Kroki na schodach – morderstwo rodziny Flactif

Sprawę zamordowania pięcioosobowej rodziny Flactif zna każdy mieszkaniec Francji i z pewnością długo jej nie zapomni – jest ona szokująca nie tylko ze względu na okrucieństwo sprawcy, lecz także na kierujące nim motywy. Malownicze otoczenie domu, w którym zginęła cała rodzina, podkreśla – jak się zdaje – makabryczność tego, co się stało.

Sobotni poranek w górach

Le Grand-Bornand to przepięknie położona miejscowość we francuskich Alpach w departamencie Górna Sabaudia. Miejscowość ta jest kurortem narciarskim, który – ze względu na ogólny spokój i niemal nie istniejące życie nocne – idealnie nadaje się na wypoczynek dla rodzin z dziećmi oraz dla początkujących narciarzy.

W sobotni poranek, 12 kwietnia 2003 roku, czternastoletni Mario stoi przed drzwiami dużego drewnianego domu. Dom ten należy do jego matki i ojczyma, a Mario – zgodnie z ustaleniami – przyjechał, by spędzić tu ferie wraz z nimi oraz ze swoim przyrodnim rodzeństwem.

Ale drzwi domu są zamknięte, a w środku najwyraźniej nikogo nie ma. Mario nie jest zbyt zaniepokojony, bo jego matka, Graziella Ortolano, oraz ojczym, Xavier Flactif, często są w rozjazdach, natomiast przyrodnie siostry i brat – Sarah (11), Laetitia (10) i Gregory (7) – w weekendy zwykle trenują jazdę na nartach.

Pusty dom

Mario próbuje się dodzwonić do swojej mamy na telefon komórkowy, ale bezskutecznie. Chłopiec czeka pod domem przez około trzy godziny, a w końcu idzie do przyjaciółki swojej matki, Christine, która mieszka w pobliżu. Mario zostawia w drzwiach kartkę z informacją, gdzie poszedł.

Ale mama nie oddzwania przez cały dzień i nie zostawia żadnej wiadomości. Kolejnego dnia rano sytuacja jest bez zmian, Christine jedzie więc z chłopcem pod dom jego rodziców.

Dom wydaje się pusty, ale tym razem można wejść do środka, gdyż jedne z drzwi są otwarte. Mario i Christine od razu zwracają uwagę na to, że w domu, przynajmniej na pierwszy rzut oka, panuje idealny porządek, co właściwie jest bardzo nietypowe w przypadku rodziny z kilkorgiem dzieci. W domu jednak nikogo nie ma. Mimo to włączone są dwa komputery, co również jest dziwne.

Ale jeszcze dziwniejsze według Maria jest to, co zastaje w sypialniach na piętrze: w łóżkach nie ma prześcieradeł, poduszek ani kołder.

Mario idzie na policję. Mówi, że jest zaniepokojony tym, co zastał w domu; informuje też, iż jego mama nigdzie by nie wyjechała nie informując go o tym lub też nie przekazując mu przez kogoś takiej wiadomości.

Początek śledztwa

Policjanci nie lekceważą tego zgłoszenia. Kilku z nich udaje się do domu Flactifów, ale nie stwierdza niczego ponad to, co zauważył sam Mario.

Funkcjonariusze szukają świadków, pytają wszystkich wkoło, czy ktoś coś widział. Zbierają również podstawowe informacje o rodzinie Flactif.

Po krótkim czasie już wiedzą, że cztery lata temu Xavier i Graziella przybyli tutaj wraz z dziećmi z północy Francji i od początku planowali osiąść tu na dłuższy czas. Xavier jest przedsiębiorcą budowlanym i ma na swoim koncie wiele sukcesów, choć – jak mówiono w branży – nie zawsze zagrywał fair.

Poza tym, co potwierdzają wszyscy jego znajomi, jako człowiek Xavier jest otwarty, pogodny i bardzo towarzyski. Również i tutaj, w Le Grand-Bornand, interesy idą mu bardzo dobrze i jego rodzina może sobie pozwolić na luksus: w garażu stoją 4 samochody i kilka motocykli, a ich komfortowo urządzony dom ma 300 metrów kwadratowych powierzchni. W okolicy stoi zresztą jeszcze kilka domów, które także należą do Xaviera, tak więc z pewnością należy brać pod uwagę fakt, że mogą istnieć jacyś zazdrośnicy; mówi o tym nawet jeden z sąsiadów w telewizji.

Media są już zresztą stale obecne w Le Grand-Bornand, bo sprawa zniknięcia pięcioosobowej rodziny jest sensacyjna i pełna dramatyzmu. Mnożą się spekulacje, sami zaś śledczy zaczynają brać pod uwagę, że rodzina Flactif została porwana ze względu na jakieś zatargi natury biznesowej (a takowych w życiorysie Xaviera bynajmniej nie brakowało).

Przeszukanie domu

17 kwietnia, tj. kilka dni po zgłoszeniu zaginięcia rodziny, prokuratura zarządza przeszukanie domu.

Pełna lodówka i praktycznie gotowe do odgrzania jedzenie w garnku – to fakty, które utwierdzają wszystkich w przekonaniu, że rodzina miała spędzić tutaj weekend. Śledczym również rzuca się w oczy to, jak bardzo dokładnie wysprzątany jest salon, z czym kontrastują bałagan oraz zniszczenia na piętrze: powycinane kawałki wykładziny podłogowej, pozrywane części tapety.

Ekipa zabezpieczająca ślady zaczyna przeszukiwać każde pomieszczenie dosłownie centymetr po centymetrze.

Makabryczne ślady

Po kilku godzinach pracy fachowcy znajdują odłamany kawałek zęba – leży on w szparze między deskami podłogi. Znajdują w sumie siedem takich kawałków (wszystkie pomiędzy deskami); materiał natychmiast przekazują do laboratorium.

Za zasłoną w salonie znajdują łuskę naboju pochodzącego z broni o niewielkim rozmiarze, a także drobne ślady krwi.

Śledczy w tym momencie już wiedzą, że mają do czynienia z miejscem zbrodni. Ponieważ dom jest bardzo duży, decydują się ściągnąć dodatkową grupę techników kryminalistycznych, by przyśpieszyć pracochłonne czynności, jakimi jest zabezpieczanie śladów.

Posiłki przybywają już kolejnego dnia, tj. 18 kwietnia. Wszyscy pracują bardzo intensywnie.

Spryskanie wnętrza luminolem (substancją, która świeci w miejscach, gdzie wcześniej były ślady krwi, choćby nawet zostały posprzątane) uwidacznia, że rozegrał się tu prawdziwy dramat: ślady krwi były wszędzie, na wszystkich piętrach; widać też, że kogoś ciągnięto po schodach.

Czy to na pewno ich ślady?

Wciąż jednak nie ma pewności, czyje to ślady. Czy rodzinę uprowadzono? Prokuratura zleca porównanie DNA z krwi znalezionej w domu z DNA innych członków rodziny Flactiff, jednak na wyniki trzeba trochę poczekać.

Tydzień później odnajduje się samochód Xaviera: stoi na parkingu wielopoziomowym przynależącym do lotniska w Genewie. Auto zostaje przewiezione do Francji. Technicy kryminalni zabezpieczają w nim ślady; stwierdzają, że brakuje fragmentów okładziny pod stopami, a okładzina z bagażnika zniknęła zupełnie. W aucie są liczne plamy krwi – jej próbki zostają także przesłane do laboratorium.

15 lipca nadchodzą wyniki badań DNA. To, co wcześniej przypuszczano, jest już absolutnie pewne: ślady krwi, zarówno z domu, jak i auta, należą do członków rodziny Flactif: matki, ojca oraz trójki dzieci.

Specjaliści są również pewni, że nikt z nich nie mógł przeżyć.

Kawałki zębów należą do dziesięcioletniej Laetitii.

Szóste DNA

Ale jest jeszcze jakieś szóste DNA, pomieszane z DNA ofiar. Jego kodu nie ma w państwowym rejestrze danych. „Właściciel” tego DNA automatycznie staje się głównym podejrzanym.

Policja zakłada, że osoby tej należy poszukiwać gdzieś w otoczeniu zaginionych, dlatego też organizuje badania zakrojone na szeroką skalę – mają one na celu zebranie próbek DNA od osób mieszkających w okolicy.

W grę wchodzi około 300 osób. Każda z nich jest pytana, czy zechce oddać krew do badania (gdyż naturalnie jest ono dobrowolne).

Wszyscy poproszeni zgłaszają się na badanie bez oporów, ale jest jeden wyjątek: to niejaki David Hotyat, 31-letni sąsiad zaginionych.

Sąsiad

Oczywiście jego sprzeciw od razu zwraca uwagę. Na dodatek o Davidzie Hotyat śledczy już słyszeli: podczas czynności wykonywanych w domu zaginionej rodziny jeden z techników zauważył, że od wielu godzin ktoś obserwuje ich pracę przez lornetkę. Ustalono, że to sąsiad zaginionych, David Hotyat.

Teraz skojarzono również, że kilka dni po zniknięciu rodziny to właśnie on wypowiadał się w telewizji o tym, że bogactwo Xaviera mogło się stać przyczyną czyjejś zazdrości.

Policjanci wyjaśniają Davidowi, że jego brak zgody może się wydać podejrzany, więc mężczyzna w końcu ustępuje i zgadza się na pobranie krwi.

Śledczy proszą laboratorium o szybką analizę tej próbki. Wynik nadchodzi po 48 godzinach: kod DNA Davida Hotyat zgodny jest z kodem szóstego DNA znalezionego na miejscu zbrodni.

Kim on właściwie jest?

Policja ustala, że David ma dwójkę małych dzieci ze swoją partnerką Alexandrą L. On jest mechanikiem samochodowym, ona sprzątaczką; obydwoje mieszkają w Le Grand-Bornand od dwóch lat.

Śledczy dowiadują się, że David i Alexandra wynajęli tymczasowo dom od Xaviera i że są z nim w konflikcie. W czasie ferii Xavier Flactiv wolał wynajmować ten dom urlopowiczom, a David i Alexandra musieli się na ten czas przenosić wraz z dziećmi gdzie indziej. W mediach Alexandra również wypowiadała się o rodzinie zaginionych w daleki od życzliwości sposób.

Wiadomo też, że David i Alexandra nie mają prawie żadnych kontaktów z sąsiadami, natomiast przyjaźnią się z niejakim Stefanem H. i jego żoną Isabelle. Mieszkańcy donoszą, że obydwaj mężczyźni wychodzą nocą z kanistrami i wypompowują benzynę z aut oraz kradną części samochodowe.

Strategia

Policjanci nie mają na razie żadnych konkretnych dowodów na to, że David ma coś wspólnego ze zniknięciem rodziny Flactif, postanawiają zatem przyjąć taką strategię działania, która pozwoli im zebrać jak najwięcej poszlak wskazujących na jego winę.

Śledczy podsłuchują więc rozmowy telefoniczne Davida oraz śledzą go podczas wszystkich jego podróży samochodem.

W końcu strategia zaczyna się sprawdzać. Alexandra pewnego razu wyznaje Davidowi, że od kwietnia „czuje się nieswojo”. Podobne określenie pojawia się także w innych wypowiedziach pary. Innym razem Alexandra wyznaje , że nie ufa Isabelle (można się domyślać, o którą Isabelle chodzi), ale ani ona, ani David nie mówią o niczym konkretnie.

Zabawki w garażu i wyznanie

17 września, po wielu tygodniach obserwacji, policja aresztuje całą czwórkę. Mieszkanie Davida i Alexandry zostaje przeszukane. W garażu policjanci znajdują zabawki należące do dzieci Flacitvów, a także wiele innych rzeczy, między innymi sprzęt narciarski oraz inne przedmioty mające większą lub mniejszą wartość.

David składa zeznanie już po półgodzinnym przesłuchaniu. Mówi, że feralnego dnia poszedł do willi, w której były już dzieci Xaviera, i wraz z nimi czekał na ich ojca. Gdy Xavier wrócił, zaczął z nim rozmowę, która przerodziła się w kłótnię. Sytuacja eskalowała; David twierdzi, że działał w afekcie: wyjął broń, którą miał przy sobie, najpierw zastrzelił Xaviera, potem dwójkę starszych dzieci, a później trzecie dziecko (które było na górze w pokoju), zaś na końcu żonę Xaviera Graziellę.

David twierdzi, że działał irracjonalnie. Gdy się opamiętał, wystraszył się konsekwencji, więc załadował zwłoki do auta, zabrał kilka kanistrów z benzyną i pojechał do lasu leżącego w odległości około 10 km od Le Grand-Bornand. Tam ułożył ciała jedno na drugim, razem z pościelą, w którą były owinięte, podlał je benzyną i podpalił. Po trzech godzinach ciała były spalone; David dodaje, że parę dni później odstawił auto Xaviera na parking przy lotnisku, żeby zatrzeć ślady.

Sam?!

W tym zeznaniu rzuca się w oczy przede wszystkim to, że mężczyzna jakoby działał zupełnie sam – a przecież wyniesienie z domu pięciu ciał, załadowanie ich do auta, wyjęcie z auta, ułożenie itd. wymaga ogromnej siły, a także nakładu czasowego; na koniec trzeba było jeszcze gruntownie wysprzątać 300-metrowy dom. Śledczy absolutnie nie wierzą w to, że David działał w pojedynkę.

On jednak upiera się przy tym; jest natomiast gotowy zaprowadzić policję w miejsce, gdzie spalił ciała.

We wskazanym miejscu w lesie nie ma jednak prawie nic, prócz stosunkowo niedużej ilości spalonego drewna. Technicy kryminalni znajdują w końcu kilka drobnych kawałków kości.

Analiza ich DNA potwierdza, że kości należały do członków rodziny Flactif.

Eksperyment

Ponieważ specjaliści są pewni, że David nie mógł spalić wszystkich pięciu ciał w tak krótkim czasie oraz działać przy tym w pojedynkę, postanawiają przeprowadzić eksperyment.

Wygląda on następująco: śledczy odtwarzają scenę, którą opisał David, przy wykorzystaniu martwych świń. Jest to uzasadnione, ponieważ mięso świń ma strukturę i właściwości podobne do mięsa ludzkiego.

Wkrótce staje się jasne, że to, co mówił David, nie może się zgadzać, gdyż po trzech godzinach mięso spalone jest w około 20 procentach.

Eksperyment jest kontynuowany i po jakimś czasie eksperci wiedzą coś jeszcze: żeby kompletnie spalić zwłoki pięciu osób, potrzebne jest około osiemset kilogramów drewna. Naturalnie takie zapasy drewna musiały zostać wcześniej przygotowane, a to z kolei wyklucza zarówno działanie w afekcie, jak i działanie w pojedynkę.

Świadkowie zaczynają mówić

Trzy pozostałe przesłuchiwane osoby nie wiedzą, co powiedział policjantom David, ale zeznają podobnie: David działał sam i to on był mordercą.

Jednakże wraz z upływem czasu przesłuchiwani zaczynają mówić coraz więcej. Stephane wyznaje, że morderstwo planowane było wcześniej. Dwa dni przed zbrodnią, to jest 9 kwietnia, poszedł razem z Davidem do domu Xaviera. Plany były takie, że Stephane miał udusić dzieci przy pomocy sznurka, który zabrał ze sobą, a David miał zastrzelić ich rodziców. Ale pod drzwiami Stephane nagle zmienił zdanie i się wycofał. Mężczyźni zaczęli się kłócić, a David zarzucił Stephane’owi tchórzostwo.

Alexandra z kolei zeznaje, że David chciał mieć własny dom, ale nie było go na to stać (dom w Le Grand-Bornand to wydatek blisko pół miliona euro). Kobieta mówi, że David obejrzał kiedyś program o seryjnym mordercy, który nazywał się Alfredo Stranieri i mordował swe ofiary w celu przywłaszczenia sobie ich majątku. Alexandra twierdzi, że po objerzeniu tego programu David powiedział, że chciałby działać podobnie i dodał: „Ten idiota wpadł, bo zakopał ciała. U mnie niczego nie znajdą, bo je spalę”. Według Alexandry od czasu obejrzenia programu o Stranierim David obsesyjnie myślał o zamordowaniu rodziny Xaviera.

Na podstawie tych zeznań David zostaje oskarżony o morderstwo i trafia do aresztu śledczego, pozostała trójka natomiast zostaje oskarżona o tuszowanie przestępstwa i utrudnianie śledztwa.

Co mówią ślady krwi

Śledczy chcą odtworzyć dokładny przebieg wydarzeń, analizują więc ślady krwi z miejsca zbrodni. Wielkość, forma i rozkład takich śladów pozwala wnioskować o tym, w jaki sposób powstały, na przykład czy na skutek zadania ciosów tępym narzędziem lub też od strzału z broni, można też określić pozycję ciała ofiary w momencie zadania ran oraz to, kto jakie rany odniósł – te ustalenia porównuje się z zeznaniami i weryfikuje w ten sposób ich prawdziwość.

Wyniki analiz są następujące: po pierwsze, nie wszystkie ofiary, tak jak twierdzi David, zginęły od strzału z broni. Zastrzelony został jedynie Xavier. Pozostałe ślady wskazują na to, że śmierć jego żony i dzieci nastąpiła od ciosów zadanych tępym narzędziem.

Analiza rozmów telefonicznych Flactifów pozwala ustalić, że Xavier musiał zginąć później niż jego żona, gdyż jeszcze po godzinie 18 rozmawiał z kimś przez telefon. Wiadomo z kolei, że dzieci po 17 wróciły ze szkoły – Xavier musiał więc zginąć jako ostatni. Dla śledczych staje się jasne, że 7-letni Gregory i 10 letnia Sara zginęli jako pierwsi.

Kroki na schodach – prawdziwy przebieg zdarzeń

Oto, co naprawdę rozegrało się w piątek 11 kwietnia 2003 w domu rodziny Flactiv:

Morderca wchodzi do domu. W salonie siedzi 7-letni Gregory oraz 11-letnia Sarah. Najpierw zostaje zaatakowany Gregory. Widząc to, Sarah próbuje uciekać. Morderca dopada ją przy drzwiach wejściowych i jej także zadaje ciosy. Potem idzie na piętro, gdzie za łóżkiem próbuje ukryć się 10-letnia Laetitia. Można sobie wyobrazić, co przeżyło to dziecko: najpierw słyszało śmiertelne krzyki swojego rodzeństwa, po nich zapadła cisza, a następnie dziewczynka usłyszała skrzypienie schodów – dokładnie 27 stopni, z których każdy skrzypi – a potem morderca wszedł do jej pokoju i dopadł ją, gdy w skurczonej pozycji skryła się za swoim łóżkiem.

Graziella przebywała w tym czasie w pralni, która leży w innej części domu, i najprawdopodobniej niczego nie słyszała i nie miała pojęcia, że jej dzieci nie żyją. Morderca zaatakował ją, gdy wyszła z pralni i znalazła się w części mieszkalnej: Graziella także została zatłuczona tępym narzędziem.

Później do domu wszedł Xavier. Musiał od razu zobaczyć ciała dwójki swoich dzieci leżące na podłodze. Zobaczył też Davida Hotyat. Xavier rzucił się w jego stronę. Pomiędzy mężczyznami wywiązała się szarpanina. David wyjął broń i strzelił.

Proces

Śledczy przedstawiają Davidowi ustalenia z analizy kryminalistycznej. David, a potem także i Stephane, przyznają, że palili ciała przez wiele dni.

David twierdzi, że podczas popełniania czynu miał zaburzoną świadomość. Psychiatrzy nie stwierdzają jednak żadnych zaburzeń ani u niego, ani u nikogo z pozostałej trójki oskarżonych. Nie ma również żadnych podstaw do stwierdzenia, że nie byli w stanie działać racjonalnie i że ich odpowiedzialność jest ograniczona.

Półtora miesiąca później David odwołuje wszystkie dotychczasowe zeznania i twierdzi, że nie miał nic wspólnego z morderstwami.

W 2006 roku David Hotyat zostaje skazany na dożywocie. Ewentualną szansę wyjścia na wolność będzie miał po odsiedzeniu co najmniej 22 lat kary.

Stephane H. dostaje karę 15 lat pozbawienia wolności z powodu współudziału w zbrodni, a Alexandra L. i Isabelle H. otrzymują odpowiednio kary 10 i 7 lat pozbawienia wolności.

Copyright sprawykryminalne.pl

12 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. Genialny blog nie mogę doczekać się kolejnych wpisów. Bardzo fajnie się czyta. Sprawy tutaj poruszane nie były mi dotąd znane, mimo iż jestem “miłośniczką” tego typu tematów, choć z drugiej strony ciarki przechodzą i ogarnia smutek, że takie tragedie wydarzyły się naprawdę..

  2. Straszna historia i właściwie bez sensu: zamordować pięć osób w zasadzie bez motywu? 🙁
    Powodzenia w dalszym pisaniu. Blog jest niesamowicie ciekawy i profesjonalnie napisany.

  3. Hej, piszesz w świetny sposób – nie dość, że świetnie się przygotowujesz, jest mnóstwo informacji, dokładne streszczenie, fakty, to jeszcze masz lekkie pióro, dzięki czemu Czytelnik “widzi” Twoje historie jak filmy, w głowie 🙂 Wspaniała robota! Założ swój FP na Facebooku, zwiększysz zasięg bloga, a Twoi Czytelnicy mieliby gdzie się wymieniać spostrzeżeniami i informacjami 🙂 Co do sprawy… Ohydna. Prymitywni, niezaradni “deje” postanawiają zamordować w okrutny sposób ludzi, którzy byli zaradniejsi i do czegoś doszli 🙁 Taka typowa mentalność ludzi biednych, nieuczciwych i na zasiłkach: DAJ, bo Ty masz, a ja nie…

  4. Mam wrażenie, że motywem mogło być z racji ze Xavier i dzieci były czarnoskóre. Jego zazdrość i frustracja wynikająca, że czarny jest bogaty ma wszystko a jego nie było stać na kupno domu. Ale to tylko moje odczucie

%d bloggers like this: