Morderstwo 10-letniej Stephanie Drews miało miejsce w nowych zjednoczonych Niemczech, wkrótce po tzw. przełomie. Ze względu na swoją brutalność sprawa ta wstrząsnęła całym regionem. To, co spotkało Stephanie pokazuje, że niestety nigdy nie możemy być pewni, jak np. nasze dziecko w konkretnej sytuacji zareaguje na propozycję nieznajomej osoby – bo na tę reakcję mają wpływ rzeczy, których nie da się przewidzieć.
W parku Goethego
Jest lato roku 1991, blisko rok po zjednoczeniu Niemiec. W Weimarze, który jest miastem uważanym za klejnot niemieckiej i europejskiej historii kultury, mieszka dziesięcioletnia Stephanie Drews. W pobliżu jej miejsca zamieszkania znajduje się przepiękny ogromy park, założony jeszcze w XVIII wieku przy udziale słynnego pisarza Goethego. Park ten, zachowany po dziś dzień w niemal oryginalnym kształcie, odwiedzany jest przez rzesze turystów – to fakt, który będzie mieć później duże znaczenie.
W parku tym naturalnie bawią się także dzieci, które mieszkają w okolicy. 23 sierpnia Stephanie przebywa tu wraz z dwójką młodszego rodzeństwa oraz swoją bliską koleżanką Sabriną G. Tego dnia ma miejsce charakterystyczny incydent: dziewczynki zostają zaczepione przez młodego nieznanego im mężczyznę, który próbuje wręczyć im zakupione przez siebie lody. W reakcji na tę propozycję Sabrina odpowiada, że nie przyjmują niczego od nieznajomych – po czym dziewczynki wstają i szybko odchodzą.
Atrakcyjna propozycja
Następnego dnia po południu dzieci także spędzają czas w parku, tym razem bawią się niedaleko słynnej groty sfinksa.
Nagle w pobliżu zjawia się ten sam młody mężczyzna, który dzień wcześniej oferował im lody. Stoi na niewielkim wzniesieniu za grotą. Przywołuje Sabrinę i Stephanie do siebie, pytając, czy nie zgubiły tu pieniędzy. Podbiegając, dziewczynki zauważają, że mężczyzna trzyma w dłoni banknot. Jak dostrzegają po chwili, jest to banknot 50-markowy. „Nie, to nie nasz” – odpowiadają.
W pobliżu na ławce siedzi młoda kobieta z niemowlęciem w wózku. Później będzie pamiętać młodego mężczyznę rozmawiającego na wzniesieniu nad grotą z dwiema dziewczynkami; stwierdzi, że nigdy wcześniej nie widziała go tutaj w parku. Kobieta powie również, że zwróciła uwagę na parę (najprawdopodobniej turystów), która w tym samym czasie przebywała przy grocie: mężczyzna filmował swoją towarzyszkę stojącą na tle groty. Jak stwierdzi później policja, jest bardzo prawdopodobne, że jednocześnie sfilmowany został rozmawiający z dziewczynkami mężczyzna.
Jego rozmowa z dziećmi trwa jeszcze przez jakiś czas – mężczyzna pyta o szkołę i tym podobne sprawy, chcąc zapewne zdobyć sobie ich zaufanie. W pewnym momencie zadaje pytanie, czy wiedzą, jak dojść do pałacu Belweder. Gdy dziewczynki potakują, mężczyzna pyta, czy jedna z nich nie zechciałaby może pójść z nim, żeby mu pokazać, gdzie to jest.
Żadna nie ma na to szczególnej ochoty, ale wtedy mężczyzna niespodziewanie wyciąga z kieszeni banknot (ten sam, który trzymał wcześniej) i oznajmia, że będzie to nagroda za zaprowadzenie go do pałacu. Po Stephanie widać, że miałaby wielką ochotę zarobić 50 marek; widząc to, mężczyzna dodaje, że jego auto stoi tuż za rogiem, podjechaliby więc krótki kawałek, żeby tylko mógł zobaczyć, gdzie jest pałac, a potem on zaraz odwiezie Stephanie z powrotem. Słysząc o wsiadaniu do auta, Sabrina odsuwa się i stanowczo stwierdza, że ona nie chce. Stephanie natomiast decyduje się pojechać i prosi koleżankę, żeby przez ten czas popilnowała jej rodzeństwa.
Stephanie odchodzi wraz z obcym mężczyzną. Sabrina spogląda wtedy na zegarek. Jest kwadrans przed czwartą.
Teufelstalbrücke – „Diabelski” wiadukt
Sabrina czeka i czeka na koleżankę, jednak czas mija, a Stephanie nie powraca. Sabrina sama prowadzi maluchy do domu Stephanie i informuje jej rodziców, że Stephanie nie ma, bo poszła z jakimś panem pokazać mu drogę do Belwederu. Rodzice są przerażeni, ojciec natychmiast udaje się do parku na poszukiwania córki. Na nic się to jednak nie zdaje, Stephanie przepadła jak kamień w wodę.
Dwa dni później pod wiaduktem o nazwie Teufelstalbrücke (dosł. „diabelski wiadukt”), na autostradzie nr 4 pomiędzy miastami Jeną i Gerą, 35 km od Weimaru, znaleziono zmasakrowane zwłoki Stephanie. W toku oględzin stwierdzono, że dziewczynka jeszcze żyła, gdy była zrzucana z wiaduktu – zmarła zatem na skutek obrażeń po upadku. Miał on miejsce najprawdopodobniej pierwszej nocy po porwaniu dziewczynki.
Co wiadomo o sprawcy
Od samego początku prowadzono bardzo intensywne poszukiwania mężczyzny z parku. Wiek domniemanego sprawcy to około 20 lat lub więcej, wzrost to mniej więcej 170 cm. Sprawca miał krótkie blond włosy z grzywką zaczesaną na lewą stronę. Podczas rozmowy z dziećmi mężczyzna mówił, że ma żonę, jest z Eisenach i ma czerwony mikrobus – te informacje naturalnie nie musiały być prawdziwe, ale była szansa, że doprowadzą do sprawcy, który mógł przecież powtarzać je w podobnych okolicznościach.
Było również pewne, że miał on dostęp do leków, które normalnie są na receptę, gdyż w ciele Stephanie stwierdzono obecność różnych środków uspokajających; dziewczynka – przynajmniej w momencie zrzucania z wiaduktu – była prawdopodobnie nieprzytomna.
Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań nie udało się trafić na ślad mordercy. Manfred Augner, emerytowany komisarz kryminalny, który ówcześnie zajmował się zaginięciem Stephanie Drews, uważa tę sprawę za jedną z najtrudniejszych, z jakimi się zetknął w swojej wieloletniej karierze zawodowej.
Powrót do sprawy po latach
W październiku 2016 roku policja w Turyngii tworzy komisję specjalną, która zajmuje się niewyjaśnionymi sprawami zabójstw dzieci. Śledztwo prowadzone jest w trzech sprawach: Stephanie Drews, dziewięcioletniego Bernda Beckmanna i dziesięcioletniej Ramony Kraus.
Do przypadków tych powrócono, mając nadzieję, że najnowsza technika może wspomóc pracę śledczych.
W maju 2017 roku, w ramach pracy nad sprawą morderstwa Bernda Beckmanna, policja obfotografowuje teren wokół miejsca, gdzie w 1993 roku znaleziono zwłoki chłopca. Zdjęcia robione są z helikoptera, za pomocą drona oraz po prostu z łodzi; dzięki uzyskanym w ten sposób danym ma zostać odtworzone – w formie trójwymiarowego modelu – ówczesne miejsce znalezienia zwłok. Powstały model to rodzaj wirtualnej imitacji takiego miejsca, sprzężonej komputerowo ze wszelkimi danymi uzyskanymi za sprawą pozostawionych śladów, a także pochodzącymi z zeznań świadków. Komputerowe wczytanie tych informacji pozwala zestawić je ze sobą i je zwizualizować. To z kolei umożliwia symulację przebiegu zdarzeń, tj. jego potencjalnych wersji, i tym samym ich wykluczenie lub potwierdzenie.
Obiecujący ślad
W lipcu 2017 niemiecka stacja telewizyjna MDR emituje program „Kripo live”, w którym policja ponawia prośby do ewentualnych świadków, by zgłosili się, jeśli mogą wnieść do sprawy jakieś informacje. Apel ten odnosi skutek: na policję zgłasza się świadek, który podaje, że tamtego dnia zwrócił uwagę na mężczyznę, który zrzucał coś z wiaduktu. Obok mężczyzny stało małe auto dostawcze. Świadek, który pracował ówcześnie w pomocy drogowej, zanotował sobie wtedy numery rejestracyjne auta, ponieważ liczył się z tym, że być może w związku z tym incydentem konieczna będzie interwencja. Jak akcentuje policja, robienie tego typu notatek przez pracowników pomocy drogowej było wówczas standardową praktyką. Świadek nie ma już tamtej notatki, ale jest pewny tego, jak wyglądały jej fragmenty. W grę wchodzą trzy różne wersje:
RE 1?-2?
RH 1?-2?
RT 1?-2?
To, co zapamiętał świadek, wskazuje, że była to rejestracja (jeszcze) enerdowska z rejonu Drezna i Görlitz. Otrzymawszy te informacje, policja w różnych mediach prosi o kontakt wszystkie osoby, które mają coś do powiedzenia na temat pojazdu z takimi tablicami rejestracyjnymi (marka i kolor pojazdu są nieznane).
Update (6 marca 2018)
W niedzielę 4 marca 2018 roku po godzinie 8 rano jednostka specjalna policji wtargnęła do mieszkania 65-letniego Hansa-Joachima G. w Berlinie (dzielnica Reinickendorf). Hans-Joachim G., z zawodu kierowca, zatrzymany został w związku z podejrzeniem o zamordowanie przed blisko 27 laty Stephanie Drews. Mężczyzna mieszkał sam; przez sąsiadów uważany był za miłego, uprzejmego i nierzucającego się w oczy. W jego mieszkaniu znaleziono bardzo dużą ilość środków uspokajających. Media podają także, że zatrzymany przyznał się do morderstwa, a w należącym do niego samochodzie ciężarowym, zaparkowanym przed domem, znaleziono i zabezpieczono dziecięcy piórnik oraz białe rękawiczki.
Wiadomo coś nowego?
Nie, na razie niczego nie widziałam.