List od zabójcy

Dlaczego zabicie najbliższych – a potem i siebie – może się czasem wydawać jedynym rozwiązaniem? Co prowadzi do tego, że sprawca ma tak bardzo zaburzony obraz rzeczywistości? Dlaczego często nikt wcześniej nie dostrzega w jego zachowaniu niepokojących sygnałów? To, co zdarzyło się w Langenfeld (Niemcy), pokazuje, jak bardzo trudne są odpowiedzi na te pytania.

Yvonne i Stefan

Jest rok 1998. Dwudziestoletnia Yvonne L. i o rok starszy Stefan M. poznają się, gdy zaczynają studiować biologię na uczelni w Düsseldorfie. Szybko, bo jeszcze na pierwszym semestrze, zostają parą i od tego momentu są już nierozłączni.

Stefan, spokojny i zamknięty w sobie, imponuje Yvonne swoją inteligencją i zaradnością. Jest ambitny, ma wiele planów, chciałby kiedyś pisać powieści (zresztą pisanie całkiem nieźle mu wychodzi), a od kilku już lat pracuje, gdyż jeszcze jako nastolatek został pomocnikiem w biurze u kolegi swojego ojca. Wtedy to właśnie, w połowie lat dziewięćdziesiątych, Stefan zupełnie sam nauczył się programowania, dzięki czemu teraz jest w stanie całkiem dobrze dorabiać, tworząc strony internetowe.

Yvonne pochodzi z Korei Południowej. Gdy miała pół roku, trafiła do Niemiec do adopcji do państwa L. W odróżnieniu od Stefana Yvonne była zawsze otwarta, a przy tym radosna, roześmiana, miała mnóstwo przyjaciół i znajomych.

Yvonne i Stefan są nierozłączni. Teraz Yvonne nie spotyka się już tak często z przyjaciółkami, przestaje chodzić na imprezy, w jej życiu liczy się tylko Stefan. W opinii znajomych jako para tworzą wręcz rodzaj symbiozy, wszystko robią wspólnie: odwiedzają przyjaciół, chodzą na zakupy, i – jak mówią bliscy znajomi – razem chodzą nawet do toalety (1). Niektórzy trochę się z nich podśmiewają, ale w ogólności uważają ich za bardzo szczęśliwą parę.

Sprawy z przeszłości i ślub

Młodzi się pobierają. Stefan zmienia swoje nazwisko na nazwisko żony. Jest to rodzaj zerwania z przeszłością, młody mężczyzna nawet mówi do któregoś z przyjaciół: „Chcę zerwać z moją rodziną, nie kojarzy mi się z niczym pozytywnym” (1). *

Nietrudno to zrozumieć, Stefan, w odróżnieniu od Yvonne, nie może mówić o pełnym miłości dzieciństwie. Zapracowanego ojca stale nie było w domu, a czworo rodzeństwa (spośród których Stefan był najstarszy) skazana była na opiekę depresyjnej matki, nadużywającej alkoholu. Depresja i nałóg pochłaniały ją z czasem coraz bardziej, straciła wszelkie hamulce, piła przy dzieciach, a nawet próbowała je wysyłać do sklepu po alkohol. Gdy Stefan był mniejszy, rozumiał tyle tylko, że matka jest myślami wciąż jakby nieobecna, że trzeba walczyć o jej uwagę, zainteresowanie, miłość. Pomagał w domu, gdy trzeba, zajmował się młodszym rodzeństwem, ale problemy się nasilały.

Szczęście

Teraz Stefan wreszcie jest szczęśliwy. Yvonne ze swoją miłością daje mu wszystko to, czego mu dotychczas brakowało. Stefan chce, żeby teraz jego życie wyglądało zupełnie inaczej. I wierzy, że to się uda. Jego rodzina będzie wspaniała, wręcz pokazowa.

W 2006 na świat przychodzi synek, Kieran. Młodzi rodzice są nieopisanie szczęśliwi. Gdy parę miesięcy później umiera matka Stefana, ten komentuje to przy kimś ze znajomych: „Zapiła się na śmierć” (2). W jego głosie nie słychać najmniejszej nuty żalu.

Rodzina przenosi się do Langenfeld, średniej wielkości miasta położonego niedaleko od Düsseldorfu. Przeprowadzają się do trzypokojowego mieszkania przy Opladener Straße. Mieszkanie leży na drugim piętrze, pod nim, w części budynku na poziomie ziemi, znajduje się supermarket „Rewe” oraz apteka.

Stefan i Yvonne porzucają studia. Stefan bierze kredyt w wysokości 30 tys. euro – poręczycielem jest jego teść – i zakłada własną działalność. Pracuje dalej w tym samym biurze, u znajomego w Solingen (to tylko kilkanaście kilometrów od Langenfeld), ale jest już niezależny. Dalej projektuje strony internetowe, klienci polecają go kolejnym klientom, Stefan ma ich coraz więcej.

Perfekcjonista

Jest perfekcjonistą. Cokolwiek robi, chce to robić doskonale, aż do przesady. Zawsze nosi koszulę, spodnie od garnituru i lakierowane półbuty; takie ubranie ma na sobie nawet wtedy, gdy maluje mieszkanie lub sprząta. Jeśli ma dostarczyć do przedszkola najprostszy dokument, np. zgodę rodziców, drukuje go na specjalnym papierze i laminuje; jeśli leci samolotem, to wyłącznie z miejscem w klasie biznes. Kupuje smartfon i tablet, zanim kogokolwiek z jego otoczenia stać na taki zakup. Do swojego synka zwraca się wyłącznie po angielsku, mimo że nie posługuje się tym językiem idealnie (mówi z niemieckim akcentem, czasem robi błędy), a dziecko odpowiada mu w języku ojczystym, gdyż inaczej nie potrafi.

Stefan chce jednak być lepszy, niż wszyscy, chce, żeby jego rodzina należała do elity, także finansowej, a on jednocześnie chce pozostać idealnym mężem i ojcem.

Problemy

W kwietniu 2011 roku przychodzi na świat córka Kayleigh. Wtedy z coraz większą siłą uwidaczniają się problemy, które pojawiły się już wcześniej: zaczyna brakować pieniędzy, mimo że Stefan pracuje bardzo dużo i bierze praktycznie wszystkie zlecenia, z jakimi zgłaszają się klienci.

Ci, którzy go znają, domyślają się, dlaczego Stefan ma problemy finansowe: w swoim rozwoju jako programista zatrzymał się w latach dziewięćdziesiątych, używa starego kodu, co sprawia, że pracuje długo i niewydajnie. Trudno powiedzieć, dlaczego Stefan nie zdecydował się na jakiekolwiek studia czy choćby szkolenia, które pozwoliłyby mu uaktualnić swoją wiedzę. Niektórzy podejrzewają, że nie pozwala mu na to ambicja, niektórzy zaś obstawiają zwykły brak czasu.

Faktycznie, Stefan praktycznie nie ma wolnej chwili. Ma klientów, i to wielu, gdyż jego stawka za godzinę pracy jest nawet kilkukrotnie niższa od przeciętnej – ale chce być także idealnym ojcem dla swoich dzieci. Poświęca im więc czas w dzień, a tym samym coraz częściej pracuje w nocy, jak również, kiedy tylko może, w weekendy.

Jeszcze więcej problemów

W pracy Stefan funkcjonuje od lat według następującej zasady: uzgadnia z klientem zakres pracy i bierze zaliczkę (często w wysokości nawet kilku tysięcy euro), resztę kwoty natomiast otrzymuje po oddaniu gotowego zlecenia. Przepracowanie, ciężar odpowiedzialności za utrzymanie rodziny, a zwłaszcza bardzo wysoka poprzeczka, którą perfekcjonista Stefan sam sobie postawił – wszystko to coraz bardziej daje o sobie znać. Zapracowany ojciec rodziny coraz później oddaje gotowe zlecenia, tłumacząc się na różne sposoby, na przykład tym, że miał stłuczkę, że syn nagle trafił do szpitala i czeka go operacja, że teść miał zawał serca (3). Klienci coraz bardziej się dziwią, że Stefanowi aż tak często przytrafiają się dziwne sytuacje i nieszczęścia. Niektórzy zaczynają w to wątpić, skarżą się jego koledze z biura.

Na razie młody przedsiębiorca radzi sobie jeszcze jakoś z bieżącymi problemami finansowymi, ponieważ pożycza pieniądze: od ojca, od przyjaciół, czasem nawet od klientów. Mężczyzna nie dostrzega – albo raczej nie chce dostrzegać – że wszystko zaczyna go powoli przerastać. Nikomu, nawet najbliższym, na nic się nie skarży, zapewne dlatego, że w jego życiu wszystko ma być przecież perfekcyjne.

Faks

Wiosną 2011 roku ma miejsce sytuacja, która prawdopodobnie stanowi dla Stefana jakiś decydujący moment. Do biura w Solingen przychodzi faks od adwokata jednego z klientów. Jest to wezwanie do zapłaty, a konkretnie do zwrotu 5 tys. euro zaliczki za niewykonane zlecenie; adwokat informuje go przy tym, że grozi mu tak zwana kara umowna.

Kolega z biura czyta dokument, a następnie telefonuje do Stefana. Ten od razu stwierdza, że to nieporozumienie i że on sam nie ma z tym nic wspólnego. Tłumaczy, że adwokat się pomylił i wysłał pismo do niego, zamiast do kogoś innego.

Dosłownie w ciągu nocy Stefan zabiera swoje rzeczy ze wspólnego biura i wynajmuje swoje własne w Langenfeld – niedaleko od domu, zaledwie kilka minut drogi na piechotę. Ta reakcja bardzo dobrze pokazuje, że Stefan nie stawia czoła problemom. Jest opętany tylko jedną myślą: najbliżsi nie mogą się dowiedzieć o tym, że jemu się nie udało, że nie jest idealny.

Być może w tamtym czasie w jego głowie rodzi się myśl, że będzie mógł osiągnąć spokój dopiero wtedy, gdy jego samego oraz tych, których kocha, połączy śmierć.

To przypuszczenie wynika stąd, że właśnie po incydencie z faksem Stefan zaczyna gromadzić duże ilości starych gazet. Przechowuje je w workach na śmieci, które składuje w komórce swojego mieszkania (2).

Pożar

Jest noc 24 października 2011. Stefan wstaje z łóżka, w którym prócz żony śpi także mała Kayleigh, i idzie do komórki. Podkłada tam ogień, zostawiając uchylone drzwi. Wraca do łóżka. Wsłuchuje się w szmer i szelest płomieni. Czeka.

Niespodziewanie budzi się z płaczem mała Kayleigh, a zaraz po niej budzi się Yvonne. Jest przerażona, płomienie już odcinają drogę do drzwi wyjściowych.

Cała rodzina ucieka na balkon, stamtąd przy pomocy drabiny ściągają ich na dół strażacy. Już wiadomo, że zniszczenia w mieszkaniu są ogromne. Stefan z żoną i dziećmi wprowadza się do teściów.

Śledztwo po pożarze

Policja wszczyna rutynowe śledztwo. Stefan bardzo się boi, żeby nie wydało się, iż ogień został podłożony. Tłumaczy policji, że zostawił w nocy podłączony do prądu stary laptop, żeby przeprowadzić na nim jakiś test, obok leżały kartki papieru; sugeruje, że kabel się przepalił, iskry dostały się na papier i to spowodowało pożar. Policjanci przyjmują to wyjaśnienie do wiadomości i w protokole odnotowują, że nic nie wskazuje na to, że mogło dojść do celowego podpalenia (4).

Ubezpieczyciel wypłaca 11 tys. 600 euro odszkodowania. Stefan z rodziną mieszka u teściów przez sześć kolejnych tygodni. Dziadek jest przeszczęśliwy, mając najukochańszego wnuczka cały czas przy sobie. Stefan wciąż przesiaduje na poddaszu przy swoim laptopie, także po nocach. Twierdzi, że pracuje, wszyscy zatem starają się mu nie przeszkadzać. W jego zachowaniu nikt nie zauważa niczego podejrzanego.

Przed Bożym Narodzeniem rodzina L. wprowadza się do odnowionego mieszkania.

Zaczyna się nowy rok

Nadchodzi kolejny rok, 2012. Yvonne podejmuje postanowienie: chce wrócić do pracy. Kieran ma już pięć lat, Kayleigh dziewięć miesięcy. Jak mówi przyjaciółce, jest jej obojętne, co będzie robić, może być sekretarką w pracy męża, może równie dobrze pracować gdzieś jako sprzątaczka, byle by to była jakaś praca (1).

Całe otoczenie przyjmuje to jako coś zupełnie naturalnego; mąż, jak się wydaje, też, ale o tym, co naprawdę czuje, nic nie wiadomo. Być może boi się, że żona chce go porzucić, być może zresztą takie obawy miał już wcześniej. To przypuszczenie jest uzasadnione, gdyż w tym właśnie czasie Stefan, który wciąż lubi czasem „pobawić” się w pisarza, wysyła swojemu przyjacielowi krótkie opowiadanie. Jego bohaterowie to para, w wieku mniej więcej takim jak on i Yvonne; kobieta coraz bardziej oddala się od swojego męża, na końcu zaś umiera na raka; w całym opowiadaniu można poza tym odnaleźć bardzo dużo rysów autobiograficznych (2).

List i zakupy

18 stycznia o godzinie 23 Stefan zasiada w swoim biurze do komputera i tworzy nowy dokument. To list, który ojciec rodziny rozpoczyna następującymi słowami: „Gdy będziecie to czytać, mnie już nie będzie. Nie będzie również mojej ukochanej żony oraz dwójki moich wspaniałych dzieci” (1). *

Ten czterostronicowy list nie powstanie od razu, Stefan zresztą dużo wcześniej zaplanował, że skończy go kiedy indziej. Przerywa pisanie, ciąg dalszy powstanie dopiero tydzień później.

W kolejnych dniach Stefana zajmują dość specyficzne zakupy – nabywa wiele rolek folii spożywczej, paliwo do podgrzewaczy, zapałki. Zachodzi do apteki, która mieści się pod jego mieszkaniem. Prosi o chloroform, twierdząc, że to dla teścia, który ma sprzęt grający wartości kilkudziesięciu tysięcy euro oraz ogromną kolekcję płyt; teść jakoby musi te płyty regularnie czyścić, żeby zachować idealną jakość dźwięku.

Chloroformu zasadniczo nie wolno sprzedawać bez zezwolenia, ale ponieważ aptekarka doskonale zna Stefana, każe mu podpisać specjalny formularz, po czym wręcza mu litrową puszkę chloroformu (1). Tydzień później mężczyzna przychodzi do apteki i dokładnie to samo mówi innej sprzedającej – wtedy również dostaje litrową puszkę chloroformu (4).

22 stycznia, jak zawsze w niedzielę, cała rodzina L. jest na obiedzie u rodziców Yvonne. Ponieważ mały Kieran bardzo chce przy okazji iść do McDonalda, przy pożegnaniu wszyscy ustalają, że za tydzień o godzinie 18 spotkają się w barze McDonald’s.

W komórce

W środę 25 stycznia, Stefan wieczorem jak zwykle kładzie się do łóżka z żoną i córką. Obydwie zasypiają, Stefan nie.

W środku nocy wstaje i idzie do łazienki. Bierze puszkę choroformu, wlewa do miseczki, moczy w niej ściereczkę. Idzie do sypialni i wilgotną ściereczkę przykłada do ust Yvonne. Przyciska mocno i trzyma – tak długo, aż żona przestaje oddychać. Tę samą ściereczkę przyciska do twarzy córeczki. Również czeka, aż ta przestaje oddychać.

Ciało żony razem z kołdrą przenosi do komórki. Wraca po Kayleigh, jej ciało układa w ramionach żony. Następnie szczelnie owija folią ciało córki. To samo chce zrobić z ciałem żony. Zaczyna od stóp, coś sprawia jednak, że przerywa tę czynność i zostawia nie oderwaną rolkę folii przy nodze Yvonne – prawdopodobnie dlatego, że właśnie wtedy budzi się Kieran i woła ojca.

Ten ostatni dzień

Zaledwie świta, ale chłopiec nie może już zasnąć. Tego Stefan nie mógł przewidzieć. Nie potrafi zdecydować się na to, żeby odebrać synowi życie, gdy ten jest przytomny, zatem postanawia przełożyć to na kolejną noc. Mówi synowi, że ma być cicho, bo siostra i mama śpią. Rano prowadzi dziecko do przedszkola.

Gdy Kierana nie ma w domu, Stefan metodycznie pakuje do dużych kartonowych pudeł gry planszowe, zabawki, drukarkę, swój sprzęt muzyczny, odkurzacz. Na pudełkach wypisuje nazwiska swoich przyjaciół i znajomych (5). Robi to wszystko, zapominając niejako tym, że obok w komórce leżą ciała żony i córki.

Wynosi pudła do swojego samochodu. Na kartce skierowanej do najbliższego przyjaciela i jego żony pisze „Jeśli chcecie, to możecie zatrzymać sobie mój samochód”, kartkę wraz z kluczykami do swojego auta wrzuca do ich skrzynki na listy (2).

Tego dnia Stefan przez komunikator internetowy koresponduje jako Yvonne z jej przyjaciółką, naśladując styl i język, jakiego używa żona. Stefan normalnie odbiera telefon, rozmawia z klientami, teściowej mówi, że Yvonne jest chora i nie może rozmawiać. Żegna się z nią słowami „Do niedzieli”. Nikt nie nabiera najmniejszych podejrzeń.

Popołudnie z synem

Po odebraniu Kierana z przedszkola Stefan idzie z nim do McDonalda, a potem za 348 euro kupuje mu kolejkę elektryczną. Następnie idą do sklepu spożywczego, gdzie kupują bułeczki i coś słodkiego, potem udają się do biura ojca.

W biurze Stefan sprząta, odłącza od prądu poszczególne sprzęty, wyjmując kable z gniazdek. Na kalendarzu ściennym przesuwa okienko na aktualną datę: 26 stycznia 2012, po czym bezpośrednio pod nią rysuje markerem czarny krzyżyk.

Ojciec i syn zostają jeszcze w biurze. Przez całe popołudnie bawią się nową kolejką. W pewnej chwili Stefan przerywa zabawę i siada do komputera. Pisze dalszy ciąg listu pożegnalnego – dzięki temu listowi będzie później łatwiej odtworzyć dokładny przebieg wydarzeń poprzedzających wszystkie morderstwa.

To teraz właśnie, gdy Kieran wciąż bawi się na podłodze kolejką, jego ojciec pisze o tym ostatnim dniu spędzonym z synem:

„[…] Zaprowadziłem go do przedszkola, załatwiłem parę spraw, a później chciałem dać mu w podarunku piękny ostatni dzień życia. Poszliśmy zjeść w McDonaldzie, potem za ostatnie pieniądze kupiłem mu kolejkę Märklin, którą bawiliśmy się w moim biurze przez resztę dnia. W tej chwili, gdy piszę, on jeszcze się nią bawi. Zaraz pojedziemy do domu, położę go do łóżka, a gdy już będzie spał, poślę go tam, gdzie one już są. Potem zakończę wszystko tutaj i też do nich dołączę.” (1) *

„Pożegnanie – albo kronika spieprzonego życia“

W domu Stefan układa Kierana do snu. Gdy chłopiec już śpi, ojciec przykłada mu do ust wilgotną ściereczkę nasączoną chloroformem, dokładnie tak, jak zrobił to z żoną i córeczką. Nieżywego synka zanosi do komórki i kładzie przy matce i siostrze. Trzy leżące obok siebie ciała „dekoruje” specyficznie, układając przy nich części ubrań, a także ulubione książki i filmy DVD Kierana.

Potem mężczyzna zasiada do ostatniej części listu:

„Wszystko, co da się spalić, porozkładam w przedpokoju i zamknę wszystkie drzwi, żeby pożar pozostał niezauważalny tak długo, jak tylko się da, przygotuję sobie w ten sposób małe piekło na ziemi. Kupiłem dwie wielkie butle z tlenem, które najpierw opróżnię, żeby ogień w przedpokoju płonął bez przeszkód mimo zamkniętych drzwi i okien. (1) *

Po zakończeniu listu Stefan daje mu tytuł „Pożegnanie – albo kronika spieprzonego życia“. Tło listu stylizuje jak przy nekrologu, „oprawiając” go w czarne ramy na białym tle. Publikuje list na swojej stronie internetowej, programując go tak, żeby ukazał się dopiero nad ranem.

Podkłada ogień w komórce, idzie do przedpokoju i siada na sofie, którą tam wcześniej przeciągnął z salonu.

Piątek, 27 stycznia

Przed godziną 7 rano do jednostki straży pożarnej w Langenfeld wpływa zgłoszenie o pożarze przy Opladener Straße 120. Strażacy rozbijają szybę w drzwiach balkonu i wchodzą do mieszkania. Wszędzie jest pełno dymu. W przedpokoju na sofie znajdują ciało mężczyzny, w komórce ciała kobiety i dwójki dzieci.

Policja blokuje stronę internetową z listem pożegnalnym. Niewiele to zmienia, wszystkie gazety i portale internetowe cytują już jego fragmenty. Do prasy szybko przedostają się też inne informacje, jak na przykład ta, że ze wstępnych oględzin wiadomo, iż przyczyną śmierci Stefana L. było zatrucie tlenkiem węgla, pozostali członkowie rodziny zmarli wcześniej w wyniku uduszenia (6).

Nieopisany dramat

Ci, którzy stracili najbliższych, przeżywają dramat, którego nie da się opisać i wyobrazić, a do ich cierpienia dochodzi jeszcze dodatkowy ciężar: pytania o to, dlaczego niczego nie zauważyli, czy czegoś nie zaniedbali, czy mogli tej tragedii w jakikolwiek sposób zapobiec? Ciężar jest tym większy, że media w kolejnych dniach i tygodniach nie przestają pisać o tej sprawie. Rodziny Stefana i Yvonne odmawiają wprawdzie jakichkolwiek komentarzy, a tym bardziej wywiadów, ale dziennikarze dowiadują się wielu rzeczy o rodzinie L. od znajomych, sąsiadów itp.

Nie ustaje publiczna dyskusja na temat tak zwanego samobójstwa rozszerzonego, motywacji sprawców, możliwości zapobiegania temu zjawisku – wszystko to oczywiście odbywa się w kontekście, jak to formułują media, „dramatu rodzinnego w Langenfeld”.

Rodzice Yvonne nie życzą sobie, żeby ich córka i wnuki spoczywały w jednym grobie razem ze Stefanem. Yvonne, Kieran i Kayleigh zostają zatem pochowane wspólnie na cmentarzu w niewielkim Leichlingen (leżącym blisko Langenfeld), Stefan zostaje pochowany w rodzinnym Solingen (7).

Dlaczego?…

Mogłoby się wydawać, że w swoim pożegnalnym liście Stefan L. sam udziela odpowiedzi na to pytanie, pisze bowiem tak: „Dlaczego reszta rodziny? Dlaczego nie mogę po prostu popełnić samobójstwa? Dlaczego także żona i dzieci musiały zginąć? Ponieważ gdybym tylko ja zginął, wpędziłoby to moich najbliższych w głęboką żałobę i straszliwie ich zraniło. W przeszłości popełniłem wiele błędów, a ich konsekwencje odczuwam właśnie teraz. Żadnego innego wyjścia nie ma. To, co byłbym w stanie zapewnić mojej rodzinie, nie byłoby godną przyszłością. Chcę ich przed tym ustrzec.“ (1) *

Czy to wyjaśnienie można uznać za wystarczające? Wiadomo, że długi Stefana wynoszą 60 tys. euro. W zasadzie wszyscy zgadzają się co do tego, że nie jest to kwota, której rodzina L. nie mogłaby po jakimś czasie spłacić, zwłaszcza że Yvonne tak czy inaczej wybierała się do pracy, a jej rodzice oraz ojciec Stefana z pewnością nie odmówiliby pomocy (2).

Motywów należałoby więc szukać w zaburzonej percepcji sprawcy, według którego pozbawienie ofiar życia ma na celu uwolnienie ich od cierpienia. Jeśli chodzi o przyczyny zaburzeń percepcji sprawców (w odniesieniu do samobójstw rozszerzonych), specjaliści wskazują na zaburzenia psychotyczne, występujące również w przebiegu niektórych zaburzeń osobowości (8).

Tak czy inaczej samobójstwo rozszerzone stanowi kumulację wielu czynników, mających swe źródła i w przeszłości, i w teraźniejszości. Można w każdym konkretnym przypadku próbować je wymienić, tak ja i tutaj, w odniesieniu do Stefana: brak miłości matczynej, który wyraźnie przewija się między innymi w jego twórczości literackiej; wygórowane ambicje; przepracowanie; oczywiście kryzys finansowy i także kryzys w małżeństwie; być może nawet niezdiagnozowane zaburzenie osobowości lub też choroba psychiczna – ale niczego to nie zmieni, gdyż „prawdziwej” przyczyny nigdy nie poznamy.

* Wszystkie cytaty w tekście w moim przekładzie.

Przypisy

(1) DIE ZEIT, 25.07.2013 (Amrai Cohen: Der Todesplan).

(2) ZEIT ONLINE, 16.07.2019 (Sabine Rückert /Andreas Sentker: Podcast. Der Familienauslöscher).

(3) Süddeutsche Zeitung, 28.01.2012 (Vater tötete Frau und Tochter bereits anderthalb Tage vor dem Brand).

(4) Solinger Tageblatt, 18.12.2014 (Familiendrama: Chronik eines Verbrechens).

(5) Hamburger Abendblatt, 30.01.2012 (Obduktion bestätigt: Familiendrama war geplante Tat).

(6) RTL.DE, 28.01.2012 (Familiendrama in Langenfeld: Vater löscht sein Familie aus).

(7) Bild, 10.02.2012 (Mutter und Kinder getrennt vom Vater beerdigt).

(8) Jarosław Stukan /Alfred Staszak: Samobójstwo rozszerzone i poagresyjne – próba uporządkowania pojęć. PROBLEMY KRYMINALISTYKI 301 (3), 2018.

Copyright sprawykryminalne.pl

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: