Zniknięcie żony policjanta

Sprawa śmierci Jennifer McCrady jest jedną z tych, które pokazują, że morderstwo może mieć miejsce w każdym środowisku i dotknąć każdego, bez względu na istniejące między ludźmi więzy; pokazuje też, że mordercę możemy znaleźć wśród przedstawicieli każdego zawodu.

Policjant z niewielkiego miasta

Belpre to amerykańskie miasto leżące nad Ohio River w stanie Ohio. Belpre nie jest duże, liczy bowiem niespełna 7 tysięcy mieszkańców, ale uważane jest za spokojne miejsce.

Mieszka tu policjant Jack McCrady wraz z żoną Jennifer. Jack jest już w służbie od kilku lat, a jego żona pracuje jako pielęgniarka. Obydwoje są w mieście znani i uważani za dobrze dobraną i szczęśliwą parę. Mają dwójkę małych dzieci i żyją w bliskich kontaktach z rodzicami Jennifer. Jack jest już od kilku lat funkcjonariuszem policji, a raz został nawet wybrany policjantem roku.

Zgłoszenie o zaginięciu

Jest 19 września 1996 roku. Wczesnym rankiem Jack McCrady zgłasza zaginięcie swojej żony Jennifer. Mówi dyspozytorce, że gdy wrócił po służbie do domu, żony nie było.

Informacja ta trafia do śledczego Davida G. Sierżant wie z doświadczenia, że w związkach układa się rozmaicie i że większość ze „znikających” współmałżonków pojawia się z powrotem przed upływem paru godzin, dlatego też sugeruje, żeby najpierw trochę odczekać, bo być może wszystko samo się wyjaśni. Jack nie sprzeciwia się temu; wyraża przypuszczenie, że żona być może go opuściła.

„To nieprawda!”

Mijają dwie doby. Jack dzwoni do swoich kolegów-policjantów mówiąc, że teraz już jest pewny, iż żona go opuściła, gdyż w międzyczasie – tj. gdy jego samego nie było w domu – zabrała kilka swoich rzeczy osobistych, m. in. obrączki.

Gdy rodzice Jennifer dowiadują się o tym, że ich córka porzuciła rodzinę, są zaskoczeni i pełni niedowierzania. Według nich to niemożliwe, że Jennifer zostawiła dwójkę ukochanych dzieci i dotychczasowe życie, na dodatek nie kontaktując się z nimi, i po prostu gdzieś wyjechała. Otwarcie mówią policji, że nie wierzą w wersję wydarzeń zaprezentowaną przez Jacka i że ich córkę musiało spotkać coś bardzo złego.

Auto Jennifer

Dzień później, czyli w sumie trzy doby po zaginięciu Jennifer, zostaje odnalezione jej auto. Stoi na parkingu przynależącym do parku, który ciągnie się wzdłuż rzeki. Po właścicielce nie ma śladu, nie znaleziono też jej rzeczy osobistych (np. torebki ani pieniędzy).

Jack zostaje powiadomiony o znalezieniu samochodu, który – jak się zdaje – należy do jego żony; przybywszy na miejsce i potwierdza, że auto należy do Jennifer.

Auto zostaje dokładnie przeszukane. Wprawdzie nic nie wskazuje na to, że właścicielce coś się stało (brak śladów krwi lub śladów walki), ale ponieważ wciąż nie ma znaku życia od Jennifer, auto zostaje zabrane do laboratorium policyjnego w celu dokładnego zbadania.

Tajemniczy mężczyzna?

Jack, ponownie przepytywany przez śledczego, cały czas twierdzi, że żona porzuciła go dla innego mężczyzny; podkreśla przy tym, iż już wiele razy zapowiadała, że tak zrobi. Nikt i nic nie potwierdza jednak teorii „tajemniczego kochanka” – ani rozmowy policji z rodziną żony i jej znajomymi i kolegami z pracy, ani transakcje widoczne na należących do Jennifer kontach bankowych, ani też prowadzone przez nią rozmowy telefoniczne. Osoby znające zaginioną mówią, że Jennifer nie odwiedzała nikogo poza własnymi rodzicami, a poza tym podkreślają, że nie wierzą w to, iż mogłaby porzucić swoje dzieci. Uważają, że jedynym powodem tłumaczącym jej zniknięcie mógłby być fakt, że coś się jej stało, np. że uległa wypadkowi.

Oględziny samochodu

Mija kilka kolejnych dni, które dla bliskich i znajomych Jennifer pełne są strachu i niepewności. W tym czasie odbywają się kryminalistyczne oględziny samochodu i trwają związane z tym badania.

Technicy spryskują auto luminolem. Luminol, a dokładnie jego roztwór, to substancja, dzięki której można wykryć nawet bardzo małe, niewidoczne ślady krwi – zaczynają bowiem świecić po spryskaniu. Ponieważ po tym badaniu nic nie daje podstaw do stwierdzenia, że Jennifer przydarzyło się coś złego, policja zawiesza na razie śledztwo.

Policyjne auto na leśnej drodze

Mijają kolejne trzy dni. Niespodziewanie policja otrzymuje telefon – dzwoni kobieta, która twierdzi, że dokładnie w tym dniu, w którym przeczytała w gazecie o zaginięciu Jennifer, w pewnym miejscu poza miastem widziała policyjny samochód. Było to w całkiem odosobnionej okolicy i z tego powodu wzbudziło jej podejrzenia. Kobieta informuje, że może nawet opisać policjanta, który siedział za kierownicą.

Opis wskazuje na to, że osobą tą prawdopodobnie był Jack. Śledczy David G., mimo że na razie nie ma powodu, żeby o cokolwiek podejrzewać swojego kolegę po fachu, udaje się w miejsce, w którym kobieta dokonała owej obserwacji. Policyjne auto widziane było tutaj, gdy jechało po wąskiej leśnej drodze. Śledczy dociera w to konkretne miejsce i idąc wolnym krokiem, lustruje teren przy owej drodze; nagle jego uwagę przykuwa coś, co wygląda jak niedawno kopany płytki grób. Postanawia ściągnąć do pomocy kolegę policjanta odpowiedzialnego za ten rewir.

Śpiwór w ziemi

Kolega wkrótce się zjawia. Obydwaj policjanci zaczynają ostrożnie odgarniać ziemię w tym miejscu. Gdy odgrzebują ją na głębokość kilku centymetrów, natrafiają na coś, co wygląda jak plastikowy worek. Po chwili zauważają, że ów worek ma zamek błyskawiczny. Okazuje się, że w rzeczywistości jest to śpiwór, w którym znajdują się zwłoki kobiety, owinięte kocem. Głowa kobiety zawinięta jest w worek plastikowy. Po usunięciu worka któryś z policjantów rozpoznaje twarz Jennifer McCrady.

Na głowie zmarłej, z prawej strony nad uchem, widoczna jest rana postrzałowa. Kobieta ubrana jest w piżamę, a jej bose stopy są zupełnie czyste; daje to podstawy do przypuszczeń, że morderstwa dokonano, gdy Jennifer przebywała we własnym domu.

Na miejsce przybywa specjalistyczna ekipa. Z miejsca, w którym znaleziono Jennifer, pobrana zostaje próbka ziemi, a zwłoki zostają zabrane do zakładu medycyny sądowej.

Podejrzenia

Policjanci powiadamiają Jacka o znalezieniu ciała jego żony. Jack jest zrozpaczony i wydaje się bliski płaczu, ale sierżant David G. zwraca uwagę na to, że jego oczy są zupełnie suche. Jeszcze jedna rzecz wzbudza podejrzenia – Jack ani w tym momencie, ani później nie pyta, w jaki sposób zginęła jego żona i gdzie ją znaleziono. Pytany o to, co się stało, odpowiada wciąż, że nic więcej nie wie; w końcu obwieszcza, że chce się skontaktować z adwokatem.

Lekarz robiący oględziny zwłok stwierdza, że Jennifer zmarła z powodu rany odniesionej w następstwie strzału w głowę, oddanego z niewielkiej odległości. Lekarz wyjmuje z jej czaszki kulę. Kula zostaje przekazana do laboratorium kryminalistycznego, podobnie jak śpiwór i koc znalezione wraz z ciałem.

Podczas oględzin śpiwora okazuje się, że do jego wewnętrznej części poprzyklejane są włókna szklanej waty, używanej do uszczelniania w gospodarstwach domowych, na kocu zaś znajdują się włókna pochodzące z dywanu. Laborantka prosi śledczych o przyniesienie próbki włókien dywanu, który leży w domu McCrady’ch. Po sprawdzeniu stwierdza, że są to te same włókna. Teraz jest już właściwie pewne, że Jennifer McCrady została zamordowana w swoim własnym mieszkaniu.

Jack, jako główny podejrzany w sprawie o morderstwo, zostaje odsunięty od obowiązków służbowych.

Kolejne ekspertyzy

Śledczy decydują się na poddanie oględzinom jego pistoletu, żeby stwierdzić, czy z tej broni wystrzelona została kula znaleziona w czaszce Jennifer. Ponieważ jednak lufa wykazuje ślady wcześniejszej ingerencji w jej strukturę, identyfikacja balistyczna jest niemożliwa. Ten fakt zwiększa jeszcze przekonanie śledczych, że Jack miał coś wspólnego ze śmiercią swojej żony, ale domyślają się, że jeśli to faktycznie on, to udowodnienie mu tego będzie trudne, gdyż policjant zapewne skrupulatnie usunął po sobie wszelkie ślady.

Przeszukany zostaje dom Jacka. Nad jedną z belek pod sufitem znaleziona zostaje torebka Jennifer wraz z zawartością (portmonetką, kluczami, dokumentami itd.). Jest to bardzo mocny dowód przeciwko Jackowi, mimo że przeszukanie domu nie pozwala na wskazanie, gdzie konkretnie Jennifer została zamordowana.

Śledczy dostarczają do laboratorium także i łopatę, którą znaleźli w garażu. Na łopacie są grudki ziemi, jeśli się zatem okaże, że jest to ta sama ziemia, która znajduje się w miejscu znalezienia zwłok, będzie to stanowić punkt wyjścia dla teorii wiążącej Jacka z zabójstwem żony.

Laboranci porównują próbki ziemi z obu miejsc ze względu na kolor, zawartość materiału roślinnego, minerałów i wielkość ziaren piasku. Śledczy z niecierpliwością czekają na wyniki. Te wreszcie przychodzą, a rezultat badań jest następujący: próbki ziemi wykazują zgodność w każdym z wymienionych aspektów! Oznacza to, że łopatą stojącą w garażu Jacka kopano w miejscu znalezienia zwłok; należy przy tym dodać, że ów gatunek ziemi w całym regionie występuje niezwykle rzadko.

Aresztowanie i proces

Trzy dni po znalezieniu zwłok Jennifer Jack zostaje aresztowany i oskarżony o zabójstwo żony; mężczyzna wciąż jednak obstaje przy tym, że jest niewinny.

Półtora roku później rozpoczyna się proces, który do samego końca pozostaje procesem poszlakowym, gdyż Jack McCrady konsekwentnie nie przyznaje się do zamordowania żony, a oskarżenie nie ma świadków, którzy mogliby zeznać, że widzieli coś, co pozwoli powiązać męża Jennifer ze zbrodnią.

Sprawa budzi ogromne zainteresowanie w Belpre, zarówno ze względu na to, że zamordowana została matka dwójki małych dzieci, jak i na to, że mordercą był policjant, czyli osoba, której deklarowanym celem jest egzekwowanie prawa i ochrona obywateli. Ponieważ – zwłaszcza w niewielkiej społeczności – osoba pracująca jako policjant cieszy się poważaniem i uznaniem, tym większym szokiem dla obywateli była informacja o tym, kto był mordercą Jennifer.

Co wydarzyło się naprawdę

W czasie procesu wyszły na jaw kłamstwa Jacka dotyczące także i jego opowieści o tym, że byli udanym małżeństwem; kobieta pracująca razem z jego żoną powiedziała, że Jennifer wspominała o tym, iż chce odejść od męża wraz z dziećmi. Oskarżenie dowodziło, że w noc morderstwa między małżonkami miała miejsce kłótnia, po której Jack zastrzelił żonę, po czym wywiózł jej zwłoki i ukrył w miejscu, w którym – jak sądził – nigdy nie zostaną odnalezione. Dodatkowo, żeby zmylić trop, porzucił auto przy parku, a wszystko to rozegrało się w nocy, gdy dzieci spały.

Ława przysięgłych po czternastogodzinnej debacie uznaje Jacka winnym zamordowania żony. Policjant otrzymuje karę dożywocia.

Jack McCrady nigdy nie przyznał się do zamordowania żony.

Copyright sprawykryminalne.pl

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. Moze to był wypadek. Dzieciak bawil sie w ukryciu nocą ojca bronia i wystrzelila. Reszta zeby chronic syna i moze mial nadzieje, ze siebie.

%d bloggers like this: