Ten tekst dedykuję wiernemu fanowi mojej strony – w podziękowaniu za zachętę, komentarze i wszystkie miłe słowa. Dziękuję Ci bardzo, jesteś dla mnie ogromnym wsparciem i dzięki Tobie mam jeszcze więcej zapału do pracy! 🙂
Szkolna wycieczka
Jest poniedziałek, 3 września 2001 roku. Dennis Klein ma 9 lat i właśnie wyjeżdża na wycieczkę szkolną wraz ze swoimi koleżankami i kolegami z klasy. Przez tych kilka dni dzieci mają mieszkać w ośrodku wypoczynkowym Wulsbüttel (Niemcy, Dolna Saksonia). Ośrodek ten leży w samym środku lasu. To parterowy budynek – składa się z dwóch korytarzy ułożonych w kształcie litery L, wzdłuż których znajdują się drzwi do pokojów.
O tym, że właśnie w tym miejscu dwa lata wcześniej doszło do molestowania seksualnego dziecka, nie wie w tym momencie nikt, nawet kierownictwo ośrodka.
Uczniowie bardzo się cieszą na ten pobyt i są w doskonałych nastrojach. Po dotarciu na miejsce zajmują pokoje, mogą przy tym sami dobierać sobie towarzystwo.
Pokoje w ośrodku są kilkuosobowe. Dennis trafia do pokoju, w którym wraz z nim będzie mieszkać także sześciu kolegów. Dennis zajmuje łóżko stojące najbliżej drzwi.
Dwa pierwsze dni pobytu przebiegają bardzo spokojnie.
W czwartek wieczorem odbywa się wspólne czytanie bajek, które jest codziennym rytuałem. Nauczycielka uprzedza, że kolejnego dnia czytanie przepada, gdyż wieczorem planują wyjść na nocną wędrówkę. Właśnie w związku z tym faktem dzieci się dowiadują, że dzisiejszego wieczoru będą musiały pójść spać nieco wcześniej.
Nie są zbyt zachwycone tą perspektywą, ale posłusznie wracają do swoich pokoi.
Tak robi również Dennis wraz z kolegami. Chłopcy jednak nie idą spać, lecz wygłupiają się w pokoju, rzucając do siebie piłką.
Zdjęcia na pamiątkę
W pewnym momencie otwierają się drzwi i wchodzi nauczycielka. Zabiera piłkę i upomina dzieci, robi to jednak w żartobliwym tonie; mówi, że chciałaby zrobić zdjęcia na pamiatkę i prosi, by każdy z chłopców usiadł na łóżku.
Na zdjęciu, które nauczycielka robi Dennisowi, chłopiec trzyma przed sobą swojego ukochanego pokemona. Nikt w tym momencie nie przypuszcza, jaką dramatyczną wymowę będzie mieć wkrótce ta chwila.
Po zrobieniu zdjęć Dennis przypomina nauczycielce, że jutro rano ma dyżur w kuchni; kobieta, zadowolona, że uczeń o tym pamięta, informuje go, iż rano specjalnie podejdzie tu do pokoju, by go odpowiednio wcześnie obudzić.
Dzieci jeszcze przez dłuższy czas bawią się, gdyż nie mają chęci na spanie.
Około północy nauczycielka robi ostatni obchód po budynku. Zagląda do każdego z pokojów i patrzy, czy dzieci są w łóżkach, ale sprawdza także inne pomieszczenia.
Wszystko jest w porządku, a dzieci są na swoich miejscach i śpią. Nauczycielka będzie potem mieć przed oczami obraz śpiącego Dennisa, który podczas snu obejmuje ręką pokemona.
Poranek 5 września
Następnego dnia rano nauczycielka, tak jak to obiecała, udaje się do pokoju Dennisa, by go obudzić na dyżur. Pozostali chłopcy jeszcze śpią, łóżko Dennisa jest puste.
W pierwszej chwili kobieta myśli, że Dennis już wstał i jeszcze się nie martwi, ale robiąc poranny obchód po ośrodku, rozgląda się za nim. Nigdzie go jednak nie widać.
Nagle ktoś informuje ją o tym, że Dennis nie pojawił się w kuchni na dyżurze. Ta wiadomość jest już alarmująca.
Wkrótce pedagodzy oraz pracownicy ośrodka zaczynają gorączkowe poszukiwania chłopca. Najpierw biorą pod uwagę, że Dennis być może przebywa gdzieś w budynku lub na jego terenie. Ale po chłopcu nigdzie nie ma śladu.
Nauczycielka przypomina sobie, że podczas nocnego obchodu zauważyła, że okno w jednym z pustych pokojów było uchylone. Może Dennis uciekł w nocy z ośrodka do domu?
Wydaje się to jednak zupełnie nieprawdopodobne, między innymi dlatego, że chłopiec zostawił na łóżku swojego ukochanego pokemona – a wszyscy wiedzą, że praktycznie nigdy nie wypuszczał go z rąk.
Pracownicy ośrodka powiadamiają policję.
Poszukiwania
Natychmiast rozpoczyna się zakrojona na szeroką skalę akcja poszukiwawcza. Dennisa szukają funkcjonariusze straży pożarnej i policji (część policjantów pracuje przy tym z wyszkolonymi psami); nurkowie sprawdzają pobliskie zbiorniki wodne, a do poszukiwań użyty zostaje policyjny helikopter.
Za zgodą rodziny już 6 września media publikują zdjęcie Dennisa wraz z informacją o jego zaginięciu.
Ponieważ nikt nie natrafia na najmniejszy ślad po chłopcu, 11 września, czyli tydzień po jego zniknięciu, policja w Lüneburgu (Dolna Saksonia) tworzy komisję specjalną „Dennis”. Liczy ona około 40 osób, które od razu rozpoczynają intensywne działania.
Trudne początki pracy komisji
Ale 11 września 2001 jest także dniem, w którym mają miejsce ataki na Word Trade Center oraz Pentagon. Mimo że miejscowa policja prowadzi intensywną akcję w prasie, sprawa Dennisa gubi się w powodzi informacji ze Stanów Zjednoczonych.
Jednakże komisja specjalna „Dennis” w tych dniach cały czas pracuje, a cel, jaki jej przyświeca, to w pierwszym rzędzie odnalezienie innych podobnych wypadków, które można by ze sobą połączyć.
Zwłoki dziecka
Nadchodzi 19 września. Dokładnie o godz. 17.10 na policję wpływa informacja o tym, że mężczyzna zbierający grzyby w lesie niedaleko drogi powiatowej, w miejscu odległym o około 30 kilometrów od Wulsbüttel, natknął się na zwłoki dziecka. Chłopiec ubrany był jedynie w slipy.
Na miejscu błyskawicznie pojawia się policja i zabezpiecza duży obszar terenu wokół tego miejsca.
Biegli stwierdzają, że chłopiec został uduszony. Od początku śledczy podejrzewają, że jest to poszukiwany już od jakiegoś czasu Dennis Klein.
Wkrótce to przypuszczenie się potwierdza.
Morderstwa popełnione na dzieciach
Po znalezieniu zwłok sprawa Dennisa Kleina w mediach robi się głośniejsza, a dziennikarze zaczynają spekulacje: Czy może istnieje jakiś związek między zamordowaniem Dennisa a innymi morderstwami popełnionymi na dzieciach? Dociekliwi dziennikarze odkrywają bowiem, że w tym regionie jakiś czas temu zamordowano dwóch chłopców, a podobieństwa w przebiegu zdarzeń aż rzucają się w oczy.
Zamordowani chłopcy to Stefan Jahr oraz Dennis Rostel. Te tragiczne wydarzenia rozegrały się odpowiednio w Scheeßel (Dolna Saksonia) oraz nad jeziorem Selker Noor – przy czym Scheeßel leży stosunkowo niedaleko od Wulsbüttel, z którego uprowadzono Dennisa Kleina, natomiast jezioro znajduje się już bardzo daleko od tego miejsca.
Pierwsze morderstwo sprzed lat – Stefan Jahr
W niedzielę, 29 marca 1992 roku, Ulrich Jahr odwozi swojego 13-letniego syna Stefana do internatu w Scheeßel. Trzy dni później ma go odebrać, zbliżają się bowiem ferie wiosenne. Ojcie i syn cieszą się na planowany wyjazd na narty do Austrii. „To cześć, tato, do środy!” – to ostatnie słowa, jakie Ulrich usłyszał z ust swojego syna.
Rankiem 31 marca chłopiec po prostu znika. Okno znajdującej się na parterze sypialni jest otwarte, a w internacie w poczekalni leży jego piżama. Poza tym po Stefanie nie ma śladu.
Ze względu na zbieżność nazwiska z rodziną znanego wydawcy z Hamburga policja bierze pod uwagę porwanie, ale rodzina Stefana nigdy nie otrzymuje telefonu ani żadnej innej wiadomości z żądaniem okupu.
Ojciec zaginionego chłopca przez wiele dni przeszukuje polne drogi oraz stodoły i tego typu budynki w okolicy Scheeßel. Potem pozostaje mu tylko czekanie, tak więc całymi tygodniami przesiaduje na sofie, wpatrując się w stojący przed nim aparat telefoniczny.
Telefon dzwoni pięć tygodni po zniknięciu Stefana: „Panie Jahr, na wydmach w Verden znaleziono zwłoki chłopca. Naszym zdaniem to Stefan” (1). Miejsce znalezienia zwłok znajduje się około 30 kilometrów od internatu w Scheeßel. Ciało jest skrępowane, widać na nim ślady wykorzystania seksualnego. Chłopiec ma na sobie jedynie skarpetki i T-shirt.
Drugie morderstwo sprzed lat – Dennis Rostel
W lipcu 1995 roku 8-letni Dennis Rostel, wychowanek domu dziecka, spędza wakacje na polu namiotowym, które znajduje się nad jeziorem Selker Noor w kraju związkowym Schleswig-Holstein, niedaleko od granicy z Danią.
Dennis przebywa tam wraz ze swoimi kolegami z domu dziecka. Chłopcy spędzają czas na zajęciach sportowych, kąpią się, chodzą na wycieczki.
W namiocie Dennis zajmuje łóżko polowe stojące w rogu, w tylnej części.
Gdy nadchodzi poranek 24 lipca, okazuje się, że Dennisa w namiocie nie ma. Chłopca nie udaje się znaleźć także w żadnym innym miejscu. Wychowawcy powiadamiają policję.
W dniu 8 sierpnia 1995 niemieccy turyści w miejscowości Skive w Danii znajdują zakopane w piasku zwłoki dziecka. Wkrótce okazuje się, że jest to zaginiony Dennis Rostel.
Pytania do policji
Dziennikarze zarzucają policję pytaniami na ten temat, eksponując wszystkie punkty wspólne miedzy tymi dwiema sprawami a morderstwem Dennisa. Ale śledczy powstrzymują się na razie z jakimikolwiek kategorycznymi osądami, upierając się przy tym, że najpierw konieczna jest dokładna analiza wszystkich przypadków, a to wymaga czasu.
Analiza gotowa jest pod koniec listopada. Wtedy policja oficjalnie przekazuje informację o tym, że morderstwa popełnił jeden i ten sam sprawca.
To naturalnie dodatkowo nakręca zainteresowanie mediów i opinii publicznej.
Ale komisja specjalna porusza przy tej okazji nie tylko sprawę morderstw – włącza bowiem do analizy przypadki molestowania seksualnego, które również miały miejsce w pobliżu, ale leżą w gestii różnych komisariatów.
To, co wychodzi przy tym na światło dzienne, jest przerażające: ów sprawca uprawia swój straszliwy proceder w ośrodkach szkolnych w rejonie Bremy już od wielu, wielu lat!
Bardzo podobne przypadki
Na to, że jest to jedna i ta sama osoba, nie ma wprawdzie dowodów takich jak na przykład ślady DNA, ale nie może być przypadkiem to, że schemat działania sprawcy wciąż się powtarza: mężczyzna ten zakrada się do ośrodków wypoczynkowych oraz mieszkań prywatnych i molestuje seksualnie małych chłopców.
Pierwszy odnotowany przypadek miał miejsce w marcu 1992 roku, 50 kilometrów od Bremy. W ośrodku szkolnym Heppstedt opiekunka dostrzegła w pustej sypialni mężczyznę w kominiarce. Mężczyzna uciekł przez drzwi prowadzące na taras.
Niewiele dni później zamaskowany sprawca ponownie dostał się ośrodka szkolnego Heppstedt i próbował tam wykorzystać seksualnie 11-letniego chłopca. Gdy dziecko zaczęło krzyczeć, sprawca uciekł.
W marcu 1992 roku w ośrodku w miejscowości Cluvenhagen nauczycielka dostrzegła w nocy w korytarzu zamaskowanego mężczyznę i idącego obok chłopca. Zobaczywszy ją, mężczyzna uciekł.
Podobne przypadki miały miejsce w kolejnych miesiącach 1992 roku, czasem było to kilka incydentów w jednym miesiącu – przy tym nazwy dwóch ośrodków, tj. w Heppstedt i Badenstedt, stale się przewijają (2).
Co gorsza, okazuje się, że wiele lat przed tym, zanim z ośrodka w Wulsbüttel zniknął Dennis Klein, przebywające tam dzieci – i to zupełnie niezależnie od siebie – donosiły o ubranym na czarno mężczyźnie w masce czy też kominiarce na głowie.
Dalsze szokujące odkrycia
Dopiero teraz, na podstawie tych zeznań i opisów („rozrzuconych”, jak już tu wspomniano, w dokumentacji wielu różnych komisariatów) powstaje portret pamięciowy mężczyzny. Wiadomo, że działa z niewyobrażalną zuchwałością. Mówi do dzieci głosem miłym, uspokajającym, np. „Spokojnie, spokojnie, śpij dalej”.
O tupecie sprawcy świadczy też fakt, że ma on na koncie również i włamania do domów prywatnych. Komisja odkrywa, że w czasie od kwietnia 1994 roku na terenie Bremy (a zwłaszcza w dzielnicy Horn-Lehe) zamaskowany mężczyzna dostawał się do domów prywatnych i molestował tam chłopców. Ten właśnie element, tj. wchodzenie czy też włamywanie się do domów prywatnych, odbiega nieco od schematu działania mordercy, ale zasadniczo można założyć, że chodzi o tego samego sprawcę.
Komisja specjalna odkrywa również, że mimo nacisków rodziców molestowanych dzieci władze nie skierowały do mieszkańców Bremy i okolic żadnego ostrzeżenia.
Komisja zleca sporządzenie profilu sprawcy.
Bez sukcesu
Rzecznik komisji specjalnej Detlev Kaldinski podaje, że pod uwagę brane są głównie dwie tezy: pierwsza mówi, że sprawca jest pedofilem, mieszka gdzieś w tym regionie i zetknął się już z policją; druga zakłada, że sprawca w jakiś sposób związany jest ze szkolnymi ośrodkami wypoczynkowymi (3).
Dla śledczych jedno jest pewne: mają do czynienia z seryjnym mordercą grasującym na terenie Bremy oraz w jej bliższych i dalszych okolicach. To, że teren działania sprawcy jest relatywnie duży, nie jest wcale dziwne, specjaliści podkreślają bowiem, że takie osoby mogą być bardzo mobilne, kierując się zasadą, by działać w miejscach oddalonych od siebie. Często prowadzą także podwójne życie, jedno „na pokaz”, które jest akceptowaną społecznie egzystencją, oraz drugie, które muszą skrywać przed wszystkimi.
Ale mimo wieloletniej pracy policji, mimo zainteresowania opinii publicznej oraz mediów, które regularnie piszą o zbrodniach „mężczyzny w masce”, nie udaje się wpaść na jego trop.
Rozwiązanie nadchodzi jednak po latach, i to ze strony, z której z pewnością nikt by się go nie spodziewał.
Nocny horror sprzed lat
Jest 10 lutego 2011 roku. 25-letni mieszkaniec Bremy Martin Wichmann siedzi w swoim mieszkaniu i gra na komputerze. Ten dorosły mężczyzna przed laty przeżył coś, czego nigdy się nie zapomina. Było to jesienią roku 1995, gdy miał 10 lat. Spał w domu w swoim własnym pokoju, w pokojach obok spały jego siostra oraz matka.
Własny pokój i łóżko to z reguły dla każdego dziecka miejsce, w którym czuje się bezpiecznie, tymczasem właśnie tam Martinowi przytrafiło się coś niewyobrażalnego. Najlepiej oddają to jego własne słowa, wypowiedziane podczas przesłuchania przez policję: „W nocy obudziłem się, gdyż jakiś obcy mężczyzna wkładał mi rękę pod kołdrę. Mówił do mnie cały czas takim głębokim głosem ‚Nic ci nie zrobię‘ […] Dotknął ręką mojego penisa i pocierał go” (4). Chłopiec nie był w stanie powiedzieć, ile czasu to trwało, być może z dziesięć minut.
To traumatyczne wydarzenie położyło się cieniem na życiu Martina, powodując ciągnące się przez lata stany lękowe i depresyjne, co poskutkowało w końcu wielomiesięcznym pobytem w szpitalu psychiatrycznym, gdy Martin był już dorosły. Wie, że nigdy nie schytano sprawcy; jako dziecko składał zeznania na policji w tej sprawie, ale jeśli chodzi o sprawcę, to pamiętał z tamtej nocy jedynie strzępki informacji: zarys sylwetki, czarne ubranie – i nic więcej nie był w stanie powiedzieć.
Pamięć świadka
Ale tego właśnie wieczoru, 10 lutego 2011 roku, gdy 25-letni Martin pije colę z wódką i gra na komputerze, nagle przed oczami staje mu scena sprzed lat: pedagog, który wypytuje go o to, jak wygląda jego dom, po czym, jakby nieusatysfakcjonowany tym, co usłyszał, prosi chłopca, by wszystko dokładnie narysował. Scena rozgrywa się w czasie ferii, a Martin ma 10 lat i przebywa w szkolnym ośrodku wypoczynkowym wraz z innymi dziećmi.
25-letni Martin widzi dalszy ciąg tej sceny: jak na prośbę nauczyciela rysuje kuchnię, potem salon, łazienkę, sypialnię swojej siostry, sypialnię matki, własną sypialnię… To nagłe wspomnienie jest tak wyraźne jak na filmie (5).
Decyzja
Martin czuje się zupełnie oszołomiony tym nagłym powrotem wspomnień. Pamięta, że przed laty rozmawiał z kimś z komisji specjalnej poszukującej mężczyzny w masce, i pamięta nawet, że wspomniał wtedy o nauczycielu, który wydawał mu się „dziwny” i że zostało to odnotowane; natomiast to niezwykle wyraziste wspomnienie związane z wypytywaniem o dom i prośbą o jego narysowanie, pojawiło się dopiero teraz, po latach, i zupełnie niespodziewanie.
Martin podejmuje nagłe postanowienie: napisze mail na policję.
Mail na policję
W mailu Martin przedstawia się, podaje informację, że jako 10-latek został wykorzystany seksualnie, a po zamordowaniu Dennisa Kleina ktoś z komisji specjalnej przesłuchiwał go i wspomniał, że Dennisa zamordował z pewnością ten sam człowiek, który molestował jego, Martina. W mailu mężczyzna pisze też, że podczas tego przesłuchania podał nazwisko nauczyciela, którego zachowanie odbierał wtedy jako dziwne; dziś nie pamięta już tego nazwiska, ale wydaje mu się, że człowiek ten również miał na imię Martin i że w czasie ferii był jego opiekunem (5).
Komisja sprawdza otrzymane informacje i odnajduje mężczyznę, o którym jest mowa. To, co w mailu napisał Martin Wichmann, idealnie pasuje do wszystkich pozostałych elementów układanki, gdyż potencjalny sprawca pracował jako wychowawca i był już notowany za molestowanie seksualne chłopców.
Wkrótce już wiadomo, że informacje przekazane przez Martina Wichmanna są przełomowe: w kwietniu 2011 aresztowany zostaje Martin Ney. To mieszkaniec Bremy. W chwili aresztowania ma 40 lat.
Kim jest Martin Ney?
W niemieckich mediach przez wiele dni nie pisze się i nie mówi niemal o niczym innym. Dziennikarze próbują odpowiedzieć na podstawowe pytania: Kim jest Martin Ney? Wkrótce udaje im się zebrać najważniejsze informacje.
Martin Ney przychodzi na świat w grudniu 1970 w Bremie, w dzielnicy Schönebeck. Jego rodzice rozwodzą się około 3 lata później. Chłopiec wychowuje sie z matką. Gdy ma 16 lat, zaczynają się problemy wychowawcze.
Jak dużej są wagi i co się za nimi kryje, wychodzi na jaw wkrótce, gdy Martin zostaje zatrzymany przez policję. Wtedy okazuje się, że na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy chłopak do wielu rodzin wysyłał listy, w których straszył rodziców, że jeśli nie otrzyma okupu, to uprowadzi i zabje ich dzieci. Oto fragment jednego z listów:
„Jeśli przekażą nam Państwo 150 tysięcy marek, nie uprowadzimy Państwa dzieci! Jeśli natomiast odrzucą Państwo naszą propozycję albo dadzą znać policji, jedno z dzieci umrze” (4).
16-letni szantażysta zostaje skazany na dwa miesiące prac społecznych.
Ponieważ jako młodociany przestępca otrzymuje wyrok na podstawie prawa karnego dla nieletnich, to jego czyny po kilku latach ulegają zatarciu. Oznacza to, że policjanci prowadzący ówcześnie śledztwo w sprawie „mężczyzny w masce” nie dysponują tymi informacjami, gdyż Martin Ney oficjalnie uchodzi za niekaranego.
Pierwsze morderstwo
W wieku 21 lat Martin Ney popełnia swoje pierwsze morderstwo: wieczorem 31 marca 1992 roku jedzie do internatu w Scheeßel. Kilka miesięcy wcześniej brał tu udział w seminarium. Wtedy „wpadł mu w oko” 13-letni uczeń Stafan Jahr. Martin Ney uprowadza chłopca. Zwłoki dziecka zostają odnalezione dopiero po wielu tygodniach.
To morderstwo jest według psychiatrów typowym przykładem zbrodni umotywowanej seksualnie – jej sednem jest to, że „akt morderstwa jako takiego oznacza dla sprawcy maksimum zadowolenia seksualnego” (4).
Nocne życie mężczyzny w masce
Przez cały czas pedofil jako „mężczyzna w masce” prowadzi nocne życie, zakradając się do szkolnych ośrodków wypoczynkowych i molestując tam dzieci. Jest wielokrotnie widziany, ale mimo to nie udaje się go schwytać. Na pewno przyczynia się do tego zarówno fakt wspomnianego już tu „rozproszenia” informacji w różnych jednostkach policji, jak też lekceważenie (przez nauczycieli i kierownictwo ośrodków) skarg i zgłoszeń dzieci.
Drugie morderstwo
Kolejną ofiarą morderstwa jest Dennis Rostel. W nocy Martin Ney zakrada się na teren pola namiotowego, gdzie w jednym z namiotów śpi Dennis. Pedofil dotyka go, chłopiec budzi się. Sprawca zastrasza go i bez zważania na ryzyko kontroli paszportowej jedzie z nim do Danii, gdzie już kilka tygodni wcześniej wynajął domek letniskowy. Oto cytat ze śledztwa, podczas którego przesłuchiwany zbrodniarz opowiada o tym morderstwie: „To zabrzmi szalenie, ale wydawało mi się wtedy, że jestem tatą” (4). Zwłok pozbywa się podobnie jak przy pierwszym morderstwie, zasypując je na wydmie.
Jak wychodzi na jaw podczas śledztwa, na tym polu namiotowym już dwa razy widziano w nocy ubranego na czarno meżczyznę w kominiarce na twarzy. Wiadomo, że zaczepiał chłopców i próbował ich obmacywać. Po tym morderstwie nie pojawił się już nigdy w Selker Noor.
„Normalna” egzystencja
Bezpośrednio po zamordowaniu Dennisa Rostela Martin Ney prowadzi swoje normalne życie, jakby nic się nie stało. W jakimś sensie przerażające jest, że kilka dni później powstał filmowy materiał szkoleniowy, na którym wychowawca-pedofil wraz ćwiczy z dziećmi udzielanie pierwszej pomocy, udając ofiarę wypadku. Na filmie widać, jak w pewnym momencie Martin Ney stoi tuż obok dziesięcioletniego chłopca.
Dopiero po latach policja ustala, że ten chłopiec to Martin Wichmann, który już jakiś czas temu wpadł w oko opiekunowi-pedofilowi, a niewiele później został „odwiedzony” przez niego w nocy we własnym domu.
Te fragmenty układanki pozwalają dopasować do niej kolejne elementy: teraz wiadomo, że to właśnie w ciągu najbliższych dni od momentu nakręcenia filmu szkoleniowego miał miejsce incydent, o którym po latach niespodziewanie przypomniał sobie Martin Wichmann: chodzi o sondowanie jego sytuacji mieszkaniowej przez opiekuna.
Niewydolny system
Po morderstwie Dennisa Kleina dla pedofila właściwie nic się nie zmienia, bezkarnie działa dalej, mimo że w kolejnych latach zwraca uwagę władz za sprawą wielu nadużyć seksualnych! Ale śledztwa przeciwko niemu zawsze zostają umarzane: raz czyn okazuje się przedawniony, innym razem kończy się tylko na grzywnie.
Sytuacja ulega nieco zmianie w roku 2007, gdy Martin szantażuje innego pedofila (również opiekuna dzieci) i żąda pieniedzy, grożąc mu, że przekaże policji nakręcone przez owego mężczyznę filmy pornograficzne z udziałem dzieci. Podczas zaplanowanego przekazania pieniędzy Martin Ney zalicza jednak wpadkę i zostaje zatrzymany. Policja przeszukuje jego mieszkanie i znajduje mnóstwo pornografii dziecięcej. Wszczęte wkrótce postępowanie zostaje jednak umorzone mimo kryminalnego życiorysu Martina.
Co ciekawe, później okazuje się, że wśród tych materiałów pornograficznych były zdjecia ofiar morderstw. Zdjęcia te znajdowały się wśród tysięcy innych. Czy mimo to można było zapobiec innym przestępstwom? – to pytanie pozostaje otwarte.
Dalsze skandaliczne szczegóły
Również nieco później do wiadomości publicznej przedostaje się informacja, że komisja specjalna „Dennis” wzięła Martina Neya pod uwagę jako potencjalnego „mężczyznę w masce” i nawet przesłuchała go w tej sprawie. Dodatkowo z notatek przesłuchującego policjanta wynika, że Martin Ney idealnie pasuje do profilu sprawcy, którym dysponuje komisja „Dennis”. I jeszcze jedno: mimo że Martin Ney odmówił wtedy oddania próbki śliny do badań, ten wątek NIE był później podjęty!
Sprawcy zatem znowu udaje się prześliznąć przez sito wymiaru sprawiedliwości. Korzysta już teraz w pełni z dobrodziejstw Internetu i jako GERDX publikuje wpisy na forum pedofilów.
W kwietniu 2011 roku zostaje aresztowany, a potem skazany na dożywocie. Jego historia po dziś dzień budzi w Niemczech ogromne emocje, gdyż doskonale ilustruje bezwład działania organów ścigania, wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji funkcjonujących w ramach szkolnictwa – jak widać, pedofilowi-mordercy przed ponad dwadzieścia lat udawało się uprawiać zbrodniczy proceder praktycznie bez żadnych konsekwencji.
Przypisy
(1) Spiegel Online, 23.04.2011, Leben ohne Stefan.
(2) Welt, 26.01.2012, Maskenmann soll für Immer hinter Gitter.
(3) Hallo Deutschland, 11.10.2016, Missbrauch und Mord – Der Maskenmann.
(4) Spiegel-TV Magazin,5.01.2013, Der Schwarze Mann – Der Kindermörder Martin Ney.
(5) NDR Fernsehen, 14.12.2016, Der Junge und der Maskenmann.
Czytajac Twoje artykuły , oczyma wyobrazni jestem to wszystko w stanie zobaczyć, niemal jak na filmie 🙂
Natalia, dziękuję Ci bardzo 🙂 – jeśli chodzi o mój sposób pisania, to jest to chyba największy komplement, jaki mogę sobie wyobrazić 🙂
Super artykuł, sprawdzam prawie codziennie czy pojawiło się coś nowego-Twoje pisanie uzależnia!:)
Świetny tekst, ekstra się czyta 🙂 Nie miałbym nic przeciwko, gdyby ta dedykacja była dla mnie 😉
Kolejny świetny tekst. Ja tez codziennie sprawdzam czy pojawiło się coś nowego 🙂
Nie chcę się wierzyć na tą “bezsilność” policji i władzy.. Świetne artykuły! Czytam na bieżąco!
Na tym zdjęciu wygląda jak Bill Clinton xD
Artykuł świetny,czekam na więcej, zaglądam tu kilkanaście razy w tygodniu i cisza taka 🙁 Aż w końcu coś!
Uwielbiam Twojego bloga! Przeczytałam już każdą historię na blogu – jednak najbardziej intrygujące są te nierozwiązane. Piszesz bardzo fajnie. Mam nadzieję że będziesz publikować dalej 🙂
Co za masakra, facet tyle lat molestował i mordował dzieciaki i nic! Ręce opadają 🙁
Artykul jak zwykle świetny, czyta się jednym tchem. Prosimy o więcej!
Jak zwykle – wspaniały tekst. Uwielbiam to w jaki sposób piszesz. Czekam na więcej! 🙂
Cześć! po roku odnalazłam Twoją stronę, w końcu mogę nadrobić zaległości. Dziękuję, że jesteś, tworzysz. Działaj dalej!
odnalazłam Twoja strone i przepadłam.. uwielbiam czytac historie kryminalne a sposob w jaki je piszesz wciąga jeszcze bardziej:)
Kolejny super artykuł! Mam nadzieję, że będzie Pani pisać dalej. Super, na prawdę. Nie mogę się oderwać!
Od dwóch dni czytam wybrane pozycje. Wciągnęło mnie na tyle, że na google maps wyszukuję miejsca zbrodni 🙂 Przede wszystkim szczegółowy przekaz bardzo mi się podoba. Pozdrawiam Cię
To miło! Pozdrawiam Cię również 🙂
Czy dodasz jeszcze kiedyś jakiś nowy wpis? Ja z braku laku czytam wszytko od początku już trzeci raz. Twoje artykuły są świetne, opisane historie niesamowicie interesujące, proszę o więcej.