Idealna rodzina

Idealna rodzina

Jest 2008 rok. Chris Coleman i jego żona Sheri mieszkają w niewielkiej miejscowości Waterloo (USA, stan Illinois). Mają dwójkę udanych synów: Garett ma 11 lat, a Gavin 9. Wszyscy są zgodni co do tego, że Chris jest bardzo dobrym ojcem – mimo że dużo pracuje, to cały wolny czas stara się spędzać z dziećmi; bawią się wtedy razem, ciągle się śmieją i wygłupiają.

Colemanowie mieszkają w pięknym domu leżącym w najatrakcyjniejszej części miejscowości i według znajomych oraz bliskich są po prostu rodziną idealną.

Szef ochrony

Małżonkowie prowadzą dostatnie życie, gdyż Chrisowi, który jest byłym żołnierzem piechoty morskiej, udało się zdobyć doskonale płatną pracę: jest szefem ochrony znanej w całym kraju telewizyjnej kaznodziejki Joyce Meyer, założycielki i liderki chrześcijańskiego duszpasterstwa wywodzącego się z protestantyzmu. Dzięki programom telewizyjnym i radiowym oraz wielu świetnie sprzedającym się książkom Joyce Meyer znajduje się na liście najbogatszych pastorów w Stanach Zjednoczonych.

Kaznodziejka jest również bardzo kontrowersyjną postacią. Ma wielu wrogów, ma również zwolenników, a niektórzy spośród nich również mogą stanowić dla niej niebezpieczeństwo.

Joyce Meyer każdego dnia otrzymuje pełne nienawiści maile, których nadawcy niejednokrotnie wprost grożą jej śmiercią. Zadaniem Chrisa jako szefa ochrony jest także dozór nad tą korespondencją.

Służbowe podróże

Mężczyzna ma więc w pracy wiele obowiązków, ale najbardziej uciążliwe spośród nich wynikają z faktu, że Joyce przez większość czasu podróżuje, spotykając się ze swoimi wiernymi w całym kraju. Jako szef ochrony Chris musi jej towarzyszyć w tych podróżach – zdarza się, że poza domem przebywa nawet przez wiele tygodni z rzędu.

Wysokie zarobki, tj. ponad sto tysięcy dolarów rocznie, naturalnie po części równoważą te niedogodności, ale wyjazdy Chrisa to dla wszystkich ogromny stres. Sheri i dzieci bardzo za nim tęsknią – chłopcy w kalendarzu zaznaczają dni nieobecności ojca i dosłownie liczą dni do jego powrotu.

Te bezustanne wyjazdy powodują też konflikty małżeńskie. Sheri czuje się nie tylko samotna, ale także przeciążona obowiązkami domowymi.

Cisza przed burzą

W październiku 2008 roku Chris musi jechać na Florydę do miasta Tampa. Sheri, która na Florydzie chodziła do szkoły średniej, kontaktuje się przy tej okazji ze swoją dawną przyjaciółką, Tarą L., która wciąż tam mieszka, i pyta ją, czy nie zechciałaby poznać Chrisa.

Tara i Chris rzeczywiście się spotykają. Chris skarży się na samotność, która bardzo mu dokucza podczas rozłąki z Sheri i chłopcami. Na szczęście po tej długiej podróży Chris przez kilka tygodni nie musi nigdzie wyjeżdżać, stara się więc nacieszyć obecnością w domu, jak tylko się da.

Wkrótce jednak się okazuje, że odpoczynek na łonie rodziny nie był mu dany.

Pierwszy mail

W dniu 14 listopada 2008 roku, w piątek, późnym wieczorem, w jego służbowej skrzynce mailowej pojawia się wiadomość, której nadawca ma wiele mówiący login „destroychris” (dosłownie „zniszczyć Chrisa”). Treść wiadomości jest następująca: „Meyer ma przestać produkować te gówniane kazania, inaczej rodzina Colemana zginie. Zabiję jego żonę i dzieci”.

Kolejnego dnia mężczyzna otrzymuje kilka maili o podobnej treści. Nadawcą jest tenże sam „destroychris”, który, jak się okazuje, bardzo dobrze zna terminarz wyjazdów Chrisa i wie, że wkrótce czeka go kolejny wyjazd z kaznodziejką. Autor wiadomości robi aluzje, że podczas tego wyjazdu może zaatakować rodzinę Colemana.

Chris, choć z dużym wahaniem, decyduje się w końcu poinformować żonę o otrzymywanych groźbach. Sheri jest przerażona.

Strach

Kilka dni później Chris zgłasza sprawę na policję. Funkcjonariusze wypytują go o to, czy kiedykolwiek wcześniej ktoś z otoczenia Joyce Meyer otrzymywał podobne groźby. Chris twierdzi, że nic takiego nigdy nie miało miejsca, a przynajmniej on sam nic nie wie na ten temat.

Po przeanalizowaniu wszystkich informacji policja otwarcie stwierdza, że na razie nie można nic zrobić, zatem Chris prosi funkcjonariuszy o to, żeby – przynajmniej podczas jego nieobecności – zwiększyć częstotliwość patroli w okolicy.

Tak też się dzieje.

Ale pomimo że większa liczba patroli w okolicy jest wyraźnie widoczna, Sheri wciąż bardzo się boi. Często prosi swoją przyjaciółkę o to, by u niej nocowała. Wielokrotnie robi mężowi wyrzuty, że praca jest dla niego ważniejsza niż bezpieczeństwo rodziny.

Koperta

Mijają mniej więcej dwa miesiące. Pewnego dnia Chris wyjmuje korespondencję ze skrzynki pocztowej stojącej przed domem. Natrafia na podejrzaną kopertę – bez podpisu i znaczka. Przeczucie go nie myli: nadawca listu zapowiada, że wkrótce wybije ostatnia godzina dla niego oraz jego rodziny: wszyscy zginą podczas snu.

Teraz sytuacja wygląda już dużo poważniej, gdyż wiadomo, że tajemniczy szantażysta zna adres zamieszkania Chrisa i nie obawia się nawet zbliżyć do jego domu.

Wkrótce do skrzynki trafiają kolejne listy, o treści takiej jak np. „Obserwujemy was przez okna”. Chris i Sherry decydują się zainstalować w domu kamery, chcą bowiem zobaczyć osobę, która wrzuca listy do ich skrzynki. Nagrania z kamer są rejestrowane i przenoszone na dysk komputera stojącego w domu.

Po tym, jak system zostaje zainstalowany, listy przestają przychodzić dosłownie z dnia na dzień. Rodzina Colemanów powoli odzyskuje spokój.

Można założyć, że ów spokój przekłada się również na relacje małżeńskie, gdyż wiosną 2009 – co wynika z maili, które Sherry pisała w kwietniu do swojego przyjaciela – ulegają one znacznej poprawie.

Niewyraźna czarna sylwetka

Sytuacja jednak zmienia się całkowicie, gdy 27 kwietnia Chris znowu wyjmuje ze skrzynki przed domem list bez znaczka i podpisu. Mężczyzna otwiera kopertę, domyślając się, że lektura treści listu nie będzie przyjemna.

I faktycznie: początek tekstu brzmi: „Wasz najgorszy koszmar stanie się prawdą”, a jego reszta utrzymana jest w tonie jeszcze bardziej agresywnym, niż to miało miejsce w poprzednich listach.

Chris natychmiast biegnie do domu, by przejrzeć nagrania z nocy z 26 na 27 kwietnia. Owszem, na filmie można dostrzec osobę, która podchodzi do skrzynki i coś do niej wrzuca, ale widać jedynie kontury czarnej sylwetki i od razu wiadomo, że na tej podstawie nie da się nikogo rozpoznać.

Sąsiad-policjant

Małżonkowie informują o wszystkim policję, która jeszcze bardziej zwiększa liczbę patroli w okolicy. Swoje wsparcie oferuje nawet jeden z jej mieszkańców, który zresztą sam jest policjantem. To Justin B., sierżant policji i bezpośredni sąsiad Chrisa.

Mimo tak bliskiego sąsiedztwa on i Chris nie mają wprawdzie ze sobą żadnych kontaktów towarzyskich, Justin jednak z własnej inicjatywy dzwoni do Chrisa i mówi mu, że gdyby coś się działo, to jest do jego dyspozycji; Justin podkreśla, że w razie czego będzie mógł dotrzeć do domu Chrisa znacznie szybciej niż jego koledzy policjanci. Justin mówi również, że w pokoju swojego trzyletniego syna może zamontować kamerę, dzięki której będzie można filmować wjazd na posesję Chrisa i tym samym jego skrzynkę na listy. Chris naturalnie z chęcią przyjmuję tę propozycję i kamera zostaje zamontowana.

Mija kilka dni, nie dzieje się zupełnie nic.

Odrzucone zaproszenie

4 maja w poniedziałkowe popołudnie jedenastoletni Garett Coleman pyta mamę swojego kolegi Brandona (mieszkającego cztery domy dalej), czy wraz z bratem mógłby zostać u niego na noc. Garett miał urodziny cztery dni wcześniej, a kolejnego dnia urodziny ma Brandon – chłopcy bardzo by więc chcieli z tej okazji zorganizować sobie coś w stylu urodzinowego „piżama-party”.

Vanessa, matka Brandona, zgadza się natychmiast i mówi do Garetta: „Biegnij do domu i powiedz mamie i tacie, żeby spakowali dla was ubrania i rzeczy do szkoły na jutro”.

Uradowany Garett pędzi do domu, ale po kilku minutach wraca ze smutną miną: „Mój tata mówi, że dziś w nocy nie możemy. I mamy być w domu o 20.30” – informuje.

Mama Brandona jest trochę zaskoczona, ale nie może przecież podważać decyzji innych rodziców. Obiecuje Garettowi, że będzie mógł z bratem zostać u nich na noc w najbliższą sobotę.

Zgodnie z żądaniem sąsiada punktualnie o 20.30 Vanessa odsyła Garetta i Gavina do domu.

Telefon o poranku

Nadchodzi kolejny poranek, czyli wtorek 5 maja. Jest dokładnie godz. 6.42, gdy Justin B., policjant i sąsiad Colemanów, zostaje wyrwany ze snu przez głośny sygnał telefonu. Justin jest półprzytomny – zasnął dopiero trzy godziny wcześniej, usypiając swoje 6-miesięczne dziecko – ale zaraz podnosi słuchawkę.

Okazuje się, że dzwoni zdenerwowany Chris Coleman. Mówi Justinowi, że mniej więcej godzinę temu pojechał na trening, a teraz właśnie, i to już od jakiegoś czasu, próbuje się dodzwonić do domu. Najpierw chciał się po prostu upewnić, czy domownicy nie zaspali, ale teraz jest już mocno zaniepokojony, bo nikt nie odbiera telefonu ani też nie oddzwania w reakcji na nagraną przez niego wiadomość.

„Proszę, podejdź tam i sprawdź, czy wszystko jest w porządku. Jestem na moście Barracka, za pięć minut będę na miejscu” – prosi Chris.

Justin działa natychmiast: chwyta służbową broń, bierze także krótkofalówkę oraz kajdanki, a przed wyjściem z domu dzwoni jeszcze na posterunek, by wezwać posiłki.

Cisza

Idąc do Colemanów Justin w gruncie rzeczy spodziewa się, że Sheri otworzy mu drzwi, a cała sytuacja wyjaśni się w jakiś prosty sposób. Tak się jednak nie dzieje – Justin puka i dzwoni, ale odpowiada mu milczenie. Próbuje zajrzeć do środka przez okna, ale przez żaluzje nie może niczego dostrzec. Wiadomo tylko, że w środku nie świeci się światło. Nie daje się też zaobserwować żadnego ruchu.

Wkrótce na miejscu jest również drugi policjant, Jason D. Gdy Justin stoi na ganku, jego kolega udaje się na tyły domu, by sprawdzić, czy kogoś tam nie ma.

Po paru chwilach Jason wzywa Justina przez krótkofalówkę. Okazuje się, że przy oknie piwnicy widoczne są ślady włamania.

Wtedy Justin ma już pewność, że coś się stało. Policjanci wzywają posiłki i wchodzą do środka.

Napisy na ścianie

Od razu po wejściu zauważają, że kable od instalacji alarmowej domu są odłączone.

Gdy wchodzą do góry po schodach od piwnicy, uderza ich potwornie intensywny zapach farby w sprayu. Po chwili wiadomo już, jaka jest tego przyczyna: na ścianach holu widnieją ogromne napisy zrobione czerwoną farbą. Jest ich kilka, ale wszystkie utrzymane są w podobnym tonie: „Ty suko. To jest kara”, „Pieprz się”.

W tym czasie pod dom zajeżdża Chris, a niemal jednocześnie z nim wezwani przez Justina kolejni funkcjonariusze. Policjanci proszą go, by pozostał na zewnątrz. Chris, choć wyraźnie wystraszony, nie pyta o nic i posłusznie stosuje się do tej prośby.

Na ścianie przy schodach prowadzących na piętro widać również zrobione sprayem napisy, zupełnie jakby ktoś założył, że mają prowadzić na górę osobę, która je zobaczy.

Ponieważ parter domu został już sprawdzony, Justin wraz z kolegami (gdyż w międzyczasie przybyły posiłki) wchodzą na piętro. Justin wchodzi do pokoju jedenastoletniego Garreta.

Dramat

Chłopiec leży na łóżku. Wygląda, jakby spał. Nie rusza się jednak. Justin sprawdza jego puls, ale chłopiec nie daje oznak życia. Jego ciało wydaje się sztywne i zupełnie zimne. Wtedy Justin zauważa na jego szyi czerwoną bliznę po duszeniu.

W pokoju obok drugi policjant, Steve P., znajduje leżącego w łóżku małego Gawina. Chłopiec nie żyje, a ślad po duszeniu widać również i na jego szyi.

W sypialni rodziców na łóżku leży Sherry. Jest naga. Jej ciało jest również zimne i sztywne, podobnie jak ciała jej dzieci. Na ciele Sherry widać wyraźnie oznaki jakiejś walki.

Policjanci przebywający na piętrze słyszą, jak Chris głośno woła: „Co tam się dzieje?” Schodzą więc na dół, przytłoczeni ciężarem tego, co ich teraz czeka: muszą przekazać ojcu rodziny, że jego żona i dzieci nie żyją. Trudno nawet dobrać słowa, które mają do tego posłużyć…

„Nie dali rady, Chris” – mówi jeden z policjantów „Nie dali rady”.

Chris się załamuje, gdy dociera do niego sens tego, co usłyszał. Policjanci wyprowadzają go na zewnątrz domu.

Mężczyzna siada na ziemi, a potem kładzie się skulony i zaczyna płakać. Wyciąga telefon i dzwoni do swojego ojca, mówiąc: „Chłopcom i Sherry przytrafiło się coś strasznego”.

Pod domem Colemanów

Wokół domu zaczyna się zbierać tłum gapiów. Policjanci postanawiają zabrać Chrisa do wnętrza karetki, która stoi przed domem; chcą go chronić także przed dziennikarzami, którzy są już w drodze, zwietrzywszy sensację.

Teren wokół domu Colemanów zostaje oddzielony taśmą policyjną.

Wtedy właśnie Vanessa, matka Brandona, u którego tej nocy chcieli spać synowie Chrisa, odprowadza syna do szkoły. Towarzyszy im inny jeszcze chłopiec z sąsiedztwa, a cała trójka niesie smakołyki, które zostały zakupione dla szkolnych kolegów Brandona z okazji dzisiejszych urodzin chłopca.

Vanessa pogania wciąż chłopców, którym, jak się zdaje, znacznie mniej niż jej samej zależy na punktualnym dotarciu do szkoły.

„O, tu wszędzie pełno jest policji” – mówi kolega Brandona, wypatrując przed siebie w kierunku, w którym stoi dom Colemanów.

Vanessa w pierwszej chwili jest pewna, że to jakiś wybieg, mający na celu wydłużenie czasu drogi do szkoły – ale nogi dosłownie wrastają jej w ziemię, gdy nagle dostrzega żółtą taśmę policyjną, którą otoczony jest dom przyjaciół jej syna.

Rozmowa z Chrisem

Chris zostaje zabrany na komendę. Policjantom zależy na tym, by opowiedział im, jak przebiegł poprzedni wieczór i czy w ciągu ostatnich godzin nie zaszło nic zwracającego uwagę. Liczą też na dokładne informacje na temat jego rodziny, gdyż szczegółowa wiedza na temat ofiar jest punktem wyjścia do śledztwa.

Chris najpierw twierdzi, że jego małżeństwo było szczęśliwe, choć w 2008 przechodziło pewien kryzys; na pytanie, czy miał jakiś romans, odpowiada przecząco. Dodaje przy tym, że w ostatnim czasie miał sporo kontaktów z niejaką Tarą L. Zapewnia jednak, że są tylko przyjaciółmi. Opowiada policji, że za wiedzą i zgodą żony poznał Tarę podczas swojej podróży służbowej na Florydę.

Na pytanie, czy obydwoje z Tarą zrobili coś, czego nie akceptowałaby Sheri, Chris odpowiada, że być może nie zaakceptowałaby ich rozmów. Po naciskach policjantów Chris przyznaje, że on i Tara wysyłali sobie wzajemnie wiadomości, zdjęcia i filmiki o charakterze seksualnym.

Wątpliwości

Śledczy postanawiają porozmawiać z Tarą; ta szybko przyznaje, że ona i Chris mają romans i spotykają się regularnie od listopada 2008 roku.

Policjantom od razy rzuca się w oczy to, że właśnie w tym mniej więcej czasie Chris zaczął otrzymywać maile z groźbami. Wydaje się to bardzo podejrzane.

W końcu również i Chris przyznaje się do romansu, obstaje jednak przy tym, że od dłuższego czasu nie ma on miejsca i że zerwał z kochanką. Twierdzi także, że Tara nie dawała mu spokoju i żądała, żeby zostawił dla niej żonę i dzieci.

Policja bierze teraz pod uwagę także i Tarę jako potencjalną sprawczynię zbrodni. Śledczy sprawdzają, gdzie była w czasie jej popełnienia.

Intensywne śledztwo

Okrutne morderstwo dokonane na matce i dwójce dzieci odbija się szerokim echem w całym kraju i staje się sprawą medialną. W konsekwencji powoduje to, że w śledztwo zaangażowane zostają bardzo duże siły i środki. Błyskawicznie zostaje utworzona grupa operacyjna składająca się z 25 funkcjonariuszy zajmujących się wyłącznie rozwiązaniem tej sprawy. Przez dwa kolejne tygodnie pracują oni niemal przez całą dobę, współpracując przy tym z ekspertami z bardzo wielu różnych dziedzin.

Grupa operacyjna ustala dość szybko, że Tara nie mogła być sprawczynią morderstwa, gdyż w tym czasie przebywała na Florydzie, co zresztą zgodne jest z jej zeznaniami.

Kolejne ustalenia

Specjaliści analizują również wszystkie maile z groźbami, które w przeciągu ostatnich 12 miesięcy otrzymała Joyce Meyer i po numerach IP docierają do ich nadawców. Zostają oni przepytani i szybko okazuje się, że nie mogą oni mieć nic wspólnego ze zbrodnią popełnioną na rodzinie Colemanów.

Wydaje się jednak, że jest jeden wyjątek: to nadawca o loginie „destroychris”. Specjaliści od komputerów ustalają szybko, że jego konto mailowe zostało utworzone krótko przed tym, jak wysłany został z niego pierwszy mail z groźbą. Ale naprawdę szokująca jest informacja, z jakiego adresu IP został wysłany ten mail – mianowicie z adresu samego Chrisa Colemana!!!

Okazuje się zatem, że Chris wysyłał groźby do samego siebie! Czy to jednak oznacza, że był także mordercą?

Specjaliści analizują napisy zrobione sprayem przez mordercę na miejscu zbrodni. Zdjęcia tych napisów, wraz z próbkami pisma Chrisa Colemana, przesyłają ekspertowi. Wynik analizy jest jednoznaczny: to ten sam charakter pisma!

Analiza chemiczna składu farby, którą zostały zrobione napisy, pozwala dojść do tego, jaka to farba i gdzie została zakupiona. Jeden ze śledczych dowiaduje się, że w lutym 2009 roku Chris w sklepie z artykułami dla majsterkowiczów kupił dokładnie taką farbę.

Nawet dla doświadczonych śledczych szokiem jest uświadomienie sobie, że to sam Chris zamordował swoją rodzinę.

Obciążają go także wyniki autopsji, która wykazuje, że Sheri, Garett i Gawin z całą pewnością zginęli około trzeciej nad ranem – wtedy zaś Chris był jeszcze w domu, co sam zresztą zeznał.

Morderstwo nie może już być bardziej osobiste”

Chris Coleman zostaje aresztowany dwa tygodnie po zbrodni.

– „Morderstwo nie może już być bardziej osobiste. To trwa dość długo, zanim uda się kogoś udusić własnymi rękami. To trwa od pięciu do siedmiu minut, a to jest relatywnie długo. A on zrobił to aż trzy razy. TRZY: najpierw udusił swoją żonę, potem starszego syna, potem młodszego” – te właśnie słowa prowadzącej sprawę policjantki stanowią chyba najlepszy komentarz do tego, co zrobił Coleman jako mąż i ojciec.

Śledczy próbują także znaleźć odpowiedź na pytanie, co mogło skłonić Chrisa to popełnienia tej zbrodni.

Od Jessiki W., przyjaciółki żony Chrisa, policja się dowiaduje, że jakiś czas przed śmiercią Sheri powiedziała jej o romansie swojego męża; pokazała jej nawet zdjęcie Tary w mediach społecznościowych. Śledczy uważają, że mógł to być motyw zbrodni, zwłaszcza po tym, jak Chris się zorientował, że Sheri nigdy nie zgodzi się na rozwód. Ustalają też, że przede wszystkim bardzo obawiał się tego, że konserwatywna Joyce Meyer zwolni go z pracy, gdy wyda się jego romans z Tarą.

Dwa lata później zakończył się proces Chrisa Colemana. Został ona uznany winnym potrójnego morderstwa i skazany na dożywocie bez możliwości przedterminowego zwolnienia.

Copyright sprawykryminalne.pl

7 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. Bardzo dobrze napisany artykuł, historia Chrisa Colemana to historia jakich wiele już było – z pozoru przykładny mąż, mający kochającą rodzinę z drugiej strony bezwzględny morderca i kochanek. Chris i Sherry byli ze sobą wiele lat, prowadzi dom i opiekowali się swoimi dziećmi. Do momentu poznania Tary była to wg wielu świadków sielanka. Jak bardzo człowiek może stracić głowę poznając kogoś innego, jeszcze doszło do tego za pośrednictwem własnej żony.
    Ta historia wydaje się banalna pomimo ogromu tragedii, ale może wydarzyć się wszędzie.
    Cieszę się że pojawiła się na tej stronie. Tekst przemyślany, zebranych wiele informacji z różnych źródeł. Dobrze przekazane wnioski, zachowane zwroty akcji- gdyby to rozwinąć powstałaby interesująca powieść kryminalna.

  2. Czy zdjęcia napisów i próbek pisma Colemana potwierdziły jednoznacznie, że napisów farbą dokonał Coleman? Czy wiadomo, czy sąd brał pod uwagę na rozprawie dowód z tej analizy lingwistycznej?

%d bloggers like this: