie udaje się odnaleźć. Niektórych policjantów ogarnia nawet zwątpienie, czy kiedykolwiek będzie to możliwe.

Telefon w środku nocy

Od zaginięcia Gabriele L. i Thila K. mijają niemal cztery tygodnie. O drugiej w nocy szefa wydziału zabójstw budzi telefon. Dzwoniący policjant informuje go o tym, że w lesie w okolicy Dachau znaleziono dwa ciała, mężczyzny i kobiety. Żadne z nich nie ma głowy ani rąk. Być może chodzi o zaginionych.

Komisarz natychmiast wstaje i udaje się na miejsce wraz z lekarzem medycyny i całą ekipą.

Ciała leżą głęboko w lesie, przykryte leśnym podszyciem w niedostępnym miejscu lasu, w odległości kilku metrów od wąziutkiej leśnej dróżki. Od razu zarządzona zostaje akcja mająca na celu odnalezienie pozostałych części obydwu ciał.

Rano komisarz osobiście informuje Petera R. o znalezieniu zwłok w lesie w okolicy Hebertshausen pod Dachau. Oskarżony nie mówi nic, ale w jego oczach widoczny jest strach i ogromne napięcie. Od razu decyduje się skorzystać z tego, że zgodnie z procedurą może teraz porozmawiać ze swoim adwokatem.

Po krótkiej rozmowie z prawnikiem Peter R. powraca do pokoju komisarza i wybucha płaczem, wykrzykując „Tak, ja to zrobiłem”. Niedługo potem składa obszerne zeznania.

Zeznanie Petera R.

Zabicie Gabriele zaplanował na 4 czerwca. Przygotował kakao w plastikowej butelce i rozpuścił w nim tabletki z lekiem o nazwie rohypnol (tabletki te ukradł na komendzie). Miał wszystko przemyślane i przygotowane: siekierę, łopatę, worki, kakao. Miejsce w lesie wybrał już dawno.

Umówił się z Gabriele późnym popołudniem pod bankiem, kusząc ją informacją o tym, że znalazł osobę, która oferuje fantastyczne możliwości ulokowania pieniędzy. Gabriele pojawiła się, mając przy sobie, tak jak to było ustalone, pieniądze w gotówce. Naturalnie wymyślony doradca nie pojawił się, tak więc w ramach pocieszenia Peter R. zaprosił Gabriele na kolację do lokalu w Bad Reichenhall, leżącego około godzinę drogi od Monachium (często jadali tam razem, gdy byli jeszcze parą).

Tak oddalone miejsce wybrał dlatego, że nie wiedział, ile czasu minie, zanim środek nasenny w kakao zacznie działać.

Po zjedzeniu posiłku w restauracji wyruszyli w drogę powrotną do Monachium. Właśnie w czasie tej podróży powrotnej planował poczęstować Gabriele spreparowanym napojem, ale wcześniej na wszelki wypadek spytał, czy tak jak obiecała, nic nikomu nie powiedziała o spotkaniu z bankierem. Odparła na to, że nikomu, jedynie Thilowi, ale on z pewnością zachowa to dla siebie.

Ta wiadomość bardzo zaskoczyła Petera R. i spowodowała jego zmianę planów – postanowił odłożyć je na kolejny tydzień, żeby wszystko przemyśleć. W ciągu kolejnych dni wahał się nawet, czy całkowicie nie porzucić swoich zamiarów, ale w końcu postanowił, że zabije również i Thila.

Tydzień później doszło do ponownego spotkania, a gdy „umówiony” doradca znowu się nie pojawił, Peterowi R. udało się jeszcze raz namówić Gabriele na wizytę w restauracji w Bad Reichenhall. Pojechali tam jego autem (Gabriele zostawiła swój samochód na miejscu). W czasie jazdy zaproponował jej wypicie kakao – zgodziła się, wypiła i bardzo szybko zasnęła mocnym snem.

Dojechał do miejsca, w którym Gabriele pozostawiła swój samochód. Wszędzie było pusto i ciemno, Peter R. zatem otworzył auto i przeniósł śpiącą Gabriele na siedzenie obok kierowcy. Ze swojego auta wyjął wszystkie przygotowane rzeczy i ruszył w drogę do lasu, do miejsca, które wcześniej wybrał.

W lesie położył śpiącą Gabriele obok auta, rozebrał ją do naga, wziął siekierę i po prostu odciął jej głowę. Odciął jej również dłonie. Odcięte części ciała włożył do worka na śmieci i schował go w gęstwinie. Ciało ukrył w leśnym podszyciu.

Wrócił do domu, umył się i przebrał. Wziął kolejną butelkę kakao i również do niej wrzucił tabletki rohypnolu.

Autem Gabriele pojechał do domu Thila. Była druga w nocy, gdy zadzwonił do jego drzwi. Powiedział Thilowi, że Gabriele miała wypadek, gdy jechała jego autem, i leży w Dachau w szpitalu. Thilo ubrał się błyskawicznie. W drodze do Dachau Peter R. zaproponował mu kakao, które Thilo bardzo chętnie wypił i po którym tak jak Gabriele zaraz zasnął. Peter R. pojechał do tego samego miejsca w lesie i postąpił tak samo, jak wcześniej: odciął Thilowi głowę oraz dłonie i włożył je do worka, w którym znajdowały się odcięte części ciała Gabriele. Ciało Thila przeciągnął tak, żeby leżało obok ciała Gabriele.

Było już po trzeciej, powoli zaczynało świtać. Peter R. wrócił do domu, umył się i przebrał, po czym pojechał pod dom Gabriele jej autem, odstawiając je w garażu podziemnym. Posługując się należącą do niej kartą poszedł do bankomatu i podjął 1000 marek. Wrócił do domu, schował tam pieniądze, po czym pojechał w umówione miejsce na spotkanie z kolegami i koleżankami z pracy, z którymi miał się udać na wycieczkę zakładową. Nie mógł przestać myśleć o tym, co się wydarzyło w nocy, ale mimo to uważa tę wycieczkę za bardzo udaną.

Następnego dnia pojechał do domu Gabriele, wsiadł do jej auta i pojechał do lasu. Worek z odciętymi częściami ciała włożył do bagażnika. Ale w tym momencie worek niespodziewanie się otworzył. Peter R. zawinął go ponownie. Potem pojechał w okolice Hebertshausen i przy drodze biegnącej wzdłuż jakiegoś pola zakopał worek.

Peter R. deklaruje, że jest gotowy pokazać to miejsce policji.

Odcięte części ciała

Peter R. zostaje tam zabrany w towarzystwie policji i lekarza sądowego. Jak się okazuje, we wskazanym miejscu rzeczywiście zakopane są odcięte głowy i dłonie Gabriele oraz Thila.

W drodze powrotnej Peter R. wyjaśnia, dlaczego zabrał sprzęt z mieszkania G – chodziło mu o to, żeby rzucić podejrzenie na Thila. Wyjaśnia również, że planował zdjąć ubranie także i Thilowi, ale zmienił zdanie, gdyż uznał, że ma już zbyt mało czasu.

Zapytany o motyw tej zbrodni Peter R. tłumaczy go następująco: gdy Gabriele jakiś czas temu powiedziała mu o tym, że ma na koncie 130 tys. marek , to nie mógł przestać o tym myśleć. Wciąż chodziło mu po głowie, że gdyby je miał, to – po dodaniu 100 tys. marek, którymi sam dysponował – posiadałby w sumie blisko ćwierć miliona marek, a to już oznacza bogactwo.

Myśl ta stała się jego obsesją. Najpierw na wpół świadomie, a potem już całkiem świadomie zaczął obmyślać, w jaki sposób mógłby przejąć pieniądze Gabriele. Włamanie, napad – te możliwości odrzucił, gdyż wydały mu się zbyt ryzykowne. Pozostało tylko jedno – zabić  Gabriele. Wtedy zaczął planować zbrodnię.

Wyrok

18 lipca 1997 roku Peter Roth został skazany na dożywocie. W uzasadnieniu przewodniczący składu sędziowskiego orzekł, że zbrodnia ta jest tak odrażająca, iż nie da się zrozumieć mechanizmów psychicznych, które działały u oskarżonego. (2)

Po dziś dzień, mimo upływu czasu, wiele osób nie jest w stanie zapomnieć o sprawie policjanta, który powodowany jedynie chciwością, zaplanował i popełnił zbrodnię, której elementem było odcięcie głów ofiarom, i to jeszcze żywym.

Bestialstwo czynu popełnionego przez Petera R. sprawiło, że w mediach ożyła dyskusja nad przywróceniem kary śmierci.

Przypisy

(1) Wilfling, Josef (2010). Abgründe: Wenn aus Menschen Mörder werden. Heyne Verlag: München [cytowany fragment w moim przekładzie].

(2) Der Spiegel, 21.07.1997, STRAFJUSTIZ: „Voll drauf, es zu tun“.

Copyright sprawykryminalne.pl

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. Czytając takie historie zastanawiam się czy kiedykolwiek do końca wiemy kim jest osoba z którą żyjemy…? Gabriele kiedyś kochała Petera, “był miłością jej życia”, ufała mu, nadal się przyjaźnili… a on zabił ją, bo miał ochotę na jej pieniądze, które właściwie nie wiadomo po co były mu potrzebne. Straszne…

%d bloggers like this: