Czy istnieje zbrodnia doskonała? „Elektryczny Otto” i jego żony

„Elektryczny Otto” lub „mister Volt” – tak niemiecka prasa nazywała Ottona P. Jego sprawa jest bez wątpienia jedną z najbardziej intrygujących w historii kryminalistyki. Morderca ten skonstruował bowiem urządzenie nadające się do popełnienia zbrodni doskonałej. O tym, że wykorzystywał je skutecznie, świadczy fakt, iż seryjnym mordercą nie określa się go wyłącznie dlatego, że popełnienia innych zbrodni po prostu nie dało mu się udowodnić…

Podejrzane obrażenia na zwłokach

Jest poranek 2 maja 1989 roku. W Instytucie Medycyny Sądowej w Hanowerze jeden z lekarzy przeprowadza oględziny zwłok. Po weekendzie, na który dodatkowo nałożył się wolny dzień 1 maja, zwłok jest relatywnie dużo, to jest w sumie trzynaście. Zwłoki należą do osób, u których po śmierci lekarz domowy (lub lekarz pogotowia) nie był w stanie stwierdzić konkretnej przyczyny zgonu. W każdej z tych sytuacji policja standardowo zarządziła więc ponowne oględziny w Instytucie Medycyny Sądowej. Zadaniem pracującego tu lekarza jest teraz między innymi wydanie decyzji o tym, w którym przypadku należałoby zawnioskować w prokuraturze o wykonanie sekcji zwłok.

Lekarz zatem kolejno bada zmarłych, nagrywając na dyktafon swoje uwagi; będzie je później nanosić do dokumentacji.

Wynik oględzin zwłok oznaczonych numerem 4 budzi jego podejrzenia: na ciele tej 39-letniej kobiety, zarówno na jej lewym ramieniu, jak i na prawym podudziu, znajdują się dziwne ślady w postaci jakby drobniutkich rozsypanych kraterów wypełnionych czymś, co przypomina popiół. Według lekarza obrażenia te wskazują na oparzenia bardzo silnym prądem, który musiał przebiec od lewego ramienia do prawego podudzia, czyli prosto przez serce.

Do tej koncepcji pasuje także fakt, że zmarła ma wyraźne punktowe podbiegnięcia krwawe w spojówkach oczu i na powiekach aż po owłosioną skórę głowy, tak jak to się widuje u osób, które się udusiły lub miały zastój krwi w głowie. Bardzo silny prąd powoduje bowiem skurcze serca oraz mięśni, co prowadzi do krótkiego wprawdzie, ale niezwykle silnego wzrostu ciśnienia krwi, skutkującego pękaniem drobnych naczynek krwionośnych.

W dokumentacji lekarz wpisuje zatem „porażenie prądem” jako możliwą przyczynę zgonu.

Czysty przypadek

Tego samego dnia do tegoż instytutu przychodzi policjantka. Pojawia się tam w zupełnie innej sprawie, ale przypadek sprawia, że kobieta zerka do dokumentacji sporządzonej niedawno przez lekarza medycyny sądowej. Policjantka dostrzega tam nazwisko zmarłej, której zwłoki oznaczono numerem 4 i skojarzywszy pewne fakty, woła ze zdziwieniem: „Jak to, znowu zmarła kobieta z nazwiskiem P.?” (1). Dodaje, że w jej rejonie był już kiedyś taki przypadek. Sprawa dotyczyła zgonu kobiety o nazwisku P.; jego okoliczności były niejasne, a podejrzenia wiązano z mężem ofiary.

Policjantka jest poruszona tym odkryciem, a ponieważ jest absolutnie pewna, że o pomyłce nie ma mowy, lekarz medycyny sądowej zawiadamia przełożonych i odpowiednie organa. Machina śledcza idzie w ruch.

Zmarła i jej mąż

Zmarła to Janja P., pochodząca z Jugosławii. Od siedmiu lat, czyli od 1982 roku, Janja była małżonką niejakiego Ottona P., elektryka. Była jego kolejną żoną, a konkretnie czwartą; okazuje się przy tym, że wszystkie żoną, włącznie z ostatnią, zmarły śmiercią tragiczną.

Po tych podstawowych ustaleniach policja zaczyna jeszcze dokładniej sprawdzać wszystkie informacje dotyczące męża zmarłej, sięgając także do danych z rozmaitych instytucji. Otto P., obecnie 56-letni, jest bezrobotny i, jak się wydaje, żyje głównie z zasiłków, między innymi z tych, które dostaje na swoje dzieci. Ma ich bardzo dużo, bo z samą Janją trójkę, do tego dwójkę tych, które Janja miała jeszcze zanim go poznała. Prócz tego rodzinę Ottona tworzą dzieci z jego poprzednich małżeństw.

Policja ustala też, że mężczyzna był wcześniej karany za oszustwo ubezpieczeniowe. Kulisy tych zdarzeń były następujące: w 1982 roku Otto wywołał pożar w swoim domu. Po tym, jak dom spłonął, towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaciło odszkodowanie w wysokości 620 tys. marek. Później jednak udowodniono, że to sam właściciel, celem uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia, zlecił podpalenie domu. W 1986 roku Otto P. został więc skazany na dwuipółletnią karę więzienia, którą w całości odbył.

Cztery żony i cztery miejsca zamieszkania

Interesujące są dane z urzędów meldunkowych: Otto P. mieszka od lat wprawdzie w zupełnie różnych miejscach, ale zawsze są to okolice Hanoweru. Ze szczegółowej analizy danych dotyczących jego zameldowania i stanu cywilnego wyłania się prosty powtarzający się schemat: ślub, po jakimś czasie tragiczna śmierć żony, przeprowadzka – i tak dokładnie cztery razy. Ponieważ po śmierci każdej z żon Otto zmieniał miejsce zamieszkania, to sprawa nagłego zgonu danej żony nigdy nie trafiała do tego samego komisariatu ani też do tego samego lekarza. Należy założyć, że to właśnie ten fakt sprawił, iż dotychczas nie zwróciło to uwagi organów śledczych ani też innej instytucji.

Na przestrzeni kolejnych tygodni policja i prokuratura zbierają i porządkują dalsze informacje. Ich źródłem są akty zgonu żon Ottona, protokoły z oględzin zwłok, protokoły z sekcji zwłok (o ile takowa miała miejsce), uwagi załączane przez lekarzy stwierdzających zgon, notatki policjantów, którzy przybyli na miejsce. Po lekturze wszystkich dokumentów nasuwa się wniosek, który należy określić jako w najwyższym stopniu szokujący: nie trzeba robić zbyt wiele, żeby przez lata pozostać poza sferą zainteresowania organów ścigania, nawet jeśli w identyczny (prawdopodobnie) sposób doprowadza się do śmierci cztery kolejne żony – być może wystarczy jedynie zmieniać miejsce zamieszkania… Niestety, to właśnie potwierdza historia małżeństw Ottona P.

Pierwsza żona

17 grudnia 1972 roku nad ranem zdenerwowany Otto zatelefonował do lekarza domowego, informując, że znalazł właśnie swoją żonę Marię leżącą nieprzytomną na podłodze domu, w którym obydwoje mieszkali. Po przybyciu na miejsce lekarka stwierdziła zgon 47-latki. Ponieważ nie była w stanie wskazać przyczyny jej śmierci, a procedury przewidują w takim wypadku wezwanie policji, lekarka uczyniła to, po czym przekazała funkcjonariuszom informację, że zmarła miała jedynie lekką wadę serca, która w żadnym wypadku nie mogła doprowadzić do jej śmieci. Poinformowała ich także o tym, że Maria od miesięcy znajdowała się pod wpływem szoku, jaki wywołała u niej wiadomość, że jej najlepsza przyjaciółka jest w ciąży z jej własnym mężem Ottonem. Ten z kolei wyjaśnił policji, że poprzedniego wieczora pokłócił się z żoną, poszedł wcześnie spać, a obudził się dopiero nad ranem, aby pójść do toalety, i wtedy to właśnie potknął się – dosłownie – o leżącą na podłodze Marię i wezwał lekarza.

Wszystkie te uwagi policjanci umieścili w notatce służbowej.

Przeprowadzona wkrótce sekcja zwłok Marii wykazała obecność kilkunastocentymetrowego podłużnego śladu na prawym przedramieniu, a także podobne ślady (choć dużo mniejsze) na zewnętrznej tylnej części stopy. Lekarz zanotował, że wszystkie ślady były w kolorze czerwonym i przypominały otarcia naskórka.

Ślady nie zostały niestety sfotografowane, co później, po latach, okazało się ogromnym błędem – otarcia naskórka można bowiem łatwo pomylić ze śladami porażenia prądem.

Druga żona

Rankiem 1 kwietnia 1975 roku Otto P. wezwał lekarza domowego do swojej żony, 44-letniej Gerdy P., informując przez telefon, że właśnie znalazł ją w salonie bez oznak życia.

Gerda leżała na tapczanie w pozycji na plecach, miała na sobie koszulę nocną. Lekarz zbadał ją i potwierdził, że kobieta nie żyje. Otto, robiący wrażenie wstrząśniętego jej śmiercią, powiedział lekarzowi, że poprzedniego wieczora pierwszy poszedł spać, gdyż posprzeczał się o coś z żoną, a rano, gdy wstał o szóstej, żeby napalić w piecu, żona na pewno jeszcze żyła i spokojnie spała. Około siódmej chciał ją obudzić i dopiero wtedy zauważył, że Gerda się nie rusza.

Na ciele zmarłej lekarz domowy nie znalazł żadnych obrażeń ani niczego, co wzbudziłoby jego podejrzenia. Jako przyczynę zgonu podał wylew, do czego prawdopodobnie przyczyniło się to, że wiedział, iż Gerda paliła bardzo dużo papierosów oraz leczyła się na nadciśnienie.

Trzecia żona

13 sierpnia 1979 roku córka 33-letniej Bärbel P. znalazła matkę nieżywą w kamperze stojącym na posesji przed domem. Dziewczynka wezwała pogotowie.

Bärbel pomimo swojego młodego wieku miała już (pochodzące z pierwszego małżeństwa) dzieci w wieku nastoletnim. To właśnie jedno z nich zwróciło uwagę lekarki na to, że na skórze wewnętrznej części ramion matki widnieją drobne czerwone plamy. Dokonująca oględzin lekarka uznała je za plamy opadowe. Zdenerwowany i, jak się zdawało, poruszony śmiercią małżonki Otto poinformował lekarkę, że po wieczornej kłótni poszedł spać sam, a Bärbel nie chciała się z nim położyć i nocowała w kamperze.

Jako przyczynę zgonu podano niewydolność sercowo-naczyniową; wpływ na tę opinię lekarki miał z pewnością fakt, że kobieta chorowała na cukrzycę i astmę, a przy tym była osobą otyłą.

Dzieci Bärbel sugerowały, żeby przeprowadzić sekcję zwłok, ale pomysł ten storpedował Otto, zatem ostatecznie nikt już niczego nie dociekał i Bärbel wkrótce została pochowana.

Czwarta żona

Wczesnym rankiem 28 kwietnia 1989 Otto wezwał pogotowie, informując, że jego żonie Janji P. stało się coś złego, gdyż leży w łóżku bez oznak życia. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia stwierdził, że Janja nie żyje co najmniej od godziny. Lekarz nie przeprowadził żadnych dokładniejszych oględzin, za to w rubryce dotyczącej przyczyny zgonu podał „nieznana” i standardowo wezwał policję. Wezwany patrol ściągnął z kolei policję kryminalną. Jej funkcjonariusze nie dopatrzyli się wprawdzie niczego szczególnie podejrzanego, jednakże do dokumentacji wpisali, że na lewym ramieniu zmarłej oraz na jej prawym podudziu znajdują się drobne zmiany na skórze przypominające strupki lub też otarcia. Policjanci zaprotokołowali także wyjaśnienia męża Janji, który mówił, że po kłótni z żoną poszedł pierwszy spać, wstał dopiero o szóstej rano, a gdy niedługo potem chciał żonę obudzić, to stwierdził, że ta się w ogóle nie rusza; wtedy wezwał pogotowie.

Śledztwo

W trakcie dokonywania wszystkich tych ustaleń przychodzą wyniki sekcji zwłok Janji, czwartej żony Ottona. Potwierdzają one fakt, że kobieta zmarła na skutek porażenia prądem.

W tym momencie prokuratura zdecydowanie skłania się ku tezie, że Otto P. zamordował przy pomocy prądu nie tylko swoją czwartą żonę Janję, ale i także i trzy pierwsze. 28 czerwca 1989, czyli dokładnie dwa miesiące po śmierci Janji, Otto P. zostaje aresztowany pod zarzutem morderstwa czwartej żony. Podczas przeszukania jego domu śledczy zabezpieczają podejrzanie wyglądającą niewielką skrzyneczkę z wmontowanymi w środku kablami i lampkami, a także buteleczki z silnie toksycznymi substancjami chemicznymi takimi jak związki ołowiu i talu.

Rozpoczyna się śledztwo i przygotowania do procesu sądowego. Prokuratura zarządza ekshumację zwłok trzech poprzednich żon Ottona. Ekshumacje odbywają się we wrześniu; niestety, okazuje się, że po Marii oraz Gerdzie zostały już jedynie kości, natomiast stan rozkładu ciała Bärbel nie pozwala na ustalenie przyczyn zgonu.

Policja gromadzi materiały, przesłuchuje świadków, w tym dzieci żon Ottona i jego własne dzieci; przepytuje też innych członków rodziny, także dawnych sąsiadów i znajomych Ottona oraz wszystkich żon. To, co przy tej okazji – uzupełniając wcześniejszy obraz – wypływa stopniowo na światło dzienne, jest jeszcze bardziej wstrząsające, gdyż w szczegółach pokazuje niemoc wszelkich kolejnych ogniw łańcucha, na który w sprawnie działającym państwie składają się działania prowadzące do schwytania i osądzenia przestępcy.

Genialny wynalazca

W zeznaniach większości świadków bezustannie przewija się jeden motyw: Otto każdej ze swoich żon mówił, że jest genialnym wynalazcą. Mężczyzna twierdził, że zbudował urządzenie, które przy zastosowaniu niewielkich dawek prądu pozwala dokonywać przez skórę pomiaru poziomu alkoholu we krwi. Według Ottona urządzenie może także funkcjonować jako wykrywacz kłamstw. „Genialny konstruktor” przekonywał, że otrzymuje pieniądze na badania i już wkrótce jego wynalazek zostanie opatentowany. Urządzenie będzie produkowane przez firmę „Siemens”, a on sam zaś niedługo stanie się bogaty.

Żony Ottona były prostymi niewykształconymi kobietami, które nie miały najmniejszego pojęcia o naukowych badaniach, projektach i patentach ani też oczywiście nie znały się na działaniu urządzeń elektrycznych czy mechanicznych. Każda z żon dawała się zatem namówić mężowi do testów „w służbie nauki”.

O tym, jak dokładnie wyglądały takie testy, wiadomo jedynie z relacji świadków. Córki Bärbel, trzeciej żony Ottona, zeznają policji, że ojciec namawiał matkę do picia alkoholu, po czym obydwoje udawali się do jakiegoś oddalonego pomieszczenia w domu i zamykali się tam na klucz. Przez dziurkę od klucza córki próbowały obserwować to, co działo się w środku. Kilka razy udało im się dostrzec, jak ojczym mocuje na ciele matki jakieś kable. Córki Bärbel podkreślają, że Otto zawsze przed takim „eksperymentem” zmuszał matkę do picia alkoholu, mimo że lekarz stanowczo zabronił jej wszelkich używek.

Różne sprawki Ottona

Znajdują się także inni świadkowie. Jedna z przyjaciółek pierwszej żony Ottona zeznaje, że Maria prosiła zarówno ją, jak i kilka innych osób ze swojego otoczenia o to, żeby w razie jej nagłej śmieci koniecznie wezwać policję. Przyjaciółka twierdzi też, że Maria podobno panicznie bała się męża.

Z kolei dawna znajoma rodziny Ottona przekazuje policji następującą informację: kiedyś przed laty, gdy matka Ottona jeszcze żyła, powiedziała, że jej syn zamordował Marię przy użyciu prądu; zrobił to jakoby wtedy, gdy kobieta kąpała się w wannie. Owa znajoma rodziny wierzyła w to, co usłyszała od matki Ottona, i potem już zawsze bardzo się go bała.

Wszystkie dzieci, z którymi mieszkał podejrzany, w tym też i jego własne, twierdzą, że Otto był tyranem, który wszystkim w domu narzucał swoją wolę w odniesieniu do każdego aspektu życia. Był poza tym niewyobrażalnie skąpy i wydzielał pieniądze zarówno dzieciom, jak i żonie, kontrolując ich najdrobniejsze wydatki.

Jednocześnie był zamożnym człowiekiem, gdyż dziedzicząc po każdej z żon uzbierał niemały majątek. Wszyscy członkowie rodziny wiedzieli też, że po swoim łóżkiem Otto przechowuje zamkniętą walizkę, w której pełno jest pieniędzy.

Otto miał prawdopodobnie na sumieniu jeszcze jedną sprawę, o której dopiero teraz dowiedzieli się śledczy: kilka lat wcześniej molestował podobno jedenastoletnią wtedy córkę Janji. Miało to miejsce w czasie, gdy żona wyjechała na urlop do rodzinnej Jugosławii. Dziewczynka poskarżyła się matce, gdy ta wróciła do domu. Podobno Janja rzuciła się na męża z nożem; tak czy inaczej wiadomo, że w rezultacie nigdy nie poinformowała policji o molestowaniu córki.

Dzień, w którym zginęła Janja

W piątek, 28 kwietnia, czyli w dniu, w którym zginęła Janja, w sąsiedztwie odbywało się wesele. Małżonkowie P. zostali zaproszeni na tę uroczystość, a Janja bardzo się na nią cieszyła. Czwartek, czyli dzień poprzedzający wesele, spędziła w domu. Odwiedziły ją wtedy różne osoby, między innymi kilka sąsiadek oraz przyjaciółek, i wszyscy później zgodnie poświadczyli, że Janja była całkowicie zdrowa. Miała również bardzo dobry nastrój, choć ten uległ zmianie, gdy wieczorem do domu wrócił jej mąż. Otto, nie podając powodu, zabronił jej bowiem udziału w weselu i nie dał jej obiecanych pieniędzy na fryzjera, do którego miała iść rano w dniu uroczystości; wszystko to Janja powiedziała sąsiadce, która odwiedziła ją około godziny 21.

Około godziny 22 Otto poszedł sam do sypialni, a Janja rozmawiała jeszcze długo w kuchni ze swoim synem z pierwszego małżeństwa. Powiedziała mu, że ma dość takiego życia i że rozwiedzie się z Ottonem, co zaś do jutrzejszego wesela, to ukradnie z walizki pieniądze na fryzjera i pójdzie na uroczystość wbrew woli Ottona. Idąc spać około 23.30 Janja, jak zeznał syn, była już spokojna i w dobrym nastroju.

Nie wiadomo, co sprawiło, że Otto zdecydował się zamordować żonę (podczas przesłuchań cały czas obstawał przy tym, że jest niewinny). Jak przypuszczali śledczy, być może miała miejsce kłótnia, podczas której Janja oświadczyła, że chce rozwodu. Być może Otto odebrał to jako upokarzające, a być może żona powiedziała coś, po czym poczuł się zagrożony – śledczy nie wykluczają na przykład tego, że Janja mogła poinformować męża, iż ujawni policji sprawę molestowania jej córki.

Procesy i odwołania

W grudniu 1989 roku Otto P. zostaje oficjalnie oskarżony o zamordowanie swojej pierwszej, trzeciej oraz czwartej żony; w przypadku drugiej bowiem dowody są zbyt słabe, żeby można było wnieść oskarżenie. Według prokuratury Otto mordował ze szczególnie niskich pobudek, mianowicie jego motywem była chciwość. Po Gerdzie odziedziczył dom, jego trzecia żona była właścicielką wspomnianego bunglowa, miała też, co zeznało wielu świadków, bardzo dużą ilość gotówki, którą zawsze przechowywała w szafce kuchennej.

Również i w trakcie procesu Otto upiera się przy tym, że jest niewinny. Udowodnienie mu morderstwa Marii oraz Bärbel okazuje się bardzo trudne, ale w przypadku Janji sprawa ma się inaczej: prokuratura dysponuje wynikami sekcji zwłok oraz zeznaniami bardzo wielu świadków.

W rezultacie w czerwcu 1990 roku Otto P. zostaje skazany na karę dożywocia za zamordowanie swojej czwartej żony Janji.

Cała historia ma jednak swój dalszy ciąg: skazany odwołuje się od wyroku, ale w marcu 1993 roku sąd rejonowy w Hanowerze utrzymuje ten wyrok w mocy. Otto zmienia obrońcę i składa kolejne odwołanie. W marcu 1995 roku sąd rejonowy w Getyndze uznaje go za niewinnego; w uzasadnieniu mowa jest o tym, że Janja zmarła wprawdzie na skutek porażenia prądem, ale nie ma pewności, że to właśnie mąż doprowadził do jej śmierci.

Otto P. wychodzi zatem z więzienia, ale teraz z kolei prokuratura odwołuje się od wyroku i doprowadza do tego, że rok później Otto zostaje ponownie zatrzymany i posadzony na ławie oskarżonych. W rezultacie w lutym roku 1998 „mister Volt” zostaje skazany na karę dziesięciu lat pozbawienia wolności za zamordowanie swojej czwartej żony i trafia do więzienia.

Skazany jednakże konsekwentnie zapewnia o swojej niewinności i składa odwołanie także i od tego wyroku.

Nie wiadomo, jaki tym razem byłby wynik owego odwołania, gdyż 23 listopada 65-letni Otto P. doznaje udaru mózgu i dwa dni później umiera. Sekcja zwłok wykazuje zgon z przyczyn naturalnych.

Przypisy

(1) Sabine Rückert (2002): Tote haben keine Lobby. München: Ullstein.

(2) DER SPIEGEL, 4.02.1990 (Mister Volt).

(3) Braunschweiger Zeitung, 24.08.2021 (Podcast „Tatort Niedersachsen“. Episode 25. Der mörderische Elektriker).

(4) DIE WELT, 12.03.1997 (Andreas Wildhagen: Stromstöße beim Alkoholtest).

6 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. Autorka pisze w sposób tak ciekawy i trzymający w napięciu że po kilku dniach przeczytałam prawie wszystkie historie. Dziękuję za trochę dreszczyku i adrenaliny! Świetne teksty.

  2. Bardzo ciekawy i trzymający w napięciu sposob pisania plus nieznane historię. Po kilku dniach przeczytałam prawie wszystkie sprawy. Dziękuję za trochę dreszczyku i adrenaliny! Świetne teksty.

%d bloggers like this: