Sprawa Sabine Hammerich należy z pewnością do wyjątkowych, a to ze względu na szczególne okoliczności, które jej towarzyszyły; pokazują one, jak niewiele trzeba, żeby osoba dorosła nakłoniła do czegoś dziecko, oraz uświadamiają, że czasem tylko przypadek decyduje o tym, kto padnie ofiarą przestępstwa.
9-letnia Sabine mieszka w Stuttgarcie przy Schwabstraße. Jest środa, 17 lipca 1985 roku, późne popołudnie. Ojciec Sabine jest policjantem, o godzinie 19 ma rozpocząć pracę na nocną zmianę. Jakiś czas przed wyjściem z domu zauważa, że skończyły mu się papierosy. Córka sama proponuje, że może przecież przynieść mu paczkę papierosów z ulicznego automatu. Tata wręcza więc Sabine kilka monet i dziewczynka wychodzi z domu.
Automat znajduje się w odległości 50 metrów od bramy. Dziewczynka widziana jest jeszcze przez dwie osoby, w tym sąsiadkę, która siedząc w oknie spogląda na ulicę.
Ale Sabine nie wraca po kilku minutach, tak jak można by tego oczekiwać. Rodzice na razie się nie martwią, są przekonani, że córka spotkała po drodze jakąś koleżankę i zapomniała o całym świecie. Tato wkrótce wychodzi do pracy, mama zajmuje się swoimi sprawami.
Pół godziny wcześniej, kilka ulic dalej
Wtedy nikt jeszcze nie wie o tym, co wydarzyło pól godziny wcześniej, w odległości zaledwie paru ulic od domu Sabine. Inna dziewczynka, również 9-letnia, wracając do domu, zostaje zagadnięta na ulicy przez nieznajomego mężczyznę. Mężczyzna przedstawia się jej jako doktor F., pediatra. Mówi, że musi zawieźć na dworzec leki, i prosi o pomoc w odnalezieniu drogi. Dodaje, że mogliby pojechać jego autem, które stoi tu niedaleko. Za pomoc oferuje 10 marek.
Tak się składa, że dziewczynka doskonale zna doktora F., gdyż jest jego pacjentką, zatem od razu wie, że mężczyzna kłamie. Usłyszawszy więc jego propozycję, odpowiada krótko „nie” i zaczyna szybko biec w stronę domu. Wpada do mieszkania i z przejęciem opowiada mamie o tym spotkaniu, wyrażając swoje oburzenie, że napotkany pan kłamał, podając się za doktora F.
W tym momencie mama nie przywiązuje do tego zdarzenia większej wagi.
Początek poszukiwań
O godzinie 19:30 mama Sabine jest już mocno zaniepokojona nieobecnością córki. Dzwoni do męża do pracy, informując go, że dziewczynka jeszcze nie wróciła do domu. Tata Sabine wychodzi z pracy i sam zaczyna jej szukać; ponieważ nie zdaje się to na nic, zawiadamia swoich kolegów-policjantów. Jest godzina 20:30.
Poszukiwania Sabine trwają przez całą noc. Gdy nastaje dzień, rozpoczyna się kolejna akcja, przy zwiększonych siłach: małej Sabine szuka aż 600 policjantów. Przeszukują budynki i wszystkie inne większe i mniejsze obiekty w tej części miasta, przeczesują okoliczne parki i tereny leśne. Dziewczynka jednak jakby rozpłynęła się w powietrzu.
Dwa dni później, 19 lipca, wreszcie pojawia się jakaś istotna informacja. Na policję zgłasza się mama 9-letniej dziewczynki i opowiada o tym, jak jej córeczka dwa dni wcześniej została zaczepiona przez obcego mężczyznę; było to również w zachodniej części miasta. Prowadzący sprawę natychmiast dostrzegają związek czasowy i miejscowy między tym incydentem a zaginięciem Sabine.
Na podstawie opisów dziewięciolatki powstaje portret pamięciowy mężczyzny. „Fałszywy doktor” ma około 40 lat, 180 cm wzrostu, jest szczupłej budowy ciała, ma jasnobrązowe włosy, w charakterystyczny sposób zaczesane do przodu. Tamtego dnia ubrany był w koszulę w kratę. Policjanci oceniają dziewczynkę jako bardzo wiarygodnego świadka, co przyczynia się do tego, że portret pamięciowy domniemanego sprawcy można uznać za dość dokładny. Dla oceny wagi tych informacji bardzo istotny jest również fakt, że dziecko ze szczegółami opowiedziało tę historię mamie, zanim jeszcze ktokolwiek usłyszał o zaginięciu Sabine.
W kolejnych dniach policjanci rozdają na ulicach Stuttgartu setki ulotek z portretem pamięciowym podejrzanego mężczyzny; wraz z informacjami o zaginięciu Sabine ukazuje się on także w prasie, która zresztą na bieżąco informuje o śledztwie. Policja sprawdza setki wpływających wciąż informacji. W mieście szerzy się strach przed tajemniczym nieznajomym porywającym dzieci. Boją się wszyscy – i dzieci, i dorośli.
30 lipca prokuratura obwieszcza, że za pomoc w odnalezieniu Sabine Hammerich wyznaczona została nagroda w wysokości 8 tysięcy marek (z czego część pochodzi od dawców prywatnych).
Dziwna obserwacja z pierwszego piętra
Policja na razie nie podaje do publicznej wiadomości, że jednocześnie śledzony jest ważny trop. Pewna kobieta, mieszkająca w okolicach powiatowego miasta Leonberg, leżącego około 15 kilometrów od Stuttgartu, zgłosiła się z informacją, że w dniu i czasie zaginięcia dziewczynki zaobserwowała z okna swojego mieszkania coś niezwykle dziwnego. Otóż w aucie, które jechało zaraz za autobusem komunikacji miejskiej i zatrzymało się na chwilę, dostrzegła z góry nagie ciało, najprawdopodobniej kobiece.
Gdy zestawiono podany czas z rozkładem jazdy autobusu i potwierdzono, że punktualnie odjechał z przystanku, okazało się, że musiała to być dokładnie godzina 19.16. Czas i miejsce tego zdarzenia uprawdopodobniały, że mogło mieć związek z zaginięciem Sabine. Jeśli chodzi o samochód, to kobieta będąca świadkiem zapamiętała, że był to biały volkswagen bus z rejestracją z Pforzheim.
Śledczym wydaje się wprawdzie wątpliwe, żeby sprawca wiózł odsłonięte zwłoki dziecka autem, do którego można bez problemu zajrzeć. Do tego miałby jechać przez środek miasta i w biały dzień? Informacja potraktowana zostaje jednak bardzo poważnie. Policjanci sprawdzają w sumie dwa tysiące pięćset aut podanej marki. Kierowcy informowani są, że chodzi o ucieczkę z miejsca wypadku – oczywiście po to, żeby nie spłoszyć potencjalnego sprawcy. Niestety poszukiwania te nie dają żadnych rezultatów.
Niezidentyfikowane znalezisko i przełom
Jest 29 grudnia 1986 roku. W lesie w miejscowości Pommersfelden (leżącej w pobliżu miasta Bamberg, czyli nieco ponad dwieście kilometrów od Stuttgartu) odbywa się polowanie. Pod jednym z drzew myśliwy nagle dostrzega leżące kości. Natychmiast zwracają one jego uwagę. Myśliwy przywołuje kolegę. Po bliższym przyjrzeniu się obydwaj nie mają już wątpliwości, że to kości ludzkie. Brak jakichkolwiek śladów odzieży.
Myśliwi znajdują się na brzegu lasu przy drodze krajowej 2205. Zapamiętują miejsce, w którym znaleźli kości, i tak szybko, jak tylko się da, zawiadamiają policję.
Po przeprowadzeniu badań specjaliści z uniwersytetu w Würzburgu stwierdzają, że to najprawdopodobniej zwłoki osoby płci żeńskiej, w wieku 15 do 18 lat. Policja kryminalna miasta Bamberg sprawdza przypadki zgłoszonych zaginięć, jednak nie daje się dopasować tu żadnego z nich.
Niecały rok później policja w Bambergu poszukuje zaginionej siedemnastolatki. Po dokładnych oględzinach szczątków znalezionych w Pommersfelden okazuje się, że należą one do osoby w przedziale wiekowym od ośmiu do dwunastu lat. Nikt nie kojarzy jednak tego zaginięcia z poszukiwaniami Sabine Hammerich ze Stuttgartu.
Czas mija. Jest marzec 1988 roku. Joseph Kögel, szef komisji specjalnej „Sabine”, przegląda gazetkę publikowaną przez Federalną Policję Kryminalną. Znajduje w niej „swój” przypadek i natychmiast nadaje bieg sprawie.
Na początku czerwca specjaliści z Uniwersytetu Ulm oficjalnie potwierdzają, że szczątki należą do Sabine Hammerich.
12 sierpnia odbywa się pogrzeb.
Spóźniona wskazówka
2 grudnia 1988 roku telewizja ZDF emituje kolejny odcinek niezwykle popularnego programu kryminalnego „Aktenzeichen XY… ungelöst”, w którym pojawia się sprawa Sabine Hammerich. Prowadzący program jak zwykle w imieniu policji prosi o pomoc telewidzów, którzy mają jakiekolwiek informacje na temat prezentowanego przypadku.
Wskazówka, która wpływa po emisji programu, jest kompletnie zaskakująca. Otóż na policję zgłasza się mężczyzna, który w dniu zaginięcia Sabine przebywał w Stuttgarcie, mając tam spotkanie służbowe zaplanowane na wczesny wieczór. O zaginięciu Sabine słyszał już wcześniej, a zwrócił na nie uwagę, ponieważ w rzeczonym dniu jechał dokładnie przez tamtą część miasta. Dotychczas był jednak przekonany, że nie może wnieść nic nowego do sprawy, ponieważ wydawało mu się, że Sabine zaginęła o godzinie 19:30, a on na pewno pamiętał, że wtedy był już na spotkaniu.
Informacje podane w programie „Aktenzeichen…” uświadomiły mu więc, że to, co zaobserwował, miało miejsce o 18:30 (a nie 19:30, jak wcześniej sądził) i że są to informacje być może kluczowe dla sprawy.
Zatem 17 lipca 1985 roku o godzinie 18:30 stał na czerwonym świetle przy skrzyżowaniu Schwabstraße i placu Rosenberga (Rosenbergplatz). Przed nim stał mercedes, którego kierowca niezwykle go zirytował, bo po zmianie świateł na zielone ruszył z impetem, po czym nagle gwałtownie zahamował. Świadek z trudem zdołał go wyminąć; zdążył jeszcze zauważyć, że kierowca wpatruje się w idące chodnikiem dziecko: ciemnowłosą dziewczynkę w żółtej sukience. To musiała być Sabine.
Kierowcy mercedesa nigdy nie odnaleziono – po tak długim czasie nikt nie jest w stanie odtworzyć w pamięci takich szczegółów.
Świetny blog!!??